Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ucieczka ze schroniska

 Cześć :D. Ciszę się, że już mam tyle wejść! Komentujcie, piszcie co byście zmienili lub co chcielibyście aby się pojawiło w następnej części. Życzę miłego czytania...

 Nastał ranek. Fart i Budyń mieli już plan ucieczki, a plan był taki:
o ósmej rano (wtedy kiedy hycel daje klucz pani Malince) gdy będzie obok nich przechodzić pani Malinka, zwiną klucz numer 43 (bo taki mieli nr klatki), otworzą drzwi i uciekną tak, że nikt ich nie zauważy. Wszystko to wydawało się proste, lecz o wiele trudniej było to wykonać.
Była ósma rano. Fart i Budyń czekali na klucz... Przechodzi pani Malinka i... chaps! Budyń chwycił zębami klucz. 
-Możemy już uciec! Będę żył!
-Nie podniecaj się tak!-rozzłościł się kot.- Widzisz jak tu tłoczno! Musimy czekać na odpowiednią chwilę. Najlepiej będzie, jeśli ja go przykryje.- powiedział Fuks.
Kundelek nie był z tego zadowolony, ale wiedział co mógłby stracić, gdyby nie posłuchał przyjaciela.
Kot i pies siedzieli, siedzieli i nic. Nadal było zbyt tłoczno.
-Szkoda, że nie można wyjść tu na świeże powietrze i z kolegami bawić się w chowanego,             i berka. Ach... to były czasy...
-Miałem złe wspomnienia z młodości.
-Dlaczego? Chociaż w sumie ja też nie miałem najlepszych... Rodzice mnie zostawili, tak samo jak reszta rodzeństwa. Długo żyłem samotnie. Cieszę się, że mam prawdziwego przyjaciela. -         -odparł
-Jak byłem młody nie opiekowali się mną moi rodzice. Była to "rodzina zastępcza" jak ludzie mawiają. Żyłem szczęśliwie dopóki nie zacząłem gryźć kapci mojemu panu. Rozzłościł się                i w burzową noc wygonił mnie z domu. Gdy chciałem wrócić nie pozwolił mi...

Żal było Fartowi Budynia, bo był to jego najlepszy i jedyny przyjaciel. Wyjrzał zza krat i zobaczył, że nie ma nikogo w pobliżu. Szturchnął psa i razem przekręcili klucz, i drzwiczki się otworzyły. Najpierw skoczył Fart:
- Droga wolna.-szepnął-Ja cie utrzymam.
-OK. 1. 2. 3!
Skoczył! Szybko skierowali się ku tylnym drzwiom.
-Podsadź mnie!- powiedział Budyń ja przechylę klamkę.
Fart podsadził kundelka. Piesek machał łapką  i machał łapką.
-Już prawie trafię! Wytrzymaj chwilę!
- A kto to mi tu ucieka? Dostaniecie szlaban na jedzenie!-krzyknął Hycel Sznycel.
Nagle tylne drzwi się otworzyły. Zwierzęta biegły ku wyjściu.
-Pośpieszmy się. Hycel mnie już łapie!-krzyknął Budyń.|
Fart był już na zewnątrz. Czekał na kundelka aby zamknąć drzwi przed hyclem. 
-Już zamykaj!-krzyknął Budyń.
Drzwi się zamknęły w ostatniej chwili. Mało brakowało, by hycel ich złapał.
-Fart. Myślisz, że temu człowiekowi się nic nie stało? Oberwał mocno w głowę. Może straci przytomność.
-Nie życzę temu nikomu, ale sam zasługiwał na to. Wiesz jak on traktuje zwierzęta!
-Sam coś o tym wiem-odparł piesek.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro