Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4. Wyprowadzka i zemsta za skrzywdzone lata.

Od czasu pogodzenia się z S minęło kilka tygodni. Uznałam, że najlepszym wyjściem będzie wyjazd do mojej kuzynki z Japonii. Chłopakom nie mówiłam w ogóle o rodzinie. Widzieli czemu. Siedzę w pokoju i szukam na fejsie moją kuzynkę. Po jakimś czasie znalazłam ją. Napisałam do niej z prośbą zadzwonienia. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać czekając na wiadomość lub zadzwonienie. Moja kuzynka nazywa się Hana. Jednak to jest jej pseudonim. Pamiętam kiedy przychodziła z ciocią do babci. Obie kochałyśmy tajemnice i zagadki. Do dziś kocham tajemnice. Nagle usłyszałam dzwonienie telefonu. Okazało się, że to Hana. Odebrałam połączenie.

-Hej.

-Siemka Klaudia.- Powiedziała moja kuzynka.

-Zapomniałaś o jednym. Nazywam się Namida.- Powiedziałam nieco rozbawiona o tym, że zapomniała jak nazywała mnie kiedy pierwszy raz widziała jak płakała.

-Racja przepraszam. Ile już lat się nie widziałyśmy?

-Chyba od śmierci babci.

-No tak. Powiedz Namida czy oni dalej ciebie... No wiesz?

-Opowiem ci wszystko. Tylko mam pytanie. Mogę z tobą zamieszkać?

-Jeszcze się pytasz jasne, że możesz. Słuchaj wyślę ci esemesem gdzie mieszkam. A i kup bilet do Tokio. Gdy zaniesiemy twoje rzeczy do mojej haty pójdziemy na miasto i w tedy wszystko mi opowiesz. Tylko nie ściemniaj.

-Nawet nie śmiałabym. Dobra kończę bo muszę spakować rzeczy.

-Ok. Widzimy się na lotnisku w Tokio.- Powiedziała i się rozłączyła. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej dwie walizki. Zaczęłam się pakować.  Kiedy skończyłam sprawdziłam cenę biletów do Tokio. Wychodziło na to, że potrzebuję 2000 zł. Sprawdziłam ile mam kasy i akurat starczyło mi na bilet oraz na taksówkę. Kasę schowałam do torebki tak samo jak telefon. Założyłam kurtkę. Do torby schowałam jeszcze zdjęcie gdzie siedziałam z S i jego braćmi. Wzięłam bagaże i zeszłam na dół. W salonie siedzieli Slender wraz z  braćmi. Spojrzeli na mnie zaskoczeni. Postawiłam walizki i torbę pod ścianą.

-Po co ci walizki Namida?- Spytał się Splendy kiedy razem z braćmi wstali z kanapy.

-Wiesz muszę załatwić kilka spraw. A to znaczy, że...- Nie skończyłam z powodu iż przerwał mi Offender.

-Musisz wyjechać!?- Krzykną zasmuconym głosem Offender.

-Tak muszę wyjechać. Ale przyrzekam wrócę.

-Nie!!- Krzyknął Splendy i podbiegł do mnie . Zaczął przytulać mnie.- Nigdzie nie jedziesz!- Krzyknął Splendor dalej mnie przytulając.

-Splendy naprawdę chciałabym zostać ale muszę koniecznie załatwić te sprawy.

-Rozumiem ale kto będzie się z mną bawił?- Spytał się Splendor puszczając mnie.

-Kogo będę kochał?

-Kto będzie moją najlepszą muzą?

-Namido jeżeli chcesz możesz wyjechać. Lecz z kim będę rozmawiał i czytał książki?

-Boże. Zachowujecie się jak małe dzieci. Wrócę przyrzekam wam moi drodzy.  Pamiętajcie że was kocham, a moich kochanych mang nie zostawię.- Powiedziałam i przytuliłam całą czwórkę. Po chwili wzięłam bagaże i wyszłam z budynku. Po dwóch godzinach doszłam na lotnisko. Po kupieniu biletu zaczęłam czekać na samolot do Tokio. W pewnej chwili mieliśmy wchodzić do samolotu. Usiadłam na pustym miejscu, a bagaże są pod pokładem samolotu. Po około 23 godzinach wylądowaliśmy w Tokio. Po wyjściu z samolotu i zabraniu bagaży. Zaczęłam rozglądać się za Haną. Po chwili ktoś zakrył mi oczy. Odwróciłam się i zauważyłam swoją kuzynkę. Hana jest nieco podobna do mnie. Jednak różnimy się wiekiem, kolorem włosów i zachowaniem. Hana przefarbowała włosy na czerwone rok przed odejścia ze świata babci.

-Hana tak się stęskniłam.- Powiedziałam i przytuliłam ją.

-Ja też tęskniłam.- Powiedziała i odwzajemniła mój czyn. Po chwili puściła mnie. Wzięła za jedną walizkę.- Chodź. Zaniesiemy twoje rzeczy do mnie, a potem pójdziemy na miasto i poopowiadasz mi co tam u ciebie w życiu się zdarzało.

-No ok.- Powiedziałam i razem z Haną zaczęłyśmy iść. Poszłyśmy na postój dla taksówek. Po kilku minutach byliśmy pod wielkim domem na obrzeżach miasta. Wyszłyśmy z samochodu i weszłyśmy do domu. Po wejściu do budynku byłam w szoku. Były tu rzeczy związane z Polską oraz związane z Japonią.- Wow. Wszystkiego się spodziewałam. Ale nie tego.- Powiedziałam rozglądając się po budynku.

-Wiem. Chodź pokarze ci twój pokój. Wiem jak kochasz ciemne kolory.- Powiedziała i zaczęła iść razem ze mną do jednego z pokoju na górze.

-Racja. Ej pamiętasz jak kiedyś zrobiłyśmy sobie noc horrorów?

-No pamiętam. Potem opowiadałam ci japońskie legendy.- Powiedziała otwierając jeden z pokoi.- Ta dam.- Nie mogłam uwierzyć. Ten pokój był fantastyczny. Sufit był w kolorze pastelowej czerni, a ściany w ciemnym fiolecie.

-No niezły.- Powiedziałam i położyłam torbę na łóżku, a obok niego walizkę. Moja kuzynka postawiła walizkę przy szafie.

-To co? Idziemy na miasto?

-Jasne.- Wzięłam torebkę i razem z Haną poszłyśmy na miasto. Poszłyśmy do chińskiej restauracji. Kupiłyśmy sobie chińskie ciasteczka z wróżbami. Kiedy chodziłyśmy po ulicach Tokio wspominałyśmy sobie czasy kiedy jeszcze babcia żyła. Po jakimś czasie poszłyśmy do kawiarni.

-To opowiadaj co ciebie nakłoniło by do mnie napisać i zamieszkać ze mną?

-Sama wiesz co robili mi rodzice.- Ona w odpowiedzi pokiwała głową.- Uciekłam z domu rok temu. Ja ze stresu straciłam przytomność w lesie do którego pobiegłam. Kiedy się obudziłam poznałam cztery nowe osoby.

-Zaraz jak to robili? Czy ty ich...- Nie dałam jej skończyć.

-Co? Nie. Owszem marzę by to zrobić. Ale może za kilka lat.

-Stara za kilka lat to nie wypali. Słuchaj mam małą ekipę no i może by ciebie przeszkolili?

-Serio? Stara niezły plan.

-Dobra to chodź. Zabiorę ciebie do naszej kryjówki.- Powiedziała płacąc w kasie. Wyszłyśmy z kawiarni. Zaczęłyśmy iść. Po jakimś czasie zauważyłam, że jesteśmy niedaleko garaży.- Zapraszam.- Powiedziała i otworzyła jeden z garaży. Weszłam razem z Haną do środka. Po chwili spojrzeli na nas jacyś trzej chłopacy i dziewczyna.

-Chimamire no hana (krwawy kwiat) kto to?- Zapytał się chłopak z tatuażami w czaszki.

-To Namida moja kuzynka z Polski.

-Nareszcie nowa dziewczyna. Ja jestem Chimei-teki. Czyli zabójcza.- Powiedziała dziewczyna z granatowymi włosami.- Ten z tatuażami w czaszki to Diaburo (Diablo), a obok niego jest Sukeruton (kościotrup).

-Cześć miło mi.- Powiedziałam przyjaźnie.- Hana mówiła mi, że możecie mnie wyszkolić. Lecz powiem wam, że mam pewne plany.

-Stoi o ile pomożesz nam w pewnej akcji.- Powiedział Diablo.

-Spoko.- Powiedziałam a chłopaki od razu zaczęli mi opisywać broń i ich działanie. Jednak ja powiedziałam, że wybieram miecz katana. Po jakiś dwóch latach umiałam walczyć. Nikomu z grupy nie powiedziałam o tym jakich mam znajomych. Ok kilku tygodni Diablo, Kościotrup i Zabójcza siedzą w pace za napady i takie tam. Całe szczęście ja i Hana nie zostałyśmy zatrzymane. Siedzę w salonie z Haną i gramy w szachy.

-Ha szach i mat.- Powiedziała moja kuzynka krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Brawo. Tylko ja wygrywałam ze Splendorem w warcaby.

-Z kim?- Właśnie zrozumiałam co powiedziałam.

-Tylko nikomu ani pary z ust inaczej S mnie ukatrupię.

-Buźka na kłódkę.

-Pamiętasz jak mówiłam tobie że po przebudzeniu poznałam 4 nowe osoby?- Ta pokiwała na tak głową. Chciałam już coś powiedzieć jednak zadzwonił telefon. Wzięłam go do ręki i sprawdziłam kto to. Okazało się że to z nieznanego numeru. Pomimo zabronień Hany odebrałam.

-Allo?

-Namida jak ci się wiedzie?- Byłam w szoku. Wszędzie poznam ten głos.

-Cześć S. A wiesz nawet dobrze. Jestem w Tokio.- Powiedziałam wesoła.

-A to fajnie. Zaraz gdzie?!- Krzyknął przez co myślałam, że ogłuchnę.

-Słuchaj a jest coś po co dzwonisz?

-A tak mam prośbę. Mogłabyś zabić kilka osób w Polsce?

-A wiesz muszę coś jeszcze załatwić w Polsce więc i tak muszę wrócić tam.- Pogadałam jeszcze chwilę z S i się rozłączyłam.- Słuchaj mam pewne zlecenie od S i muszę pojechać z powrotem do Polski.

-No ok. Nie ma problemu.

-No właśnie jest. Słuchaj bo Diablo i Zabójcza zabijali na zlecenia, prawda?

-Tak.

-Więc mam problem. Jak mam przemycić katanę na lotnisku?

-Mój znajomy jest policjantem więc mogłabym poprosić go by ciebie przemycił.

-No oki. Ty do niego dzwoń, a ja pójdę się spakować.

-Dobra.- Powiedziała, a ja pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam walizki i zaczęłam się pakować. Gdy spakowałam wszystko zeszłam na dół w masce. (zdjęcie poniżej)

Pogadałam z tym typem i jakoś miałam złe przeczucia. Spakował moje rzeczy. Usiadłam z tyłu. Pod czas jazdy ciągle czułam na sobie jego wzrok. Kiedy już zatrzymał się pod moim domem zamknął drzwi. Zaczęłam się wkurzać na tego typa. Już wiedziałam co ma zamiar zrobić.

-Posłuchaj Isao. Słodki jesteś ale tu kończy się twój żywot.- Powiedziałam uwodzicielskim głosem i wbiłam mu katanę w brzuch. Wyszłam z radiowozu i weszłam do domu gdzie miałam zniszczone życie. Weszłam do pokoju rodziców i zabiłam ich w okrutny sposób. Ojcowi odcięłam genitalia i wepchnęłam do ust matki której odcięłam piersi i rzuciłam w kąt pokoju. Następnie wszystkie pomieszczenia polałam benzyną, a także auto z którego przedtem wyjęłam bagaże. Schowałam katanę do walizki. Po chwili podpaliłam dom i samochód. Maskę schowałam do torby. Zadzwoniłam po straż pożarną. Wcisnęłam im bajeczkę że byłam u kuzynki w Tokio. Rodzice o tym niby wiedzieli. Dostałam nowy dom. Policja nie podejrzewa mnie o to, że zabiłam swoich rodziców i tego glinę. Jednak po kilku tygodniach zabiłam osoby o które poprosił mnie S.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro