Rozdział 3. Kłótnia.
Minął rok odkąd mieszkam z S i jego braćmi. Z każdym dniem co raz bardziej się przed nimi otwierałam. Codziennie walczę z tym by Off mnie nie tknął. Jedynie gadam z nim kiedy w pobliżu byli inni. Pierwsze kilka tygodni były ekstra, ponieważ każdą wolną chwilę lub kiedy nie mogłam spać czytałam razem z S w jego niewielkiej bibliotece. Lecz od pewnego czasu S znika praktycznie na całe dni. Czasami nie pojawia się kilka dni. Jedynie pojawia się na chwilę, a potem znowu znika. Czasami mnie to wkurzało. Siedzę właśnie w salonie i gram w warcaby razem ze Splendym. Postanowiłam spytać się go o zachowanie S.
-Splendy. Wiedz gdzie jest S?- Spytałam wykonując kolejny ruch pionkiem.
-Jest w drugiej rezydencji.- Odparł gdy wykonał ruch swoim pionkiem.
-Tak długo?- Spytałam wykonując kolejny ruch.
-Nami. (Tak Splendy mnie nazywał) On tam mieszka. Nie przejmuj się. Pewnie za niedługo wróci.- Powiedział dalej przesuwając pionek.
-Masz racje Splendy. Ha i co wygrałam.- Powiedziałam zbijać ostatni pionek swojego przyjaciela którego traktowałam jak brata. Wtedy do pokoju wszedł nasz modniś i usiadł na kanapie włączając telewizję. Wstałam i pociągnęłam Splendy'ego na korytarz. Szepnęłam sprawdzając czy Trendy nie patrzy w kierunku wyjścia z pomieszczenia.- Ej Splendy zrobimy kawał dla modnisia i palacza? (W razie co chodzi o Trendy'ego i Offa)
-No w sumie dawno nie robiłem im psikusów.- Pociągnęłam go do swojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Wyciągnęłam z biurka kilka permanentnych mazaków oraz te zwyczajne.
-Więc tak. Wyłączymy w całym domu korki i pójdziemy do Trendy'ego. Zabiorę mu patrzałki i zawiążę na ,,oczach" chustę. Zwiążemy go jakąś włóczką którą potajemnie zabrałam mu z pokoju. Kiedy będzie unieruchomiony ty zaczniesz rysować mu po gębie tymi mazakami.- Powiedziałam podając mu zwykłe mazaki które on schował do kieszeni spodni.
-A ty co zrobisz? Tylko mi nie mów, że...- Nie dałam mu skończyć.
-Splendy jeśli chodzi o udawanki to jestem mistrzem. Pamiętasz jak 2 tygodnie temu Off powiedział S, że niby mam w pokoju jego nagie foty?
-Tak Slenduś zrobił się cały czerwony ze złości. Ha Ha- Chłopak zaczął się śmiać. Lecz po kilku sekundach przestał.
-Będę udawać, że się boję ciemności. Gdy nadarzy się okazja zrobię mu cud miód tatuaże na mordzie z tym zboczonym uśmieszkiem. I to jeszcze nie zmywalnymi mazakami.- Powiedziałam szeptem. Następnie najmłodszy z rodzeństwa przeteleportował nas do piwnicy gdzie wyłączyliśmy zasilanie. Kiedy weszliśmy z powrotem do salonu słyszałam jak Trendy przeklina.
-Gdzie te cholerne okulary.- Podeszliśmy do niego i zaczęliśmy go związywać go włóczką. Na szam koniec zrobiłam kokardkę. Następnie wyszłam z pokoju. Weszłam ostrożnie po schodach i zaczęłam wołać Offa.
-Kwiatuszku co się stało? Zaraz korki pierdyknęły? Niech tylko Slendy wróci to oberwie, że nie zapłacił rachunków za prąd.
-Off boję się.
-Kucze moja mała różyczka się boi. Zaraz coś wykombinuję.
-Mogę ci coś narysować na ,,twarzy". Będziesz wyglądał jak gostek z gangu.
-A tak się nie będziesz się bała.
-Nie tylko nie podglądaj.
-Dobrze różyczko.- Powiedział i usiadł na schodach. Zaczęłam wcielać mój plan w życie. Po jakimś czasie światło się zapaliło. Zeszłam na dół żeby sprawdzić jak poszło młodemu. Kiedy weszłam do salonu Splendy go rozwiązał. Po chwili przyszedł Off. Ja i Splendy wybuchnęliśmy śmiechem. Offender i Trendy mieli różne śmieszna napisy. Jednak wtedy pojawił się S. Już po chwili kazał Trendy'emu i Offowi iść się umyć jednak nic nie mówiłam z Splendorem na temat jakich mazaków użyliśmy. Po chwili Splen wyszedł. Uznałam, że trzeba pogadać na poważnie z S. Podeszłam do niego gdy ten robił kanapki.
-S możemy pogadać?- Wtedy się odwrócił.
-Więc o co chodzi Namido?
-Już mnie nie lubisz? Za to że jestem mała, bezbronna, a na dodatek nie umiem sobie poradzić?- Widocznie to co powiedziałam wywołałam u niego zaskoczenie.
-Namida ja ciebie lubię. Po prostu mam teraz dużo pracy. Wiesz za niedługo będę musiał znowu iść. Obiecuje, że się zobaczymy!- Krzyknął do mnie kiedy wychodził z kuchni. Teraz mnie zdenerwował na maksa.
-O nie, nie, nie. Jeżeli tak zrobisz to ja robię bunt!- Krzyknęłam już prawie przechodząc punkt krytyczny. Ten na moje słowa stanął i odwrócił się do mnie. Wiedziała, że jest zaskoczony.
-A jaki dokładnie robisz bunt?- Spytał trochę zaskoczony.
-Głodowy!- Krzyknęłam na całe gardło i pobiegłam do swojego pokoju. Nawet nie zwracałam uwagi na pytania rodzeństwa S. Kiedy znalazłam się w pokoju zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku słuchając muzyki na słuchawkach i zaczęłam czytać nową mangę którą dostałam na urodziny od Trendy'ego. I tak minęły 5 dni od mojej kłótni z S. Nic nie jadłam. Wszyscy po za S przez te 5 dni próbowali mnie przekonać do zjedzenia czegokolwiek. Właśnie siedzę w salonie. Zaś bracia S próbowali mnie nakarmić jednak uparcie nie otwierałam ust.
-Nami proszę zjedz chociaż jedną łyżkę jogurtu.- Powiedział z błagalnym głosem najmłodszy z rodzeństwa.
-Co się tutaj wyprawia?- Spytał się S wchodzący do salonu.
-Nic Ajnsztajnie. Ona już nie je pięć dni. I na dodatek jeszcze się pytasz?!- W głosie Offa słyszałam, że się nieźle wkurzył.
-Widzisz jaka jest blada.- Powiedział także zdenerwowany Trendy który pokazał na mnie.
-Namida czemu nie jesz?- Spytał się S.
-A niby po co mam jeść? Skoro i tak mnie nie lubisz.- Powiedziałam odwracając się do niego plecami.
-Masz ją przeprosić!!- Krzyknęła chórem bracia S. S spojrzał na wszystkich zaskoczony rozkazem braci.
-Nic nie powiesz? Czyli chcesz aby dziewczyna zagłodziła się?!- Wrzasnął Offender próbując na siłę nakarmić mnie.
-Co?! Nie.- W jego głosie słyszałam zaskoczenie.- Namido ja pracuję. Proszę zrozum to. Nie mogę być tutaj cały czas.
-Nawet minuty nie możesz mi poświęcić? Nawet dziecku nie możesz poświęcić czasu co?- Powiedziałam kiedy zaczęło mi się zbierać na płacz. Dalej byłam do niego odwrócona plecami.
-No widzisz przez ciebie zaraz się popłacze.- Powiedział Splendy.
-Głupstwa gadasz. Po prostu... Porób coś ze mną S.- Powiedziałam spoglądając na Slendera.
-Możemy teraz przejść się na spacer.- Powiedział kiedy wstałam.
- Pójdę o ile za każdym razem kiedy będziesz tu wracał pójdziemy pospacerować po okolicy i porozmawiamy.
-No ok. Chodź Namida.- Powiedział S i poszliśmy na spacer. Jednak kiedy wróciliśmy S musiał wracać. Kiedy zniknął jego bracia od razu kazali mi coś zjeść. Po kolacji poszłam spać. Cieszę się, że wszystko wyjaśniłam z S. Także to, że się z nim pogodziłam. Po chwili zostałam porwana w objęcia Morfeusza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro