Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Miłość?

Minęło kolejne kilka dni od mojego spaceru z S. Prawie codziennie idę z Slenderem na spacery. Wspominamy wtedy wszystkie nasze wspomnienia gdy mieszkałam z nim i jego braćmi. Lecz częściej spędzamy czas w jego bibliotece. Czasem nawet zasypiam pod czas czytania mang. Obecnie siedzę w pokoju i czytałam kolejną mangę. Tydzień temu dziewczyny zaprosiły mnie na piżama party. Oczywiście zaczęły wypytywać mnie czy ja kocham Slendera. Nie wiedziałam ciągle o co im chodzi z tą miłością. Przecież nigdy nie poczułam się kochana. Jedynym wyjątkiem jest to, że braci S traktuje ich jak własnych braci. No nawet Offa.

(Perspektywa Dr. Smileya)

Od kąt Namida zamieszkała z nami jest tu o wiele ciekawiej niż wcześniej. Nawet widzę, że wokół niej, a Slendym coś się dzieje. Obecnie szedłem do Slendera by z nim o tym pogadać. Chodź wiedziałem, że i tak będzie kłamał. Wszedłem bez pukania do jego gabinetu. Jak zwykle Slender siedział i wypełniał papiery.

-A ty jak zwykle w papierach.- Powiedziałem zwracając na siebie uwagę Slendera.

-Eh... A niby co mam robić?- Spytał się Slender spoglądając na mnie.

-Dobra mów co was łączy.- Powiedziałem w prost. Wiedziałem, że Slender się na moje słowa nieźle wkurzył.

-Ehh... Sam nie wiem. Przy niej czuje się inaczej.- Powiedział to tak cicho, że ledwo to usłyszałem. Zacząłem się śmiać na co Slender na mnie spojrzał.

-Uuu... Kiedy wesele?- Na moje słowa Slender tak wstał, że aż się wypierdolił na ziemie. Zacząłem się śmiać jak opętany.

(Perspektywa Namidy)

Przechodziłam koło gabinetu S. Usłyszałam śmiech Dr. Smileya. Weszłam do pomieszczenia i widziałam jak doktorek się chichra. Zaś na podłodze leżał S. Podbiegłam do Slendera.

-Ja pieprze ale się wyjebał hahahaha.- Mówił ciągle się śmiejąc Smiley.

-Spierdalaj idioto!- Krzyknęłam, a doktorek jak struś pędziwiatr wybiegł z pomieszczenia.- S do jasnej cholery obudź się!- Powiedziałam podniesionym głosem potrząsając jego ramieniem.

-Au. Moja głowa.- Powiedział powoli wstając Slender. Pomogłam mu usiąść na kanapie z powodu iż krzesło było zniszczone. Na jego głowie widziałam niewielkiego sinego guza oraz zadrapanie gdzie leciała troszeczkę krwi. Położyłam go na kanapę. Pobiegłam do pokoju Smileya i zabrałam kilkanaście opatrunków i potrzebnych rzeczy. Następnie wróciłam do S. Zaczęłam opatrywać głowę przyjaciela. Kiedy skończyłam chciałam odejść ale poczułam jak S trzyma mój nadgarstek.- Namida zostań.- Jego słowa zadziałały na mnie jak zaklęcie. Usiadłam na krześle koło kanapy i się wywaliłam.- Nami.- Powiedział przerażony S. Pomógł mi wstać i posadził mnie na kanapie obok siebie. Zaczął sprawdzać czy nic sobie nie zrobiłam. Kiedy dotknął mojej kostki pisnęłam cicho z bólu. Slender zdjął moją tenisówkę i przyłożył do niej lód. Było o wiele lepiej. Po czasie S zaczął smarować moją kostkę jakimś żelem. Po czym zabandażował moją nogę.- Dasz rade chodzić?-Spytał wstając z kanapy. Wstałam powoli ale jak stanęłam na zabandażowaną nogę pisnęłam z bólu.

-Nie dam rady.- Powiedziałam, a Slender wziął mnie na ręce. Nie wiem czemu ale serce zaczęło mi bić szybciej. Po jakimś czasie siedziałam w sypialni Slendera. Oboje czytaliśmy jakąś książkę.

-Namida?- Spytał się Slender. Spojrzałam na niego.- No bo... czy to dziwne, że... Czuje do ciebie coś więcej niż przyjaźń?- Słowa Slendera mnie zaskoczyły. Jakby wyznał mi miłość.- Z-Znaczy...- Nie dałam mu dokończyć bo dałam na jego policzek dłoń.

-Czy ty chcesz mi powiedzieć, że się we mnie... Z-Zakochałeś?- Powiedziałam nie pewnie, a S dał swoją rękę na moją dłoń. Dziwnie się wtedy czułam. Serce szybko mi biło i było mi duszno.

-Tak. Chyba tak. Po prostu... Nie chce by spotkało ciebie to samo co kilkanaście lat temu.- Powiedział sadzając mnie na kolana. Przytuliłam się do niego.

-Dziwnie się czuje. Serce mi wali jak szalone.- Powiedziałam czując jak robię się na twarzy czerwona.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Od mojej rozmowy z S minął miesiąc. Zaczęłam czuć jakieś dziwne uczucie do przyjaciela. Jednak nikomu o tym nie powiedziałam. Tym bardziej nie powiedziałam o tym Slenderowi. Z dwóch powodów. Pierwszy bałam się odrzucenia, a drugi powód to taki, że no... Bałam się tego co by się działo gdybyśmy... No wiadomo. Obecnie siedzę na polanie w lesie. Leżałam na trawie i patrzyłam na niebo słuchając sobie Indila- SOS.

https://youtu.be/m65jhGwtWrg

Kiedy zamykałam oczy widziałam krótki moment. Ale był taki wyraźny i realistyczny. Ten moment pokazywał mnie i Slendera podczas pocałunku. W końcu nie wytrzymałam i poszłam do rezydencji. Gdy tylko weszłam do środka od razu usłyszałam jakieś dźwięki z piwnicy. Poszłam tam. To co zauważyłam zszokowało mnie. Candy dobierał się do przywiązanej do krzesła dziewczyny. Miała ona założony na głowę jakiś worek. Od razu do niego podbiegłam i popchnęłam go na ścianę.

-Aua! Co ty wyprawiasz?- Spytał się mocno wkurzony Candy. Nie odpowiedziałam tylko zdjęłam z głowy dziewczyny worek. Miała zawiązane chustą oczy i zaklejone taśmą usta ale moją uwagę coś przykuło. Mianowicie tatuaż na jej prawym policzku. Tatuaż ukazywał kwiat chabra. Tylko jedna osoba jaką znam ma taki tatuaż w takim miejscu. Odkleiłam delikatnie taśme z jej ust.

-Zabije cie Candy!- Krzyknęłam uderzając chłopaka ponownie.

-Namida? To ty?- Usłyszałam głos kuzynki. Spojrzałam na Hanę.

Tak Hana to ja.- Powiedziałam odwiązując chustę z jej oczu. Moja kuzynka na mnie spojrzała. Wyciągnęłam nóż i rozcięłam liny.- Już dobrze kuzynko.- Powiedziałam pomagając jej wyjść z piwnicy. Kiedy tylko weszłam z Haną do salonu od razu Jeff zaczął się śmiać.

-Uuu... Czyżby Candyemu uciekła dziewczyna?- Spytał się Jeff z figlarnym uśmieszkiem.

-Morda debilu.- Powiedziałam sadzając Hanę na kanapie. Nagle w salonie pojawił się S. Hana chwyciła za moją katanę. Wstała i stanęła przede mną. Dałam dłoń na ramie kuzynki.- Spokojnie Hana. To mój przyjaciel o którym ci opowiadałam.- Powiedziałam kiedy Hana spojrzała na mnie. Poszłam z kuzynką do mojego pokoju. Usiadłyśmy na moim łóżku. Zaczęłam wszystko jej tłumaczyć. Widziałam, że jest zaskoczona tym wszystkim.

-Czyli zabiłaś swoich rodziców. Nieźle.- Powiedziała moja kuzynka.

-Taa. Poza tym jak moje ofiary beczą to zabieram im łzy.- Powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać

-Wiesz? Ja zawsze wbijałam moim ofiarom części lalek. Na przykład głowę tej lalki bobasa.- Po jej słowach bardziej się zaczęłam śmiać.- A tak w ogóle to masz kogoś na oku?- Pytanie kuzynki mnie zaskoczyło. Jednak postanowiłam jej o tym powiedzieć.

-No wiesz... Od miesiąca mam dziwne uczucie do S. Gorąco mi, serce wali mi jak oszalałe i na dodatek czasem czuje piekące uczucie na policzkach.- Powiedziałam szeptem na co Hana zaczęła się śmiać.

-Omg. Zakochałaś się. Moja kuzynka się zabujała.- Powiedziała dalej śmiejąc się Hana. Poczułam ciepło na policzkach.- Uuu... Kiedy mu powiesz?- Spytała już spokojna.

-Ehh... No i tu jest problem. A właściwie to dwa powody.- Powiedziałam gdy Hana spojrzała na mnie zdziwiona.- Pierwszy powód to domyśl się.- Powiedziałam zaciskając rękę w pięść. Ona tylko skinęła głową.- A drugi powód to no... Boje się odrzucenia.- Powiedziałam drapiąc się po ręce.

-Hmm? O wiem.- Spojrzałam na Hanę gdy to powiedziała.- Pójdziesz na polanę jakąś polanę. Ubrudzimy ciebie we krwi, a reszta pójdzie gładziutko.- Powiedziała Hana.

-No nie wiem. S nie lubi takich żartów.- Powiedziałam kiedy Hana wstała.

-E tam. Jakoś przeżyje.- Powiedziała podchodząc do szafy. Westchnęłam.

-Mam złe przeczucia.- Powiedziałam gdy Hana wyciągnęła mi ciuchy. Poszłam do łazienki i się przebrałam. Po ubraniu się wyszłam z łazienki.

-Ty idź na tą polanę i zabij jakiegoś jelenia czy coś, a potem daj mi znać to powiem temu całemu Slenderowi.- Powiedziała Hana kiedy otworzyłam okno.

-Spoko.- Powiedziałam i wskoczyłam na drzewo. Zaczęłam skakać po drzewach w stronę polany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro