Prolog
Dwaj chłopcy patrzeli po sobie ze smutkiem i nadzieją w oczach, która zniknęła wraz z momentem, gdy na parkingu znalazło się czarne BMW. Z samochodu wysiedli rodzice starszego z nich przywołując syna gestem ręki. Ten spojrzał na przyjaciela, któremu łzy spływały potokiem po kościach policzkowych z zaszklonych i zamglonych, szarych oczu. Również w jego oczach nie sposób było nie zauważyć negatywnych emocji.
Młodszy wtulił się w jego klatkę piersiową, równocześnie oplatajac go ramionami. Szarooki zadał pytanie przez które w gardle przyjaciela powstała gigantyczna kula, a on sam ledwo na nie odpowiedział.
- Spotkamy sie jeszcze, kiedyś? - zapytał odsuwając sie od niego na chwilkę, by móc spojrzeć mu w oczy.
- Nie wiem. - odpowiedział ze sztucznym uśmiechem, co młodszy odrazu wyczuł i wtulił się jeszcze mocniej niż wcześniej w przyjaciela.
Rodzicielka pośpieszyła swe dziecko mówiąc, że przez niego spóźnią się na samolot.
Ostatni raz spojrzał na przyjaciela przez przyciemniane szyby w samochodzie.
Tak oto dwoje przyjaciół zostało rozdzielonych.
Dziś mija dokładnie pięć lat od rozstania przyjaciół, a on wciąż nie zapomniał. Mało tego - on ma zamiar odnaleźć chłopaka i powiedzieć mu jak bardzo za nim tęsknił, przysięgał to sobie i ma zamiar dotrzymać obietnicy. Jego zdaniem obietnica jest czymś czego nie można złamać. Jest ona pewnego rodzaju zaufaniem. Zaufał sobie i nie zawiedzie.
Kroczy więc teraz samotnie przez życie... i dopóki go nie znajdzie, to się nie podda.
Dzień dobry.
To jest moje pierwsze opowiadanie, proszę więc o to abyście nie byli aż tak surowi. Wiem iż mogą pojawić się błędy w postaci błędów ortograficznych, jak i interpunkcyjnych, wynikających z mojej choroby. Także mam nadzieję że się spodobało.
Do widzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro