Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

55.

Obudziłam się o 10. Jest sobota to mogłam się wyspać. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i ubrałam na siebie ciemno granatowe jeansy i czarną bluzę. Zeszłam na dół, a w salonie siedział Ash i Luke.
- Cześć- powiedziałam, siadając na kanapie. Chłopcy mi nie odpowiedzieli bo byli zbyt zaabsorbowani grą.
- A tak...cześć- powiedział Ashton, a ja się zaśmiałam
- Szybki jesteś...
- Ta wiem
- Macie jakieś plany na dzisiaj? Chciałem zrobić imprezę tutaj, ale nie wiem
- To dobry pomysł, bo i tak nie mam nic lepszego do roboty
- To skocz na zakupy...
- I mam nieść te wszystkie torby ze sobą? Nie dzięki
- Dam ci kluczyki
- Nie mam prawka
- Ale umiesz jeździć....
- No a co jak mnie policja złapie?
- Tutaj rzadko spotyka się gliny...dasz radę
- Dobra ale jak mnie zamkną to zrobisz wszystko, żeby mnie wyciągnąć z pudła
- Nie ma sprawy- rzucił we mnie kluczykami, a ja ubrałam buty i kurtkę, po czym wsiadłam do czerwonego Ferrari. Całą drogę jechałam powoli i ostrożnie, że równie dobrze mogłabym dostać mandat za zbyt wolną jazdę. Podjechałam pod sklep i zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc. Kiedyś uczyłam się jeździć. Mama mnie uczyła, bo tata zawsze uważał, że kobiety nie powinny mieć prawa jazdy, a prawda jest taka, że to kobiety jeżdżą o wiele lepiej. Weszłam do supermarketu i jeździłam z wózkiem, pomiędzy alejkami wrzucając do niego jedzenie. Kiedy wydawało mi się, że jedzenie już mam pojechałam do alejki z alkoholem. Wzięłam 2 duże butelki whisky i 2 takie same butelki zwykłej wódki. Akurat w tym sklepie nigdy nie sprawdzają, czy osoba kupująca alkohol jest pełnoletnia, no chyba, że wygląda na 14-naście lat. Wypakowałam rzeczy na taśmę, a kiedy były już skasowane i spakowane do siatek, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Spakowałam reklamówki do samochodu i wróciłam do domu. Wzięłam trzy siatki, które nie były zbytnio ciężkie, oprócz tej z alkoholem i weszłam do domu. Poszłam do kuchni i zaczęłam wypakowywać jedzenie.
- Szybka jesteś...- usłyszałam głos Luka
- No też byś dał radę zrobić zakupy, gdybyś ruszył dupę z kanapy.
- Śmieszne- powiedział sarkastycznie i się zaśmiał- już wczoraj miałem cię o to zapytać, ale wyleciało mi z głowy. Jak rozmowa z Katie?
- Gdybyś chodź raz poszedł się z nią spotkać to byś wiedział, a ty nawet tam nie poszedłeś, kiedy powiedziała, że to twoja córka.
- Bo nie spałem z nią, ani razu więc nie możliwe, żeby to było moje dziecko. A po za tym jedyną osobą, z którą chciałbym mieć dzieci jesteś ty...- powiedział, a ja się zarumieniłam- Kocham cię i jesteś dziewczyną, z którą chcę założyć rodzinę i mieć gromadkę dzieci.
- Też cię kocham, a co do rodziny to mam dopiero 17-naście lat i całe życie przed sobą.
- Wiem. Ja tylko mówię, że to z tobą chce spędzić resztę swojego życia, ale ty najwyraźniej ze mną nie...- udał urażonego, ale wiedziałam, że kłamie.
- Wiesz, że cię kocham, ale na takie decyzje mam jeszcze czas...
- Wiem- zaśmiał się i mnie przytulił, po czym pomógł mi rozpakować zakupy.


Hejcia!
Jutro dodam kolejny, bo ostatnio mam nagły przypływ weny więc możecie się cieszyć. I okej. Ten rozdział jest zdecydowanie zbyt słodki. Kocham was!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro