Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

80.

Kiedy prawie wszyscy wyszli i zostałam tylko ja, Luke, Ashton, Alison, Calum i Michael, usiedliśmy w salonie. Oglądaliśmy jakieś głupie filmy w telewizji, bo o tej porze raczej nie leci nic mądrego. Byłam mocno wstawiona, przez co miałam bardzo dobry humor i cały czas się śmiałam. Mój brat, kiedy jest pijany opowiada jakieś bezsensowne kawały, że gdybym była trzeźwa to by mnie nie śmieszyły, ale po alkoholu wszystko wydaje się zabawniejsze.

- Ja idę tylko do łazienki, a wy jej pilnujcie- skierował słowa bardziej do Alison, która nie była, aż taka pijana. Kiwnęła głową, a Luke spojrzał na Michaela.- musisz palić przy niej to gówno- powiedział do swojego kolegi, kiedy on wyciągnął skręta i włożył do ust. Rozumiałam jego zachowanie, bo on nie palił, ani papierosów nie mówiąc o marihuanie.

- Kurwa, wyluzuj...- powiedział chłopak. Był bardzo wyluzowany i w ogóle nie brał na poważnie słów Luka. Podpalił przedmiot znajdujący się w jego ustach i zaciągnął się, a po chwili wypuścił dym z ust.- sam powinieneś spróbować...- powiedział i się zaśmiał.

- Nie jestem takim kretynem jak ty...- chłopak poszedł do łazienki, a ja poprawiłam się na swoim miejscu. Przysunęłam się do Michaela i zaczęłam się wpatrywać w niego jak w obrazek.

- Co jest?- zapytał, kiedy patrzyłam na niego przez dłuższy czas.

- Daj spróbować- powiedziałam, a chłopak podał mi przedmiot. Zaciągnęłam się dwa razy i zaczęłam kaszleć. Chłopak zaśmiał się i zabrał ode mnie skręta i sam się zaciągnął.

Naprawdę poprawia to humor i to bardzo. Zaczęłam się śmiać jak głupia, nawet nie wiem z czego. Podeszłam do okna tarasowego i odsłoniłam firankę.

- Chłopaki tam jest dzik- wskazałam na szybę, a oni się zaśmiali- albo nie... to niedźwiedź!- krzyknęłam, a oni wybuchnęli jeszcze głośniejszym śmiechem. Po chwili do salonu wrócił Luke i spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.- Luke, tam jest niedźwiedź- podbiegłam do niego i się zaśmiałam.

- Nie mów, że paliła marihuanę- skierował słowa do Michaela, który także był w bardzo dobrym humorze. Czerwonowłosy pokiwał twierdząco głową i się zaśmiał.- Cwelu jebany!- krzyknął i pociągnął mnie za rękę, sadzając na kanapie.

- Wyluzuj! Sama chciała...- powiedział i się zaśmiał.- przynajmniej się dobrze bawi, a nie jak ty...- powiedział, kładąc się na kanapie obok mnie.

- A jak by ci powiedziała, żebyś się z nią przespał to też byś to zrobił, bo ona by tego chciała?- warknął w jego stronę i przeczesał pałacami swoje włosy.

- Nie bzykam laski swojego kumpla...- powiedział, próbując się nie zaśmiać, ale mu nie wyszło.

- Jesteś jeszcze większym idiotą, niż myślałem! Ona papierosów nigdy nie paliła, a ty jej jointy dajesz... chyba mnie coś trafi!- powiedział i usiadł obok mnie pocierając dłońmi swoje kolana.

- Nic jej nie będzie... to tylko chwilowa faza- zaśmiał się, a Luke spiorunował go wzrokiem. Ashton kompletnie odpłynął i jest w innym świecie, więc nawet nie zdaje sobie sprawy co się dzieje.

- Mówiłem ci, że masz jej pilnować- powiedział do Alison, a ona uniosła ręce do góry.

- Jest duża dziewczynką i wie co robi...- odparła po chwili i poprawiła się na fotelu.

- Kurwa...Sky chodź, idziemy spać- powiedział i złapał mnie za rękę.

- Nie! Ja chcę się bawić...- zachichotałam, a chłopak spiorunował mnie wzrokiem.

- Nawet mnie nie wkurzaj... idziemy spać- chwycił mnie w stylu panny młodej i szedł ze mną w stronę schodów. Pomachałam moim znajomym, a po chwili byliśmy już u góry.

Luke wszedł ze mną do pokoju i położył mnie na łóżku, podając mi jakąś koszulkę, w której śpię. Zdjął ze mnie sukienkę, a ja uniosłam ręce do góry, kiedy zakładał na mnie t-shirt. Zdjął swoje spodnie i koszulkę, po czym położył się obok mnie i przykrył kołdrą. Przytuliłam się do niego, kładąc głowę na klatce piersiowej, a on objął mnie ramieniem.

- Czemu jesteś na mnie zły?- zapytałam, a on wypuścił powietrze.

- Myślałem, że jesteś bardziej rozważna.- wsunął rękę pod moją koszulkę i zaczął głaskać mnie po plecach.

- Chciałam po prostu spróbować...- powiedziałam, a mój dobry humor gdzieś się ulotnił.- przepraszam...- wtuliłam się jeszcze mocniej w niego, a on pocałował mnie w czoło.

- Jest okej, tylko nie pakuj się w to gówno...

- To było pierwszy i ostatni raz... nie zrobię tego więcej- było mi smutno, że zawiodłam Luka, ale nie panowałam nad sobą. Poniosło mnie i żałuję, bo nie chciałam się kłócić z moim chłopakiem.

- Mam nadzieję, a teraz śpij- wypuścił mnie z uścisku, a ja odwróciłam się do niego plecami i zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro