Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

59.

Obudziłam się o 7 i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i poszłam do garderoby. Ubrałam granatowe jeansy i bluzę z adidasa. Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Podeszłam do Luka i usiadłam obok niego na łóżku.
- Wstajesz?- zapytałam mierzwiąc jego włosy.
- Tak, ale chodź do mnie- złapał za moją dłoń i pociągnął, że siedziałam na nim okrakiem.
- Jestem ciężka...
- Nawet nie czuję, że na mnie siedzisz- zaśmialiśmy się. Pociągnął mnie bliżej siebie i pocałował, a ja niechcący otarłam się o jego krocze.
- Kurwa...- powiedział, a ja się zaśmiałam
- Przepraszam.... nie chciałam...
- Kusisz Sky...- powiedział i położył dłonie na moich pośladkach
- Wstawaj...- zeszłam z niego i pociągnęłam go za dłoń. Poszedł do łazienki, a ja wzięłam torbę i telefon, po czym zeszłam na dół. Wzięłam butelkę wody i czekałam, aż Luke przyjdzie.

****
Wysiadłam z samochodu, a Luke złapał mnie za dłoń. Weszliśmy do budynku i ponownie wszystkie wzroki były skierowane na nas, a dziewczyny zabijały mnie wzrokiem. Poszliśmy do szatni, a po chwili podeszła Alison i mnie przytuliła.
- Hej- powiedziała i przytuliła Luka
- Cześć- odpowiedzieliśmy zgodnie i się zaśmialiśmy.
- Sky, dyrektor cię szukał i powiedziałam mu, że ci powiem i musisz iść do niego.
- Czy ja coś zrobiłam?- zapytałam i się zdziwiłam
- Wydaje mi się, że chodzi o Willa....
- Nawet mi o nim nie mów... to widzimy się na następnej przerwie- przytuliłam Luka i poszłam w kierunku gabinetu dyrektora.
Zapukałam w drzwi i usłyszałam ciche proszę.
- Usiądź Sky- zajęłam miejsce przy biurku- pewnie się domyślasz, dlaczego tutaj jesteś...
- No chyba tak...
- Chodzi o Williama. Wiem co ci zrobił i zostanie wydalony ze szkoły.
- To i tak nic już nie zmieni, ale ostatnio jak szłam się spotkać z przyjaciółką to znowu na mnie napadł i gdyby nie Luke to.....
- Rozumiem, a to co teraz powiem, nie ma na celu cię obrazić, tylko chcę ostrzec przed kolejnym takim zajściem- spojrzałam na niego pytająco - chodzi mi o to, żebyś nie ubierała się zbyt wyzywająco do szkoły- powiedział, a ja myślałam, że wybuchnę śmiechem
- Czyli według pana to, że pod ubraniem noszę stanik jest wyzywające?!- gwałtownie podniosłam się z krzesła.
- Nie o to chodzi....
- W naszej szkole jest tyle dziewczyn, które przychodzą do szkoły w spódniczkach sięgających ledwo za tyłek i jakoś nikt im nic nie mówi! A pan mi jeszcze wmawia, że ta cała sytuacja z Willem to moja wina?! Jakby jeszcze pan nie zauważył to akurat dzisiaj nie widać nawet kawałka mojego ciała, a pan mi sugeruje, że się wyzywająco ubieram...- parsknęłam śmiechem i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Poszłam na lekcje, bo jest jakieś 10min. po dzwonku. Weszłam do klasy matematycznej.
- Przepraszam za spóźnienie- powiedziałam trzaskając za sobą drzwiami i usiadłam na swoim miejscu. Lisa, która siedziała przede mną odwróciła się.
- Co ty taka zdenerwowana?- zapytała
- Powiem ci po lekcji...- powiedziałam i zaczęłam przepisywać notatki.

*****
Po lekcji wyszłam z klasy i poszłam do szatni. Usidłam na ławce i przetarłam twarz dłońmi.
- Opowiesz mi teraz co się stało?- usłyszałam głos Lisy i spojrzałam na nią. Ponownie spuściłam głowę na dół.
- Skarbie co się stało?- Luke podbiegł do mnie i klęknął przede mną, żeby lepiej mnie widzieć.
- Ten dupek powiedział, że ta sytuacja z Willem to moja wina...- wstałam gwałtownie
- Dyrektor?- zapytała Lisa
- No tak...
- Ale usuną go ze szkoły, czy co?- usłyszałam głos Alison
- Tak, tylko nie potrafię zrozumieć o co mu chodzi.... powiedział, że ubieram się zbyt wyzywająco...!- wkurzyłam się i kopnęłam ławkę stojącą obok mnie.
- Ej spokojnie...- powiedział Luke i przytulił mnie- nie przejmuj się tym starym dziadem- na jego słowa się zaśmiałam
- No ale kurde! Co ja takiego robię...? To nie moja wina, że uwziął się akurat na mnie...
- No jasne, że nie twoja wina- powiedziała Lisa i także mnie przytuliła
- Jeszcze ja...- powiedziała Alison i podbiegła, przytulając się do nas, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Jak się cieszę, że was mam...- powiedziałam, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Luke złapał mnie i podniósł do góry, a ja pisnęłam i oplotłam go nogami.
- Ejeje.... miejsce publiczne- powiedziała Victoria, wchodząc do szatni, a ja się zaśmiałam.
- Tak wiem... ty i te twoje miejsce publiczne- zaśmiałyśmy się

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro