Wyjście z więzienia
05.04.2010r. Czwartek.
Poprawczak Warnikage.
Godzina 10:06
- Obumahi! Nagrabiłeś sobie! -Krzyknął chłopak o rok starszy ode mnie. Yuuki. Jak ja go uwielbiam! Zawsze się tak rządzi! Gdy tylko podszedł strzeliłem mu w pysk z pięści. Jestem tu za bójki i dotkliwe pobicie. Pobiłem nauczyciela tak, ze trafił do szpitala. Należało mu się. Już gdy chciałem uderzyć Yuukiego leżącego na ziemi za rękę złapał mnie strażnik.
- nie warto - powiedział na co ja się zaśmiałem.
- Warto. Wszystko warto - powiedziałem z uśmiechem, wyrywając mu swoją rękę i idąc do pokoju. Czy jak kto woli celi. Tam rzuciłem się na łóżko zamykając oczy lecz nie idąc spać. Myślałem o wszystkim co się wydarzyło w moim życiu. Niby nie miałem źle. Nacisk na naukę, chodź byłem dobrym uczniem. Zawsze tylko "Dobrze. Ale musi być lepiej". Śmiechu warte.
Sami nie wiedzą czego chcą. Gdy usłyszałem skrzyp drzwi, uchyliłem oczy. Stał tam strażnik.
- Wchodzisz - powiedział i lekko się uśmiechnął.
- O! Już? Szybko poszło - zaśmiałem się wstając.
- Rok to ma być szybko? - spytał zdziwiony.
- Rok? Przecież ja tu byłem z miesiąc -mruknąłem z uśmiechem. Tak właśnie się czułem. Jakby minął miesiąc. Miało być tak źle, a było tak fajnie. Spakowałem swoje rzeczy i razem z mężczyzną ruszyłem do wyjścia. Bylo słychać krzyki ludzi. Wystawiali ręce z cel chcąc mnie dorwać.
-Ja też będę za wami tęsknił! Szczególnie za Tobą Yuuki- Kun! - Krzyknąłem radośnie, już po chwili znikając za stalowymi drzwiami. To bardziej przypominało więzienie niź poprawczak.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro