Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog - Przypadek i niespodziewana niespodzianka

Pov. Autor

Trails jak to zawsze próbował odbudować swój wynalazek o nazwie telerporter do innego świata lub wymiaru. Bardzo często gada w kuli do swojej ukochanej, księżniczce Glacia.

- Prawie już jest gotowy, ale nie wiem czy będzie działać - powiedział Trails mówiąc do swojej żony, która wyjechała na spotkanie z swoją rodziną.

- Zawsze moje kryształy działają kochanie - powiedziała z pewnością Glacia - I wiesz, że za tobą tęsknie - powiedziała do niego, a nasz wilk się zarumienił

- ... Jak bardzo? - zapytał się lekko zarumieniony, ale Trails wraca do odbudowania telerportera - Już w prawie gotowy, tylko muszę teraz wstawić ten kryształ - powiedział Trails do Glaici.

- To ja już ci nie będę przeszkadzać. Na razie! - wtedy Glaicia się rozłączyła.

- Pa moje słoneczko - powiedział do niej zanim się rozłączyła, a Trails musiał być bardzo skupiony. Powoli wstawił i telerporter się urochomił.

- To działa! To naprawdę działa! - powiedział zadowolony wilk, ale poczuł w swoich plecach wiatr, ale była przecież piękna pogoda. Zrozumiał, że jego telerporter chcę coś wciągnąć. Trzymał się przy ziemi, z dalej od telerportera - Nie!! To nie może się stać!! - powiedział przerażony i zauważył, że jego maszyna została wciągnięta do środka, ale nadal telerporter był włączony i to zaniepokoiło wilka - Coś jest nie tak... - powiedział do siebie zaniepokojony Trails. Wtedy zauważył pęknięcia na telerporterze. Wybuchł i wyrzucił kogoś, ale niestety przez ten wybuch Trails zemdlał. Tą osobą okazała się być Sylwia. Po chwili dziewczyna się ocyka się.

Pov. Sylwia

Powoli się budziła i gdy uniosłam wzrok, ujrzałam dla siebie nie znaną mi krainę.

- Ugh... moja głowa... gdzie mnie ten  portal zaprowadził? - zapytałam samą siebie. Postanowiłam porozglądać się i zobaczyłam... o matko!! To nieprzytomny wilk! Wstałam z ziemi i podbiegłam do niego by sprawdzić czy nic mu nie jest - Hej! Hej, młody nic ci nie jest? - wilk zakaszlnął. To był znak, że nic mu nie jest. Co za ulga... ale jeszcze zobaczyłam okulary na trawie.

- Chyba to są jego okulary... - powiedziałam do siebie i dałam mu do rąk okulary.

- Twoje okulary... - powiedziałam lekko nieśmiało gdy podawałam mu okulary.

- Dziękuję... ci... - zaciął się gdy zobaczył mnie - AAAAAAAAAAAA!!!! - puściłam go bo był bardzo głośno. Co mu jest? Jakby zobaczył ducha. Ale za to ma nie zły głos do krzyczenia.

- O matko, o matko! Zrobiłem tak, że człowiek się tu przetelerportował. Jestem geniuszem!! - upadł na kolana - Ale takim geniuszem, który będzie martwy... - powiedział zmartwiony do siebie... to całkiem normalne dla małego geniusza.

- Okej, spokojnie Trails. Na pewno wszystko się wymyśli i- AAA! - wpadł na kogoś i spadł na ziemię i spojrzał na czarno czerwonego jeża z jakimś okiem na czole - L-Lord Darren!! - powiedział lekko przerażony wilk na jego widok.

- Co tu się stało Trails? - zapytał się go z poważnym głosem czarno-czerwony jeż.

- N-Nic! - odpowiedział mu lekko wystraszony wilk.

- Twoje "nic" oznacza, że coś zrobiłeś. Znowu... - powiedział znowu poważnym głosem i wziął wilka za ucho i widać było, że mu to boli - A teraz mi powiedz, co tu się-- - nie skończył bo gdy się odwrócił, to spojrzał się na mnie. Miał minę jakby też zobaczył ducha - Mój Boże... - powiedział bardzo zaskoczony i wystraszony w jednym.

- Może mi pan wytłumaczyć, gdzie ja jestem? Zaczynam się nie co martwić - zapytałam się go lekko martwiącym się głosem. Pstryknął palcami i z ziemi wyszły jakieś dziwne rośliny i otoczyły mnie z wszystkich stron.

Pov. Darren

Gdy ośliny wzięły szybko rośliny ludzką dziewczynę żeby ona nigdzie nie uciekła - Dobrze. Teraz cię przeteleportuje do twojego biura byś pilnował tej dziewczyny - powiedziałem do Trailsa bardzo poważnie by wiedział, że to bardzo wielka sytuacja.

- *gulp* Dobrze lordzie - powiedział lekko zdenerwowany na temat tej sytuacji. Dotknąłem Trails'a i rośliny gdzie jest w nich dziewczyna.

- Kontrola... Chaosu!! - gdy to powiedziałem, teleportowali się do laboratorium Trails'a - Uff... mało brakowało. Teraz muszę wiedzieć czy ta osoba-- - zauważyłem z daleka mojego brata jak i jego żonę, którzy szli w tą stronę - Kurcze! - powiedziałem do siebie w myślach - Witaj bracie - przywitałem się z bratem  gdy już byli blisko.

- Słyszałem jakiś hałas tutaj. Co tutaj się stało? - zapytał się zaniepokojony Kaze.

- Kolejny wynalazek Trails'a wybuchł - odpowiedziałem na jego pytanei.

- A co to był za wynalazek? - zapytała się zaciekawiona Sapphire.

- Telerporter. Prawie wyszedł, ale nie wyszło mu - odpowiedziałem znowu, ale tym razem na pytanie Sapphire.

- A gdzie teraz jest? - zapytał się tym razem Kaze. W mordę... Za jakie grzechy?

- Poszedł do pracowni by wziąść tu swoje narzędzia - odpowiedziałem na jego pytanie by było jak prawdziwe. Nie mogłem mu powiedzieć o ludzkiej dziewczynie.

- Rozumiem - odpowiedziała z zrozumieniem Sapphire.

- Gdybyś nas szukał, to jesteśmy w zamku - powiedział mi Kaze bym wiedział gdzie go najlepiej znaleźć - Do zobaczenia później bracie - pożegnał się ze mną i poszedł z swoją żoną do zamku.

- Do zobaczenia bracie - pożegnałem się z nim. Przez chwilę pomyślałem na temat co się stało i musiałem iść przetelerportować się do pracowni Trails'a, gdzie jest i tam ludzka dziewczyna - Kontrola chaosu! - gdy to powiedziałem, to od razu przetelerportowałem się do pracowni Trails'a.

-------------------------------------------------------

889 słów

Mały remake po kilku latach. Miło mi tutaj wracać trochę.

Gwiazdy już spadają⭐

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro