1. Porsche i demony
Słoik z moczem wyszedł ze swojego drewnianego domku stojącego w środku lasu. Postanowił, że czas iść do sklepu. W spożywczaku nie był od kiedy się wprowadził, ponieważ było lato, a miał on ogródek warzywny za domem. Słoik z moczem dostawał też jedzenie od swojej sąsiadki i jednocześnie przyjaciółki kupy.
Słoik podszedł do swojego Porsche obklejonego nalepkami dla dzieci (stwierdził, że tak samochód wygląda ładnie) i kopnął drzwi. Na samochodzie powstało nieduże wgniecenie.
- Czemu to się nie chce otworzyć?! - darł się słoik z moczem na cały głos. Kupa mieszkająca w chatce obok wybiegła na zewnątrz ze swoją wielką torebką w panterkę.
- Co się stało, mój drogi przyjacielu? - spytała zdezorientowana kupa, która podeszła do Porsche i dokleiła do niego niedużą naklejkę z różowym kotkiem w koronie z napisem ,,princess". - Od dzisiaj będziesz moczową księżniczką. - dodała kupa z uśmiechem.
- Hej, kupeczko! - przywitał sąsiadkę słoik z moczem. - Coś stało się z moim samochodem. Nie mogę otworzyć drzwi. Mogłabyś mi pomóc? - spojrzał na nią słodkim, błagającym wzrokiem.
- Oczywiście! - odpowiedziała. - Kupa umie wszystko!
Przyjaciółka słoika podeszła do Porsche.
- Hmm... Tak ja myślałam... - mruczała pod nosem. Kupa zaczęła uderzać drzwi tam, gdzie znajdują się zawiasy całym swoim wielkim ciałem. Później zaczęła je ciągnąć. Po jakimś czasie wyrwała drzwi i cała uśmiechnięta podeszła do słoika z moczem i powiedziała:
- Proszę, słoiczku. Możesz wchodzić.
Słoik podszedł do swojego samochodu i rozsiadł się na wygodnym siedzeniu za kierownicą.
- Ale, kupo! Przecież nie mam drzwi! Jeszcze policja mnie złapie, lub po prostu wypadnę i się zabiję!
- Nie martw się słoiczku. Kupa ma przy sobie wszystko, czego potrzeba.
Mówiąc to, wyjęła ze swojej torby taśmę klejącą i przykleiła nią drzwi.
- No to teraz to mogę jechać do sklepu. - Powiedział słoik z moczem i nacisnął pedał gazu. Auto ruszyło i odjechało z piskiem opon. Nim słoik się obejrzał był już na parkingu przed spożywczakiem. Niestety okazało się tam, że drzwi odpadły. O dziwo słoik tego wcześniej nie zauważył. Podszedł do drzwi sklepu. Gdy te otworzyły się same, słoik wykrzyknął:
- Przecież to magia! Ten budynek jest opętany przez złe duchy! Trzeba je wytropić.
Słoik z moczem podbiegł do swojego Porsche. Wskoczył do środka. Po chwili wyszedł. Miał w dłoni małe wahadełko. Słoik podszedł do sklepu i zaczął machać wahadłem przy drzwiach sklepu. Nagle ono podniosło się do góry.
- Tu cię mam! - krzyknął słoik.
Ponownie podbiegł do samochodu. Tym razem wrócił z jajkami.
- Zły duchu, wejdź w to jajko! - wrzasnął słoik i rzucił jajkiem. Po chwili podszedł do ubrudzonego miejsca na podłodze i znów zaczął machać wahadłem.
- O nie, jedno jajko nie wystarczyło... - szeptał pod nosem. Słoik wziął więc następne i ponownie nim rzucił. Znów machnął wahadłem, które znowu się podniosło. Już miał biec do swojego auta po następne, jednak w tej samej chwili przybiegła ekspedientka i przedstawiła się:
- Dzień dobry, Marzena, pracuję tutaj. - podałam dłoń słoikowi.
- Dzień dobry. - odpowiedział słoik. - Słoik z moczem, chciałem zrobić zakupy, jednak przeszkodziły mi w tym złe duchy.
- Czy pan sobie ze mnie żartuje? - mówiła sprzedawczyni.
- Z czym? - słoik nie wiedział o co chodzi.
- Z wszystkim.
- Absolutnie nie żartuję. Z niczym. A teraz, czy mogła by mi pani zejść z drogi? Chciałbym kupić jedzenie.
- Niech najpierw posprząta pan to, co tutaj zrobił! Kto będzie niby ścierał te jajka z podłogi, hę?
- Na pewno nie ja! - zbuntował się słoik. - Ja tylko chciałem wam zrobić przysługę, wyganiając stąd demony, a teraz jeszcze każe mi pani sprzątać? Jeżeli uważa pani, że jest tutaj bałagan, mogę pani dać namiary do świetnej sprzątaczki.
- Proszę natychmiast opuścić budynek, bo inaczej wyniesie pana mój prywatny ochroniarz! Nie zrobi pan tutaj zakupów!
- Już, już. Wychodzę! Nie będzie mnie tu pani straszyć ochroniarzami. I tak nie chciałem tu robić zakupów! Ten sklep jest opętany przez demony! Wyczuwam tu złą energię!
Słoik odjechał. Gdy był już w domu opowiedział o wszystkim kupie. Umówił się z nią, że będzie mu ona kupowała jedzenia. Słoik i kupa miło spędzili wieczór na pogaduszkach.
I tak skończył się cudowny dzień słoika z moczem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro