Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zabawa nad jeziorem ( ͡° ͜ʖ ͡°) i Rage Elfiej Suki (Chyba zgoda)

Jelon: *Z BUTA*
ZEE! ZAŁATWIONE!

Zee: TAK!
*Wchodzi na kanapę*
EJ, KURWY! PAKUJCIE SIĘ, JEDZIEMY NAD JEZIORO!!!

Katie: *morderczy uśmiech*
Spadniesz :)

Zee: *Pokazuje fucka*

Katie: Nawzajem, pałko! ^^

Victor: A kto jedzie?

Zee: CHWILA! Do tego jeszcze nie doszłam...EKHEM...jedzie...
Ja
Katie
Juliet
Jelun
James
Toby
Dżjef
Candy
Kage
Mała suka
i ktoś tam jeszcze

Victor: Ja też
*( ͡° ͜ʖ ͡°)*

Jelon: Fajno! Będzie zajebiście
*( ͡° ͜ʖ ͡°)*

Zee: *Jeb z kanapy*

Katie: *Z pokoju*
TOLD YA!

Zee: FOQUE YOU!

Off: Ja też jadę
*( ͡° ͜ʖ ͡°)*

Zee: *na kolana*
NOOOOOOOOOOOOOOŁ

Juliet: Ja gotowa!
*stoi z plecakiem*

Dejmi: Ja także, milordzie
*też stoi ( ͡° ͜ʖ ͡°)*

Zee: SZYBCIEJ KURWY!

Ben: Mówisz o sobie?

Zee: Shut your bubblegum dum dum looking ass the fuck up!

Katie: Wzięłaś kanapki?

Zee: Tak...kanapki, ciastka, chipsy, pocky, prezerwatywy, wodę, soki...

Katie: Ok...czekaj CO?

Zee: No wodę i soczki! Przecież nie będziemy pić wody z jeziora ._.

Juliet: GOTÓW
*slaut*

James: JA RÓWNIEŻ!
*też salut*

Juliet: NIE PAPUGUJ!

James: *przedrzeźniając ją*
Nie papuguj

Juliet: *myśli*
NIE LUBIĘ TOBY'EGO

James: *foch*

Juliet: Szach mat SUKO

Zee: *kładzie się na podłodze*
This is fine...
*wewnętrzny krzyk*

Katie: Nie depresjować mi tam!

Zee: A może zostanę?

Katie: Zee...

Zee: Co?

Katie: ZEE

Zee: CO?!

Katie: UFO

Zee: *wzycha i wstaje*
Dobra...Kto gotowy?

Candy: *podchodzi do niej*
Chyba wszyscy

Zee: *poprawia plecak i podchodzi do drzwi*
Ach! Natura! Pięk...
*otwiera drzwi*
NIE SŁOŃCE!
*chowa się*

Candy: *podaje jej parasol*
Chyba zapomniałaś
*uśmiecha się*

Katie: *wylatuje na zewnątrz i robi się trochę bardziej materialna*
O tak ^^

Juliet: *wychodzi*
No to co?

James: *wybiega za nią*
Ej...macie te no...

Katie: Co?

James: No te no...te co się w nich pływa...

Zee: Stroje kąpielowe?

James: Tak

Juliet: *facepalm x200*

Katie: No może zapomnieć, biedaczek
*przytula James'a*

Juliet: On nie jest zapominalski...on jest głupi...I do tego ćpun

James: Nic nie biorę!

Zee: Mieli być wszyscy gotowi...
*patrzy na godzinę*

Juliet: A tu mi jedzie?
*pokazuje na czoło*

James: Piękna mrówka jedzie

Juliet: *krzyczy*
ZABIERZ TO! ZABIERZ TO KURWA ODE MNIE!
*otrzepuje się*

James: *śmieje się*

Juliet: *podchodzi do niego i BITCH SLAP*

James: *zatrzymuje jej rękę*
Nie próbuj...

ScreaM: *Wchodzi pomiędzy nich*
Dość tej wojny!

*wszyscy powoli wychodzą*

Zee: Wszyscy są?

Dejmi: *salut*
HAI! Wszyscy zebrani :3

*Mija trochę drogi, słonko świeci, ptaszek kwili i te sprawy i chuj*

Ben: Kto w ogóle będzie pływał?

Victor: Ja

James: Ja

Katie: Ja

Dejmi: Ja

Juliet: A ja nie XD

Ben: A czemu?

Juliet: Bo wiesz...W życiu kobiety w każdym miesiącu jest taki moment...

Ben: *przerywa*
Dobra! Ogarniam ;-;

Juliet: To miło że ogarniasz...A ja po prostu nie umiem pływać XD

Zee: A mi się nie chce...Ale raczej będę...bo zaraz się rozpuszczę ;-;
*siedzi na drzewie*

Katie: OJJJ ZEE!
*Podlatuje do niej*
Będzie fajnie! Będziemy pływać i łapać rybki! I moczyć stopy w wodzie! I będzie cudownie!

Zee: Nie będzie cudownie bo zaraz będzie ze mnie jedynie kupka krwi i flaków i...

Juliet: *woła*
CZY JA SŁYSZAŁAM FLAKI?

Zee: Dobra mniejsza...NIE NICO FLAKACH NIE BYŁO!

Juliet: *zrezygnowanie*
No dobra -,-
*odchodzi i idzie dalej*

Jelon: No to jesteśmy! Jeziorko!
*patrzy w dal*
Plaża! Woda! Piasek który w dupę włazi! Słońce które napierdala po oczach ah piękne!

Zee: *złazi*

Katie: Zee...zdejmij bluzę

Zee: Nie! Nie zgadzam się!

Katie: *łapie i ciągnie za sobą*
To chociaż chodź!

Zee: No ok...
*patrzy na nią*

Ben: *siedzi przy brzegu*

Zee: *siada obok z parasolem*

Vic: *już w wodzie*
Chodźcie

Zee: Nie mogę!

Ben: Okres?
*taki smug kurwa uśmieszek*

Zee: To raczej ty masz w oczach
*ten sam uśmiech*

Ben: *popycha*

Zee: *popycha back*

Ben: *MOCNIEJ*

Zee: O TY ELFIA KURWO CHODŹ TO CI NOGI Z DUPY POWYRYWAM I WSADZĘ DO GARDŁA

Ben: TO CHODŹ
*wstaje*

Zee: *Też*

*no i załóżmy że toczy się zajebista walka (której nie chciało się opisywać autorce bo jest leniwą dziwką) i oboje lądują w wodzie*

Zee: No i zajebiscie...
*płynie do brzegu*

Vic: *jest już z Benem na brzegu*

Zee: *wychodzi cała mokra*

Ben: *siedzi na ręczniku zawinięty w kupkę innych ręczników*

Zee: *siada obok*

Katie: *przylatuje*
DZIECI MOJE

Zee: Nie jesteśmy twoimi dziećmi

Katie: NIE WAŻNE! JAK TAK MOŻNA SIĘ BIĆ TO NIE DO POMYŚLENIA TAKA BRUTALNOŚĆ WOBEC KOGOŚ INNEGO!

Zee: TY MORDUJESZ MAŁE DZIECI

Katie: ALE TO CO INNEGO

Ben: Nie chciałbym przeszkadzać Ale James i Toby znowu się ruchają

Zee: *wysila wzrok*
Tak...yup...to definitywnie seks
*bierze siłą od Bena ręcznik i się okręca*

Ben: A czemu właściwie nie wchodzisz do wody?

Zee: To długa historia...Bo wiesz...

Ben: Nie nie wiem i wolę nie wiedzieć

Zee: No dobra...w skrócie po ostatniej imprezie magicznie wylądowałam u doktorka z nożem w brzuchu i teraz mam tam bandaże

Ben: *patrzy*

Zee: Ale sorry że ja cię wrzuciłam...

Ben: No...to twoja wina...

Zee: NIE PSUJ MOMENTU RODZINNEJ MIŁOŚCI

Ben: Nie jesteśmy rodziną

Zee: Może dla Ciebie nie są...ale dobra nie ważne...
*podaje mu rękę*
Zgoda w końcu?

Ben: Jak nie będziesz mnie ubierać w sukienki

Zee: No praaaaaawie się zgadzam

Ben: No dobra dobre i tyle

Zee: *patrzy na rękę*
No

Ben: No co?

Zee: Uściśnij

Ben: Po co?

Zee: Na zgodę ciemna maso

Ben: Fu nie

Zee: Dobre i tyle
*przewraca oczami i odchodzi na kładkę*

Jeff: *siada obok*

Zee: *kop w bok*
Spieprzaj pojebańcu to moje miejsce!

Jeff: To ty mi napisałaś na czole "lubię kutasy" na ostatniej imprezie!

Zee: A ty mi wbiłeś nóż w brzuch i to chyba gorzej co nie?!

Jeff: *idzie se*

Zee: *siedzi i ogląda zachód słońca*

Katie: *siada obok*

Zee: MÓWIŁAM CI JEBANA...A to ty...

Katie: Mogę? ^^"

Zee: Jasne siadaj

Katie: *siada obok i lekko tuli*
W sumie to fajnie było

Zee: No oprócz tego z tym skrzatem

Katie: Oj tam ^^ Lekka sprzeczka
*pat pat*

Zee: *taki moment ohshitimnotstraight*
*kompletnie pusty umysł*
Eeeee...Tak...

Katie: *UwU*
To zbieramy się?

Zee: *kaszlu kaszlu*
Tak...
*more kaszlu kaszlu*

Katie: Oj ^^"
*daje jej ręcznik*
Okryj się ^^

Zee: Dzięki...*kaszl* ale... *kaszl*
To nie to...
*zakrywa usta rękoma*

Katie: Oj będę musiała ci zrobić w domku herbatki ^^"

Zee: *krew na rękach*
*przerażenie*

Katie: *Katie.exe stopped working*
Wracamy...szybko...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Koniec rozdziału nad którym pracowałam 2 lata A i tak wyszedł chujowo. No trudno się mówi. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć co się stało Zee To zapraszam do pytania na priv Ale raczej to będzie wyjaśnione jeśli kiedyś skończę tą opowieść.

Tak możliwe że wreszcie wróciłam do w miarę regularnego pisania albo przynajmniej do częściej niż raz na dwa lata. Nie myślałam żeby to w ogóle kontynuować gdyż styl pisania mi się trochę zmienił zresztą tak samo jak poczucie humoru. Przez to przez następne rozdziały prawdopodobnie będzie trochę bardziej poważnie. Ta opowieść miała być OPOWIADANIEM a więc będzie miała swój koniec i to być może dość niedługo.

No więc. Ze względu na zbliżający się koniec roku życzę wszystkim aby kolejny rok był pełen sukcesów i aby wszystko wam się udawało! I dużo weny! Tego co mi brakowało przez 2 lata :')

~Żegnam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #rezydencja