Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Porsche i demony

Słoik z moczem wyszedł ze swojego drewnianego domku stojącego w środku lasu. Postanowił, że czas iść do sklepu. W spożywczaku nie był od kiedy się wprowadził, ponieważ było lato, a miał on ogródek warzywny za domem. Słoik z moczem dostawał też jedzenie od swojej sąsiadki i jednocześnie przyjaciółki kupy.

Słoik podszedł do swojego Porsche obklejonego nalepkami dla dzieci (stwierdził, że tak samochód wygląda ładnie) i kopnął drzwi. Na samochodzie powstało nieduże wgniecenie.

- Czemu to się nie chce otworzyć?! - darł się słoik z moczem na cały głos. Kupa mieszkająca w chatce obok wybiegła na zewnątrz ze swoją wielką torebką w panterkę.

- Co się stało, mój drogi przyjacielu? - spytała zdezorientowana kupa, która podeszła do Porsche i dokleiła do niego niedużą naklejkę z różowym kotkiem w koronie z napisem ,,princess". - Od dzisiaj będziesz moczową księżniczką. - dodała kupa z uśmiechem.

- Hej, kupeczko! - przywitał sąsiadkę słoik z moczem. - Coś stało się z moim samochodem. Nie mogę otworzyć drzwi. Mogłabyś mi pomóc? - spojrzał na nią słodkim, błagającym wzrokiem.

- Oczywiście! - odpowiedziała. - Kupa umie wszystko!

Przyjaciółka słoika podeszła do Porsche.

- Hmm... Tak ja myślałam... - mruczała pod nosem. Kupa zaczęła uderzać drzwi tam, gdzie znajdują się zawiasy całym swoim wielkim ciałem. Później zaczęła je ciągnąć. Po jakimś czasie wyrwała drzwi i cała uśmiechnięta podeszła do słoika z moczem i powiedziała:

- Proszę, słoiczku. Możesz wchodzić.

Słoik podszedł do swojego samochodu i rozsiadł się na wygodnym siedzeniu za kierownicą.

- Ale, kupo! Przecież nie mam drzwi! Jeszcze policja mnie złapie, lub po prostu wypadnę i się zabiję!

- Nie martw się słoiczku. Kupa ma przy sobie wszystko, czego potrzeba.

Mówiąc to, wyjęła ze swojej torby taśmę klejącą i przykleiła nią drzwi.

- No to teraz to mogę jechać do sklepu. - Powiedział słoik z moczem i nacisnął pedał gazu. Auto ruszyło i odjechało z piskiem opon. Nim słoik się obejrzał był już na parkingu przed spożywczakiem. Niestety okazało się tam, że drzwi odpadły. O dziwo słoik tego wcześniej nie zauważył. Podszedł do drzwi sklepu. Gdy te otworzyły się same, słoik wykrzyknął:

- Przecież to magia! Ten budynek jest opętany przez złe duchy! Trzeba je wytropić.

Słoik z moczem podbiegł do swojego Porsche. Wskoczył do środka. Po chwili wyszedł. Miał w dłoni małe wahadełko. Słoik podszedł do sklepu i zaczął machać wahadłem przy drzwiach sklepu. Nagle ono podniosło się do góry.

- Tu cię mam! - krzyknął słoik.

Ponownie podbiegł do samochodu. Tym razem wrócił z jajkami.

- Zły duchu, wejdź w to jajko! - wrzasnął słoik i rzucił jajkiem. Po chwili podszedł do ubrudzonego miejsca na podłodze i znów zaczął machać wahadłem.

- O nie, jedno jajko nie wystarczyło... - szeptał pod nosem. Słoik wziął więc następne i ponownie nim rzucił. Znów machnął wahadłem, które znowu się podniosło. Już miał biec do swojego auta po następne, jednak w tej samej chwili przybiegła ekspedientka i przedstawiła się:

- Dzień dobry, Marzena, pracuję tutaj. - podałam dłoń słoikowi.

- Dzień dobry. - odpowiedział słoik. - Słoik z moczem, chciałem zrobić zakupy, jednak przeszkodziły mi w tym złe duchy.

- Czy pan sobie ze mnie żartuje? - mówiła sprzedawczyni.

- Z czym? - słoik nie wiedział o co chodzi.

- Z wszystkim.

- Absolutnie nie żartuję. Z niczym. A teraz, czy mogła by mi pani zejść z drogi? Chciałbym kupić jedzenie.

- Niech najpierw posprząta pan to, co tutaj zrobił! Kto będzie niby ścierał te jajka z podłogi, hę?

- Na pewno nie ja! - zbuntował się słoik. - Ja tylko chciałem wam zrobić przysługę, wyganiając stąd demony, a teraz jeszcze każe mi pani sprzątać? Jeżeli uważa pani, że jest tutaj bałagan, mogę pani dać namiary do świetnej sprzątaczki.

- Proszę natychmiast opuścić budynek, bo inaczej wyniesie pana mój prywatny ochroniarz! Nie zrobi pan tutaj zakupów!

- Już, już. Wychodzę! Nie będzie mnie tu pani straszyć ochroniarzami. I tak nie chciałem tu robić zakupów! Ten sklep jest opętany przez demony! Wyczuwam tu złą energię!

Słoik odjechał. Gdy był już w domu opowiedział o wszystkim kupie. Umówił się z nią, że będzie mu ona kupowała jedzenia. Słoik i kupa miło spędzili wieczór na pogaduszkach.

I tak skończył się cudowny dzień słoika z moczem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: