Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6. Odwiedziny.

Obudziłam się kiedy słońce oświetliło moją twarz. Wstałam z łóżka i chwyciłam za fona. Podeszłam do torby i wzięłam ubrania na zmianę. Poszłam do łazienki która była w pokoju. Kiedy się ogarnęłam wzięłam słuchawki które podłączyłam do telefonu i włączyłam muzykę. Wyszłam z pokoju i zaczęłam iść w stronę schodów. Gdy zeszłam ze schodów widziałam jak S robi śniadanie w kuchni.

-S jak zwykle w swoim drugim żywiole.- Pomyślałam i poszłam do jadalni gdzie przy stole siedziała już Sally, Jack i kilka nie znanym mi jeszcze osób. Wtedy wszyscy spojrzeli na mnie. Nagle Sally do mnie podbiegła i przytuliła.

-Hej Nami. Chodź poznasz resztę.- Powiedziała brunetka i pociągnęła do jeszcze nieznanych mi osób.- To Namida.

-Siemka.- Powiedzieli wszyscy chórkiem.

-Ja jestem Jane. Ten z szwami to Liu brat Jeffa, obok niego stoi Helen i E. Jack. Puppeter to ten ubrany na szaro. Obok niego stoi Jackson który ma czerwone włosy, a z niebieskimi to Candy.

-Największe ciacho w tej rezydencji.- Powiedział niebiesko włosy błazen dumny z siebie. Na te słowa zaczęłam się śmiać. Wszyscy patrzyli na mnie zaskoczeni. Jedynie Jane patrzyła na mnie z uśmiechem.- Z czego się śmiejesz lizaczku?- Na te słowa przestałam się śmiać. Choć próbowałam aby nie wybuchnąć śmiechem po raz kolejny.

-Z tych twoich tekstów pacanie.- Na moje słowa wszystkich zatkało jedynie Jane i Sally zaczęły o czymś gadać sobie na ucho.- Ty myślisz, że polecę na twoje tekściki. Ni chusteczkę. Ty wiesz ile facetów mnie podrywało? No cóż zamiast pójść do raju szli do piekieł.- Powiedziałam na co Jackson razem z Puppetem próbowali się nie śmiać.

-Laska zamieszkaj tu.- Powiedział śmiejący się Jack. A tego Candyego normalnie zatkało. Ja i pozostałe dziewczyny zaczęłyśmy się śmiać.- Ty właśnie. Jak ty słyszysz mając słuchawki w uszach?

-O tym powiem wam po jakimś czasie kiedy się przyzwyczaję.

-Oki.- Powiedziała Jane. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy gadać. Po czasie przyszli też pozostali i S. Wiedziałam, że S będzie mi kazał coś zjeść. Więc nałożyłam sobie trochę sernika i gofrów na talerz.

-A ty co anoreksje masz??- Spytał się nieco rozbawiony Jeff.

-Szczerze mówiąc to nie ale zgadujcie ile dni nie jadłam?- Nikt się nie odzywał. Jedynie Jeff powiedział, że kilku dni bym nie przetrwała bez żarcia.- Pięć dni nie jadłam.- Na moje słowa część osób zadławiło się jedzeniem ale nikomu się nic nie stało.

-Ściemniasz.- Powiedział z niedowierzaniem Jeff.

-Namida musiałaś mi to przypominać?- Powiedział załamany S.

-Weź opowiedz.- Powiedziała zaciekawiona Sally robiąc minę szczeniaka.

-Opowiem wam kiedyś ale jeszcze nie teraz.- Powiedziałam by nie urazić dziewczynki.

-Dobrze.- Powiedziała Sal i wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. S poszedł sprawdzić. No i wtedy usłyszałam głos który nie słyszałam 3 lata.

-Slenduś!!! Cieszysz się?!!- Krzykną jak zwykle wesoły Splendy.

-Co wy tu robicie?- Spytał zaskoczony S.

-Zapomniałeś bracie, że dziś przyjeżdżamy?- Powiedział jak zwykle Trendy.

-No ten.. Ja...- Pierwszy raz słyszałam jak S się jąka.

-No nie wierze. Slender pierwszy raz zapomniał o naszej wizycie.- Powiedział Offender. Widziałam jak Jane normalnie wkurzyła się. Tak samo jak chłopaki. Ale nie Candy. On wyglądał jakby się cieszył na ich wizytę.

-No nie.- Powiedział Toby sprawdzając kto przyszedł.- Ludziska mamy kłopoty. Off też jest.

-Jupii!!!- Pisnął jak mała dziewczynka Candy. Ja zaczęłam iść w kierunku wyjścia z pomieszczenia.

-A ty dokąd?? Przecież jak Off cie zobaczy to...- Nie dałam dokończyć Kate.

-Spoko, spoko dam se rade.- Powiedziałam i wyskoczyłam z jadalni krzycząc.- Siema!!- Cała czwórka się cyknęła. Zaczęłam się śmiać.- Nie poznajecie mnie?

-Nami!!!- Wrzasną jak zwykle radośnie Splendy który podbiegł do mnie i zaczął przytulać.- Tak tęskniłem.- Powiedział kiedy zaczął mnie nieco dusić.

-Splendy bo ją udusisz.- Wtedy Splendor puścił mnie. No i przywitałam się z Trendym. Kiedy spojrzałam na Offa od razu chciałam go kopnąć między nogi.

-Cześć Off.- Powiedziałam oschle. Nie zapomniałam co zrobił Hanie w Tokio. Omal jej nie zgwałcił całe szczęście, że umiała walczyć. Jednak podeszłam do niego i uchwytem od noża uderzyłam w jego czuły punkt.- Następnym razem nie pojawiaj się w Tokio.- Powiedziałam kiedy Offendern upadł na kolana i zaczął trzymać się za wiadomo co.

-Miłe powitanie. Możesz wyjaśnić o co chodzi?- Powiedział Off kiedy większość osób z salonu wyszło.- A tak poza tym gdzie przez te trzy lata mieszkałaś kwiatuszku?- Powiedział wstając z podłogi Off. Te jego słowa mnie wkurzyły. A najbardziej ,,kwiatuszku". On chyba powinien iść na terapie odwykową.

-A co seksoholiku zazdrosny jesteś??- Powiedziałam z zadziornym uśmiechem.

-Nie jestem seksoholikiem!!- Krzyknął obrażony Offender.

-Właśnie, że jesteś. Hentei. ( po japońsku zboczeniec)- Powiedziałam nadal z zadziornym uśmiechem.

-Co ty z Japonii się wyrwałaś??- Spytał się Jackson.

-Mieszkałam dwa lata w Tokio i co zazdro?- Wtedy wszyscy się na mnie popatrzyli. Wyjęłam z kieszeni spodni mój tessen. Wszyscy byli zaskoczeni. Wyszłam na dwór i zaczęłam swój trening jak na zabójcę przystało. Kiedy miałam zacząć ćwiczyć wszyscy gapili się na mnie. Wsiadłam na motor.
-A ty gdzie jedziesz?- Spytał się S.

-Ty chyba nie myślisz, że zostanę tu na kilka dni. Zostanę tu na zawszę.- Na moje słowa Splendy i Sally zaczęli piszczeć z radości. Uśmiechnęłam się i pojechałam do domu. Po wejściu do niego zaczęłam się pakować. Po spakowaniu wszystkiego co mi się przyda wróciłam do rezydencji. Kiedy weszłam do rezydencji od razu poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam się rozpakowywać. Usłyszałam znany chichot. Chwyciłam tessen. Chciałam się od wrócić ale zablokowało mi to macki Offa. Przyszpilił mnie do jednej ze ścian.

-Przyznaj. Brakowało ci mojego dotyku?- Spytał się próbując dobrać się do mojej dolnej części garderoby.

-Sorry ale nie.- Powiedziałam i kopnęłam go z całej siły między nogi. Mężczyzna złapał się za swoje klejnoty, a ja wystawiłam w jego stronę tessen. Nagle w pokoju pojawił się S.

-Offender mówiłem ci, że jak jeszcze raz będziesz próbował kogoś zgwałcić to wywalę cię z rezydencji na zbity pysk.- Powiedział wkurzony na maksa Slender.

-Ona tego chciała.- Offender próbował okłamać Slendera. Lecz S chwycił go za fraki i teleportował się gdzieś. Pewnie zrobi mu kazanie z tego co zaszło w moim pokoju. Gdy skończyłam się rozpakowywać poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro