Czym jest walkie-phone? Kim jest Stefan Sznycel?
UWAGA! Ta część powieści może być dla kogoś odrobinkę straszna jeśli ktoś się boi Stefana Sznycla i Stanisława Mścisława. Zapraszam do oglądania...
-Ekstra! Jak dobrze, że mamy walkie-phone- odrzekł piesek.
-Budyń-popatrzył na kundelka-My nawet nie wiemy jak się tym posługiwać! Może się okazać, że to tylko zwykłe bezużyteczne pudełko.
Budyń popatrzył to na czerwony pseudotelefon, to na niebieski.
-Ja rezerwuję niebieski-odrzekł kot.
-To ja czerwony, ale wcześniej nauczmy się to obsługiwać.
-Dobry pomysł.
Czworonożni przyjaciele od razu wzięli się do roboty. Pooglądali magiczne pudełka i stwierdzili, że faktycznie może się składać na pół, i że ma dotykowy ekran.
-Do czego służy ten czarny przycisk po lewej(patrz na rysunek powyżej)- spytał kot.
-Ten jest chyba do ściszania, a ten drugi po prawej do podgłaśniania dźwięku.- powiedział pies- sądzę tak po strzałeczkach.
I rzeczywiście tak było. Po lewej była strzałka w dół, a na przeciw w górę.
-A ten czerwony i niebieski?
-Jeden do odbierania, a drugi do ignorowania. Wiesz... jak ktoś do ciebie dzwoni, możesz odebrać słuchawkę lub nie odebrać-wytłumaczył pies.
-Teraz rozumiem... Bo wiesz, nigdy nie miałem do czynienia z elektroniką.
-Spoko. To żaden wstyd...
-A może zadzwoń teraz do mojego walkiego-phona?-przerwał wypowiedź psa Fart.
-Dobra. Teraz wejdź na stronę główną, wejdź w kontakty i sprawdź swój numer.
-Sprawdź swój numer...- powtórzył kot- i... jest! Mój numer to 535 535 535(ja ten numer podałam przypadkowo :P).
-Mój to 353 353 353- rzekł budyń- Teraz wejdź ponownie w kontakty i dodaj mnie do nich.
Trwało to chyba kwadrans, gdy Budyń dodał Farta, a kot psa.
-A czemu mam tyle tych kontaktów?-spytał kot- Mam niejakiego Stefana Sznycla...
-Popatrz na swoje wiadomości! Wszystkie są nieodebrane...
Gdy przyjaciele na to popatrzyli, oniemieli...
Ja:Cześć Stefan, jak ci się życie układa.
Stefan Sznycel:Dobrze Stanisławie. Dzisiaj schwytałem kota rasy ragdoll, a za nie można dostać nawet 2 000 zł.
Ja:Genialnie! Powiesimy go nad łóżkiem.
S.S.:Też o tym myślałem.
Ja:Kiedy mogę przyjść do schroniska.
S.S.: Jutro wieczorem w piątek.
Ja:Pa!
S.S.: Jeszcze jedno! Przywiozłem wczoraj psa. Pospolity kundel... Może być naszym psem (ale wcześniej przejdzie mordercze próby) albo będziemy go męczyć.
Ja:Wolę to drugie. Do jutra wieczorem!
S.S.:Do jutra.
-To straszne! Chcieli mnie sprzedać lub wypchać!
-A ze mnie chcieli zrobić jakiegoś psa mutanta! Albo mnie dręczyć! Już to sobie wyobrażam!
Dłubią mi oczy i ganiają za mną z siekiera!-rozpłakał się Budyń.
-Nie stresuj się... Pokonamy tego Hycla Sznycla i Stanisława Mścisława! Ja ci to obiecuję.
-Dziękuje mój najlepszy przyjacielu, nigdy nie miałem kogoś takiego jak ty.
Pakt przyjaźni?
-B I F?
-Że co?-spytał pies- ja zawsze układam dobre ksywki, ale tego to ja nie rozumiem!
-Budyń I Fart. I jak się podoba?
-Bardzo! Ty mój najlepszy przyjacielu...
-Oj no weź!-powiedział ze łzami kot- bo zaraz i ja się rozpłacze. -Już to robisz-rzekł Budyń.
Oboje się zaśmiali i przytulili się do siebie.
Hej! To ja :D. Proszę was, o to, żebyście komentowali, gwiazdkowali i pisali co byście zmienili bądź co chcielibyście, żeby było w następnej części. Czasami trzeba mieć motywację...
I jeszcze jedno! Najczęściej kolejne części piszę w piątki, soboty lub niedzielę. Nieco rzadziej w środy.
Pozdrawiam Was i życzę wesołych Świąt
Autorka tej powieści
Fuksiara_pisze
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro