Atak Undertale i Co się dzieje w rodzinie zostaje w rodzinie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Sally: Zee...
Zee: *leży na kanapie ze słuchawkami*
Sally: Zee!
Jeff: Czekaj...
*wyjmuje Zee słuchawki*
SALLY COŚ MÓWI!!!
Zee: Co, kutafonie? -_-
Sally: Pobawicie się ze mną? ^^
Zee: Jasne Sally...A ty spierdalaj!
Sally: Jeff też może się z nami pobawić!
Zee: A w co?
Sally: Upieczemy ciasto! ^-^
Jeff: *Patrzy na Zee wzrokiem: Umiesz?*
Zee: *kręci głową na nie*
Katie: *przylatuje*
Jakie ciasto? ^-^
Zee: Dziewczyno...przez ciebie się zawału nabawię
Katie: JAKIE CIASTO?!
Zee: Nie wiem...
*idzie do kuchni*
Jeff: To...ja odpadam
*ucieka*
Zee: *wzdycha*
Umiesz coś?
Katie: Coś tam się pamięta...
=Po zrobieniu ciasta (Czekają aż się upiecze)=
Zee: *Idzie do pokoju*
Off: *leży na jej łóżku*
Witam
*( ͡° ͜ʖ ͡°)*
Zee: *Zamyka drzwi*
Nop! Katie pożycz laptopa!
Katie: A co?
Zee: Mój pokój jest okupowany i nawet nie chce tam wchodzić
Katie: Jasne ^^
Zee: Dziękować ludu
*idzie do Katie*
Katie: Wait...A ciasto?
Zee: Twoje! Wiem że lubisz
Katie: Yay ^^
Zee: *Zamyka drzwi i Jeb na łóżko*
Katie: *Krzyczy*
TY KIJOWY PIPAŃCU! ODPIERWIASTKUJ SIĘ ODE MNIE!!!
Zee: *Zasypia*
=Następnego dnia=
Julka: Zee...
*duga ją*
Dejmi: Zee!
*trzęsie nią*
Katie: To wymaga drastycznych kroków...
*zwala*
OBUDŹ SIĘ CHUJU JEBANY!!!
Zee: *Budzi się*
Dejmi: No nareszcie!
Katie: *kładzie się na łóżku*
Łóżeczko :3
Zee: Zasnęło mi się?
Dejmi: *kiwa głową*
Zee: Ile?
Dejmi: Nie wiem...ale chyba długo skoro nawet Slender się martwił...
Zee: Bosh...jaki sen miałam!
Julka: Opowiadaj
*( ͡° ͜ʖ ͡°)*
Zee: Śnił mi się ślub z Offem...ale nie mój...i striptiz...dużo striptizu pijanych chłopaków...i Candy w Maid Outfit...i małe Offusie-Gejusie Kyu...
Julka: Wow...
Katie: Masz mi wynagrodzić to co się działo w tamtym pokoju ;-;
Zee: Co?
Jelon: *Wbija*
BOI MYŚLAŁAM ŻE JESTEŚ DEAD!
Katie: No więc...Lezałaś u mnie więc myślałam że położę się u ciebie i będzie fajnie i stuff...A TU NAGLE CANDY WCHODZI I ROZBIERA SIĘ MYŚLĄC JE JA TO TY!!!
Zee:...Ile chcesz że to się nigdy nie zdarzyło?...
Katie: Dwa ciastka z czekoladą i sok pomidorow
Zee: Ok...A...jak wyszło ciasto?
Katie: Bardzo dobre ^^ Jest jeszcze trochę jak chcesz
Dejmi: Potwierdzam...pyszne
Jelon: Halo!
Zee: Co?
*pacza na Jelon*
Jelon: TY ŻYJESZ?!
Zee: Chyba tak...A co?
Jelon: No jak co? ŻYJESZ!!!
Zee: No...
Jelon: Ok
*Znika*
Zee: *wstaje i idzie korytarzem*
Slender: Czekaj
*pojawia się przed nią*
Zee: Co?
Slender: Chodź ze mną...musimy porozmawiać
*idzie do swojego gabinetu*
Zee: *Idzie za nim*
=Za 10 minut=
Zee: *Z gabinetu*
CO KURWA?! NIBY TO BYŁO OCZYWISTE ALE I TAK CO KURWA?!
JA PITOLE...JUŻ NIE MAM SIŁY!
*Wychodzi*
Dejmi: I co?
Zee: Powiedzmy że to co w rodzinie zostaje w rodzinie...
*idzie do kuchni*
James: Dej mnie ciasta!!!
*siedzi przy stole*
Juliet: Nie dawaj mu!!!
*siedzi obok niego*
Katie: Nie jestem niańką!
Zee: *Idzie do lodówki i bierze ostatni kawałek*
Spóźniłeś się...
*je*
James: NIEEEEE!!! MOJE DZIECKO!!!
Juliet: Najarał się czegoś z Benem...
*przewraca oczami*
ZACHOWUJ SIĘ KURWA!
*Jeb mu w tył głowy*
James: Siostraaaaaa...kocham cię!
*Przytula ją*
Juliet: Fu...
*odsuwa się*
Zee: Ciasto takie słodkie że można cukrzycy dostać...
*daje Jamesowi pół*
Masz...
*uśmiecha się*
James: YASSSSSSSSSS!!!
*Je*
Katie...powinnaś być kozią mamusią ^^
Katie: Dziękuję ^^
Ben: *Biegnie goły przez salon*
ATAAAAAAAK!!!
Zee: *Dafaq*
Co się tu właśnie stanęło?
Victor: *pojawia się za Jamesem i zabiera mu resztki ciasta*
Dziękuję
*je*
James: Ej!
Victor: Nie mów Ej bo jesteś gej
*zjada*
Zee: Jak tam, panterko?
*bierze se loda*
Victor: *Wzdech*
Jak zawsze
Zee: Tia...jebana codzienność
Katie: Głowy do góry moi mali pesymiści! ^^
*Przytula ich*
Jest fajnie!
Zee: *przewraca oczami*
Ta...
Victor: Na pewno...
James: Nie można myśleć negatywnie!
Zee: Ale to zdrowe...bo jesteś psychicznie przygotowany na najgorsze a w sytuacji gdy zdarza się coś dobrego masz miłą niespodziankę
James: Ale jednocześnie tracisz pewność siebie...A to naraża cię na różne zaburzenia...
Katie: Koniec tej rozmowy!
James: To ciasto było pyyyyyyyszneeee...przez to kiedyś zabiorę ci dziewictwo!
Katie: Co?!
Juliet: Chyba dziedzictwo, debilu!
*Jeb go w głowę*
James: Ała!
*masuje bolące miejsce*
Zee: Najarane filozofie psychologiczne, Demon złodziej i Kocio-kozia mama...to nasza jebana paczka...
*liże loda*
Katie: Ale właśnie to jest fajne! ^^
*Podnosi James'a*
James: I BELIEVE I CAN FLY!!! *O*
Dejmi: *Wchodzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)*
...Ja chyba nie w porę...
Zee: Wcale nie...zapraszam!
Dejmi: *Siada przy stole*
Katie: *Puszcza James'a*
James: *pierdut*
BLAJAJE!!!
Dejmi: *chichocze*
ScreaM: *Z BUTA KURWA A JAK INACZEJ*
Witam!
Slender: *Pojawia się*
Słuchajcie....Aaaaaa...nevermind...
*Znika*
Zee: *gryzie patyczek*
Gdzie byłeś?
ScreaM: W lesie na spacerku ^^
Zee:...Ten rumieniec każe mi twierdzić że było inaczej...
*( ͡° ͜ʖ ͡°)*
ScreaM: *Powoli pokazuje fucka*
Ups...nie chce się opuścić...
Zee: Bo ci tamtą zapalniczkę wsadzę wiesz gdzie!
Katie: Proszę...kontroluj swoje chęci mordu...
*bierze ją na ręce i do pokoju*
Zee: DON'T TOUCH MEEEEEEEE!!!
*SKREACH*
Katie: *Puszcza ją na łóżko*
Katie: Na razie zostańmy tutaj...masz jakieś gry? ^^
Zee: Mam...ale nie wiem czy będziesz chciała zagrać...Ale mam YanSim ^^
Katie: W takim razie...LET'S PLAY!
=Koło północy=
Katie: *śpi na kolanach Zee*
Zee: *gra se*
Candy: *Wchodzi...do pokoju*
Mamy gościa?
Zee: Chyba nie jesteś ślepy?
*Unosi brew*
Candy: W co tam grasz?
Zee: Tajemnica stanu cywilnego
Candy: *kładzie się obok niej*
Zee: Branoc...
*dalej gra*
Candy: Dobranoc
*Przytula ją*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wykrztusiłam z siebie resztki weny!
~Papatki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro