Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31.

Obudziłam się rano o 7.10. Wstałam wzięłam kosmetyczkę, czyste ubrania i bieliznę, szczotkę i pastę, po czym poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam się i ubrałam naszykowane ubrania, czyli szare spodnie z przetarciami i dziurami, białą bluzkę na ramiączkach, a na górę czarną bluzę z Vans. Uczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Wyszłam z łazienki i wyszłam na balkon siadając na krześle.
- Cześć skarbie- Usłyszałam głos Luka
- Hej- spojrzałam na blondyna i zobaczyłam ze ma na sobie tylko dresy.- Jest jakieś 14 stopni, a ty właśnie stoisz bez koszulki na balkonie
- Trudno- zaśmiał się
- Jak będziesz chory nie będę się tobą zajmować.
- Nie martw się o mnie...- wstałam i przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
- Idź się ubrać bo zaraz musimy iść na śniadanie- chłopak wrócił do pokoju, a ja wróciłam do mojego i zauważyłam, że Lisa także już nie śpi i jest już ubrana i gotowa do wyjścia.
- Alison wstawaj- podeszłam do jej łóżka
- Jeszcze 5 minut- odpowiedziała zasypanym głosem
- Czyli nie idziesz na śniadanie?
- Nie. Przynieś mi jakąś bułkę.
- Okej- wyszłyśmy z Lisą z pokoju, czekając na chłopaków, a potem wszyscy razem zeszliśmy do restauracji w hotelu.
- Dlaczego nie wróciliście wczoraj na kolację?- zapytała pani Evans
- Jakoś straciliśmy poczucie czasu...- powiedziałam
- Żeby mi to było ostatni raz
- Dobrze
Kiedy wszyscy zjedli, poszłam do pokoju. Wsiadłam do windy i czekałam, aż wjedzie na 8 piętro, a kiedy zatrzymała się na 3 i zobaczyłam kto wsiada, na moment przestałam oddychać. Luke, Ash i Lisa poszli porozmawiać z nauczycielami, czy możemy iść wieczorem na imprezę, a ja chciałam już wrócić do domu. Byłam przerażona. Miałam być w jednej windzie z osobą, która jest nieobliczalna.
- Hej Sky- powiedział kiedy drzwi windy się zamknęły. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać.- Czemu się do mnie nie odzywasz?- zapytał podchodząc bliżej, a ja zrobiłam kilka kroków do tyłu.
- Odejdź ode mnie....- w tym momencie drzwi windy się otworzyły, a ja szybko wysiadłam. Szłam w stronę pokoju, a po chwili poczułam mocne szarpnięcie za nadgarstek.
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Nie pozwolę, żebyś była z Lukiem....- przycisnął mnie do ściany- jesteś moja i nie pozwolę, żebyś tak po prostu mnie zostawiła!
- Czy ty nie rozumiesz, że między nami nigdy nic nie było i nigdy nic nie będzie?!- w tym momencie chłopak uderzył mnie z całej siły w policzek, a ja złapałam się za bolące miejsce
- Ty suko!- włożył mi rękę pod bluzkę i zaczął całować moją szyję. Bałam się. Do moich oczu napłynęły łzy, a kiedy wsadził mi rękę w spodnie miałam ochotę zacząć krzyczeć, ale Will zatkał mi usta dłonią. Zaczęłam się wyrywać i coraz bardziej płakać. Wiedziałam, że jest w stanie to zrobić i byłam przekonana, że jeżeli ktoś się tutaj zaraz nie zjawi, zostanę zgwałcona przez chłopaka, który kiedy był moim przyjacielem.
- Zostaw ją!- usłyszałam głos mojego brata i po chwili Ash odepchnął Willa ode mnie i zaczął bić go pięściami. Zjechałam na dół po ścianie i schowałam głowę w swoich dłoniach. Zaczęłam płakać po chwili poczułam, że ktoś mnie przytula. Podniosłam głowę i spojrzałam na Lisę, która szybko mnie przytuliła. Po chwili przybiegł pan Thomson i próbował rozdzielić Asha i Willa. Kiedy mu się to udało podszedł do mnie.
- Skyler, wszystko w porządku?- zapytał nauczyciel, a ja tylko pokiwałam głową. - jak się uspokoisz to przyjdź do mnie.- poszedł ciągnąć za ramię Willa. Po chwili przyszedł Luke. Szybko podniosłam się z ziemi i przytuliłam blondyna.
- Skarbie- powiedział łamiącym się głosem. Poszliśmy do pokoju mojego i dziewczyn, a Alison widząc mnie w takim stanie od razu podbiegła do mnie zaczęła pytać co się stało. Podeszłam do walizki i wyjęłam tabletki przeciwbólowe, bo od tego wszystkiego zaczęła boleć mnie głowa. Położyłam się na łóżku i nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Kiedy zasnęłam moi znajomi poszli do drugiego pokoju gdzie spała Julie ale akurat jej nie było i zaczęli rozmawiać. Było mi smutno... może i do niczego nie doszło, ale dręczył mnie fakt, że kiedyś przyjaźniłam się z tym człowiekiem. Po chwili się obudziłam i postanowiłam, że pójdę do nauczyciela. Wstałam i nie mówiąc nic poszłam do drugiej części budynku, aby porozmawiać z panem Thomsonem. Zapukałam do drzwi, a kiedy usłyszałam ciche proszę, weszłam do pomieszczenia. Mój wzrok spotkał się z nim, a ja przeszłam szybko obok niego i znalazłam się w salonie gdzie siedział nauczyciel.
- O Sky dobrze, że jesteś
- chciał pan ze mną porozmawiać- powiedziałam głośno wzdychając.
- Tak, proszę usiądź- usiadłam na fotelu, który mi wskazał, a on zajął miejsce na przeciwko mnie.
- Chciałem z tobą porozmawiać o Willu...- zrobił przerwę- ten chłopak już wcześniej zgwałcił taką jedną dziewczynę.
- Co się z nią stało?- przerwałam mu
- Popadła w depresje i popełniła samobójstwo. William miał już sprawę o to, jednak jakimś cudem udało mu się z tego wyplątać, a teraz kiedy to wszystko się powtarza, kiedy tylko wrócimy z wycieczki zostanie on prawdopodobnie wydalony ze szkoły. I jeśli chciałabyś zgłosić to na policję to, aby ci uwierzyli można wsiąść nagrania z monitoringu, więc raczej już nie uda mu się uciec od odpowiedzialności.
- Znaczy gdyby była możliwość to chciałabym dostać to nagranie, a czy zgłoszę to na policję to jeszcze się zastanowię.
- To w takim razie ja pójdę do recepcji i poproszę o kopię nagrania.
- Dziękuję- powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Wróciłam do mojego pokoju i wyszłam na balkon, żeby się przewietrzyć. Po chwili poczułam dłonie na moich biodrach. Przytuliłam się do Luka, a do moich oczu znowu napłynęły łzy. Chłopak pocałował mnie w policzek, a ja odwróciłam się twarzą do niego i wpiłam się w jego usta. Luke zaczął jeździć dłońmi w górę i w dół, a ja wplotłam swoje palce w jego włosy.
- Kocham cię....- powiedział przerywając pocałunek
- Ja ciebie też

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro