Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3. Kłótnia.

Minął rok odkąd mieszkam z S i jego braćmi. Z każdym dniem co raz bardziej się przed nimi otwierałam. Codziennie walczę z tym by Off mnie nie tknął. Jedynie gadam z nim kiedy w pobliżu byli inni. Pierwsze kilka tygodni były ekstra, ponieważ każdą wolną chwilę lub kiedy nie mogłam spać czytałam razem z S w jego niewielkiej bibliotece. Lecz od pewnego czasu S znika praktycznie na całe dni. Czasami nie pojawia się kilka dni. Jedynie pojawia się na chwilę, a potem znowu znika. Czasami mnie to wkurzało. Siedzę właśnie w salonie i gram w warcaby razem ze Splendym. Postanowiłam spytać się go o zachowanie S.

-Splendy. Wiedz gdzie jest S?- Spytałam wykonując kolejny ruch pionkiem.

-Jest w drugiej rezydencji.- Odparł gdy wykonał ruch swoim pionkiem.

-Tak długo?- Spytałam wykonując kolejny ruch.

-Nami. (Tak Splendy mnie nazywał) On tam mieszka. Nie przejmuj się. Pewnie za niedługo wróci.- Powiedział dalej przesuwając pionek.

-Masz racje Splendy. Ha i co wygrałam.- Powiedziałam zbijać ostatni pionek swojego przyjaciela którego traktowałam jak brata. Wtedy do pokoju wszedł nasz modniś i usiadł na kanapie włączając telewizję. Wstałam i pociągnęłam Splendy'ego na korytarz. Szepnęłam sprawdzając czy Trendy nie patrzy w kierunku wyjścia z pomieszczenia.- Ej Splendy zrobimy kawał dla modnisia i palacza? (W razie co chodzi o Trendy'ego i Offa)

-No w sumie dawno nie robiłem im psikusów.- Pociągnęłam go do swojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Wyciągnęłam z biurka kilka permanentnych mazaków oraz te zwyczajne.

-Więc tak. Wyłączymy w całym domu korki i pójdziemy do Trendy'ego. Zabiorę mu patrzałki i zawiążę na ,,oczach" chustę. Zwiążemy go jakąś włóczką którą potajemnie zabrałam mu z pokoju. Kiedy będzie unieruchomiony ty zaczniesz rysować mu po gębie tymi mazakami.- Powiedziałam podając mu zwykłe mazaki które on schował do kieszeni spodni.

-A ty co zrobisz? Tylko mi nie mów, że...- Nie dałam mu skończyć.

-Splendy jeśli chodzi o udawanki to jestem mistrzem. Pamiętasz jak 2 tygodnie temu Off powiedział S, że niby mam w pokoju jego nagie foty?

-Tak Slenduś zrobił się cały czerwony ze złości. Ha Ha- Chłopak zaczął się śmiać. Lecz po kilku sekundach przestał.

-Będę udawać, że się boję ciemności. Gdy nadarzy się okazja zrobię mu cud miód tatuaże na mordzie z tym zboczonym uśmieszkiem. I to jeszcze nie zmywalnymi mazakami.- Powiedziałam szeptem. Następnie najmłodszy z rodzeństwa przeteleportował nas do piwnicy gdzie wyłączyliśmy zasilanie. Kiedy weszliśmy z powrotem do salonu słyszałam jak Trendy przeklina.

-Gdzie te cholerne okulary.- Podeszliśmy do niego i zaczęliśmy go związywać go włóczką. Na szam koniec zrobiłam kokardkę. Następnie wyszłam z pokoju. Weszłam ostrożnie po schodach i zaczęłam wołać Offa.

-Kwiatuszku co się stało? Zaraz korki pierdyknęły? Niech tylko Slendy wróci to oberwie, że nie zapłacił rachunków za prąd.

-Off boję się.

-Kucze moja mała różyczka się boi. Zaraz coś wykombinuję.

-Mogę ci coś narysować na ,,twarzy". Będziesz wyglądał jak gostek z gangu.

-A tak się nie będziesz się bała.

-Nie tylko nie podglądaj.

-Dobrze różyczko.- Powiedział i usiadł na schodach. Zaczęłam wcielać mój plan w życie. Po jakimś czasie światło się zapaliło. Zeszłam na dół żeby sprawdzić jak poszło młodemu. Kiedy weszłam do salonu Splendy go rozwiązał. Po chwili przyszedł Off. Ja i Splendy wybuchnęliśmy śmiechem. Offender i Trendy mieli różne śmieszna napisy. Jednak wtedy pojawił się S. Już po chwili kazał Trendy'emu i Offowi iść się umyć jednak nic nie mówiłam z Splendorem na temat jakich mazaków użyliśmy. Po chwili Splen wyszedł. Uznałam, że trzeba pogadać na poważnie z S. Podeszłam do niego gdy ten robił kanapki.

-S możemy pogadać?- Wtedy się odwrócił.

-Więc o co chodzi Namido?

-Już mnie nie lubisz? Za to że jestem mała, bezbronna, a na dodatek nie umiem sobie poradzić?- Widocznie to co powiedziałam wywołałam u niego zaskoczenie.

-Namida ja ciebie lubię. Po prostu mam teraz dużo pracy. Wiesz za niedługo będę musiał znowu iść. Obiecuje, że się zobaczymy!- Krzyknął do mnie kiedy wychodził z kuchni. Teraz mnie zdenerwował na maksa.

-O nie, nie, nie. Jeżeli tak zrobisz to ja robię bunt!- Krzyknęłam już prawie przechodząc punkt krytyczny. Ten na moje słowa stanął i odwrócił się do mnie. Wiedziała, że jest zaskoczony.

-A jaki dokładnie robisz bunt?- Spytał trochę zaskoczony.

-Głodowy!- Krzyknęłam na całe gardło i pobiegłam do swojego pokoju. Nawet nie zwracałam uwagi na pytania rodzeństwa S. Kiedy znalazłam się w pokoju zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku słuchając muzyki na słuchawkach i zaczęłam czytać nową mangę którą dostałam na urodziny od Trendy'ego. I tak minęły 5 dni od mojej kłótni z S. Nic nie jadłam. Wszyscy po za S przez te 5 dni próbowali mnie przekonać do zjedzenia czegokolwiek. Właśnie siedzę w salonie. Zaś bracia S próbowali mnie nakarmić jednak uparcie nie otwierałam ust.

-Nami proszę zjedz chociaż jedną łyżkę jogurtu.- Powiedział z błagalnym głosem najmłodszy z rodzeństwa.

-Co się tutaj wyprawia?- Spytał się S wchodzący do salonu.

-Nic Ajnsztajnie. Ona już nie je pięć dni. I na dodatek jeszcze się pytasz?!- W głosie Offa słyszałam, że się nieźle wkurzył.

-Widzisz jaka jest blada.- Powiedział także zdenerwowany Trendy który pokazał na mnie.

-Namida czemu nie jesz?- Spytał się S.

-A niby po co mam jeść? Skoro i tak mnie nie lubisz.- Powiedziałam odwracając się do niego plecami.

-Masz ją przeprosić!!- Krzyknęła chórem bracia S. S spojrzał na wszystkich zaskoczony rozkazem braci.

-Nic nie powiesz? Czyli chcesz aby dziewczyna zagłodziła się?!- Wrzasnął Offender próbując na siłę nakarmić mnie.

-Co?! Nie.- W jego głosie słyszałam zaskoczenie.- Namido ja pracuję. Proszę zrozum to. Nie mogę być tutaj cały czas.

-Nawet minuty nie możesz mi poświęcić? Nawet dziecku nie możesz poświęcić czasu co?- Powiedziałam kiedy zaczęło mi się zbierać na płacz. Dalej byłam do niego odwrócona plecami.

-No widzisz przez ciebie zaraz się popłacze.- Powiedział Splendy.

-Głupstwa gadasz. Po prostu... Porób coś ze mną S.- Powiedziałam spoglądając na Slendera.

-Możemy teraz przejść się na spacer.- Powiedział kiedy wstałam.

- Pójdę o ile za każdym razem kiedy będziesz tu wracał pójdziemy pospacerować po okolicy i porozmawiamy.

-No ok. Chodź Namida.- Powiedział S i poszliśmy na spacer. Jednak kiedy wróciliśmy S musiał wracać. Kiedy zniknął jego bracia od razu kazali mi coś zjeść. Po kolacji poszłam spać. Cieszę się, że wszystko wyjaśniłam z S. Także to, że się z nim pogodziłam. Po chwili zostałam porwana w objęcia Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro