Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Staliśmy tam we trójkę naprzeciw Mikołaja, który mierzył nas wzrokiem. Czułam się pewniej mając świadomość, że mam za sobą Patryka i Nikodema. Przy nich nie musiałam się niczego bać.

- Dobra zluzujcie. Nic się nie dzieje przecież

- Jak chcesz może się zadziać- zaczął startować blondyn.

- Nic się nie będzie działo- powiedziałam poważnie,  a potem się uśmiechnęłam- To koniec

Ruszyłam nie patrząc za siebie. Nie wiem skąd się wziął u mnie ten przejaw odwagi,  ale podobało mi się to.  Niesamowite uczucie, że ja coś kontroluje i mam nad tym władze. Czułam za sobą obecność moich towarzyszy. Po chwili pojawili się po moich bokach i zarzucili mi ręce na ramiona ze śmiechem. Uśmiech wpłynął też na moją twarz.

- To mu pokazaliśmy- blondyn był wyjątkowo dumny z siebie

- Już więcej nie podskoczy- zaśmiałam się.

- Komuś się spodobało- zauważył Patryk puszczając mi oczko i śmiejąc się, co skutkowało naszym wybuchem śmiechu.

- To co teraz buzi?- ten głupek naprawdę potrafi zwalić z nóg. Razem z szatynem spojrzeliśmy na niego z szokiem. On jest naprawdę niemożliwy.

- Chyba ci się w główce poprzewracało kochany

- Nie... On jest po prostu pierdolnięty- tym razem tylko nasza dwójka się roześmiała, a ten patrzył na nas tylko obrażony.

- Ja wam pokażę wy...

- A co tu tak wesoło?- mimo że szła przed nami byliśmy tak zajęci sobą, że jej nie zauważyliśmy.- I dlaczego jesteście mokrzy? Zresztą nieważne. Wychodzimy dzisiaj wieczorem?

- Gdzie? - zapytaliśmy we trójkę równocześnie, przez co znowu zaczęliśmy się chichotać.

- Nie wiem co bierzecie, ale bierzcie po pół  bo za mocno was bierze- ze śmiechu musiałam, aż podtrzymać się chłopaków, bo dopadła mnie taka głupawka, że nie mogłam przestać się śmiać. - Japierdole. Plan jest taki by ogarnąć wódkę i kieliszki, i pójść na ten pomost co ostatnio nocowaliśmy, aby się napić.

- Jak ogarniesz wódkę?  Ta baba ze sklepu nam nie sprzeda.- Patryk był chyba nie za bardzo za tym pomysłem.

- Ty... A może Bartek by załatwił. Przecież nie raz nam kupował.

- O widzisz jest rozwiązanie- Patrycja próbowała dalej namówić brata. Ja w sumie miałam mieszane uczucie co do tego. Z jednej strony, fajnie pobawimy się trochę, w końcu mamy wakacje, a z drugiej wolałabym trochę inaczej spędzić ten czas.- A kieliszki można kupić plastikowe.

- Dobra. Nikodem idziesz ze mną namówić Bartka. Wy chcecie się gdzieś przejść czy wracacie?

- Wracamy- w drodze powrotnej gadaliśmy i dalej się śmialiśmy z byle czego. Chłopcy poszli gadać z wujkiem, a my poszłyśmy do domku. Sprawdziłam wszystkie  aplikacje na telefonie i pogadałam trochę o jakiś głupotach z Patrycją.

Chłopcy jakoś namówili Bartka by kupił im alkohol po kryjomu i przy okazji wziął plastikowe kieliszki. Ja z Partycją w tym czasie zebrałyśmy nasze bluzy do jej torebki, zostawiając chłopaków obok, aby przykryć nimi wódkę. Potem poszłyśmy przekazać wujkowi i cioci, że idziemy z chłopakami się przejść trochę dalej i może tak być, że wrócimy późno albo wcale i aby się nie martwili, i dzwonili do Patrycji bo tylko ona bierze telefon. Poszło z nimi dość łatwo, więc po tym wróciłyśmy do domku trochę się ogarnąć. W tym czasie chłopaki weszli z wujkiem, który wyciągnął z torby z zakupami dwie litrowe butelki wódki. Patrycja szybko je wzięła i położyła w torbie, natychmiast przykrywając bluzami chłopaków. Wujek się tylko chichrał pod  nosem z naszego ukrywania.
W torbie zostały tylko już chipsy, kilka dużych  butelek z napojami i paczka kubeczków papierowych, a pod nimi kieliszki.

- Tylko jak coś to nie ode mnie to macie- wszyscy się zaśmialiśmy na jego słowa, on po chwili również. Życzył nam dobrej zabawy i wyszedł do reszty dorosłych,  którzy przenieśli się pod domek dziadków bliźniaków.

- Wszystko mamy?- zapytał Nikodem patrząc coś u siebie w torbie.

- Raczej tak, może tylko jakiś koc albo ręcznik weźmiemy.- Patrycja usiadła na łóżku i zaczęła coś przeglądać w telefonie. Odwróciłam wzrok od niej i spojrzałam na szatyna. Stał  oparty o ścianę i przyglądał się Nikodemowi, który ciągle  czegoś szukał u siebie. Jakby wyczuł mój wzrok i spojrzał na mnie. Puścił mi oczko na co odpowiedziałam mu uśmiechem.

- Idę do toalety- Patrycja wyszła z domku, a dosłownie po chwili Nikodem wykrzyknął:

- Mam kurwa-  spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem. Patryk przysiadł koło mnie i zarzucił mi rękę na ramię. Ja oparłam się o niego.- Które?- wyciągnął  w naszą stronę kilka małych,  kolorowych, kwadratowych opakowań. Spojrzałam na niego z szokiem, złapałam się tylko za głowę i zaczęłam się śmiać.

- A ty co zawsze przygotowany?- Patryk kręcił z niedowierzaniem głową patrząc na niego.

- No a jak inaczej. To jak? Te- wskazał na jedno opakowanie,- są mocniejszego i mają lepszy żel,  a te... są trochę ciulowe i łatwo pękają, więc jak nie chcecie dzidzi to ich nie polecam- tego już nie wytrzymałam i wywaliłam się na plecy śmiejąc się z tego głupka. Patryk też już nie mógł wytrzymać ze śmiechu.- No o co wam chodzi? Chyba dobrze, że myślę o zabezpieczeniu  się przed alimentami, a was przed opierdolem od rodziców.

- Jaki ty kochany- wstałam z łóżka i wyszłam przez domek się przewietrzyć, ale w drzwiach minęła mnie Patrycja i powiedziała, że możemy się już zbierać.  Poczekałam na nich na dworze i po chwili ruszyliśmy już w strone wody. Było już po 20 więc liczyliśmy, że nikt już się nie  będzie tam kręcił. Niestety szczęście nam nie dopisało i była tam rodzinka z dwójką małych dzieci. Z braku pomysłu poszliśmy trochę dalej mając na dzieję gdzieś przeczekać,  ale wszędzie byli ludzie i chyba nie zamierzali się zbierać. Zrezygnowani wróciliśmy do naszego pomostu i ku naszej radości był już wolny.

Rozłożyliśmy wszystko nie wyciągając na razie wódki. Wciąż za dużo ludzi kręciło się przy brzegu. Zadowoliliśmy się na razie napojami bez procentów.

- Mogli by sobie już przestać chodzić- powiedziała Patrcyja patrząc na parę przechodzącą przez ścieżkę.

- A co małolata chce pić?- zaśmiał się Niko

- Dzieci chyba nie powinny pić- dołączył się Patryk, a ja podniosłam  wzrok na niego,  bo siedział naprzeciwko mnie.

- To co tu robisz?- zapytałam uśmiechając się słodko.

- Pije bezalkoholowe napoje grzecznie- podkreślił słowo "bezalkoholowe"

- Okej, to wyciągnij Niko trzy kieliszki. Chyba, że idziesz w ślady przyjaciela i jesteś grzecznym chłopcem- spojrzałam na blondyna, który pokręcił z niedowierzaniem głową i, chyba mówiąc do siebie, stwierdził, że nie odpuści takiej okazji. Patryk zamilkł i tylko patrzył na naszą dwójkę śmiejąc się pod nosem, ale jego uśmiech zniknął, kiedy nie dostał kieliszka.

- Uwielbiam cię taką- Patrycja roześmiała się, a mi w jakiś sposób było miło.

- Oj no... już nie odwalajcie- Patryk jednak zdecydował się na alkohol. Ups. Tak łatwo nie będzie.

- Teraz?- patrzyłam mu w oczy, a on w moje ani nie myśląc aby spuścić wzrok.

- A co zabronisz?

- Może

- I tak wezmę

- Spróbuj- ani na chwilę nie spuściliśmy z siebie wzroku

- Ejejej, już spokojnie- Patrycja widać myślała, że zamierzamy się kłócić,  ale to było coś innego. Było między nami napięcie, ale takie... inne.- Bo sie zaraz pozabijacie

Po tym jeszcze trochę  pogadaliśmy i powygłupialiśmy się. W końcu słońce zaszło i zaczęło się robić ciemno. Nie było już ludzi, więc wyciągnęliśmy butelkę z torebki. Patrycja z Nikodemem zaczeli ustalać skąd i jaką muzykę puścić, ja rozlałam napoje kubeczków, a Patryk polał wódki do czterech kieliszków.

- To co zaczynamy zabawę?- Nikodem wziął już do ręki i zachęcał nas do tego samego. Po chwili każdy miał już w swój w ręce.- No to zaczynamy- poczułam w gardle znajome ciepło. Odstawiłam kieliszek na pomost i chwyciłam za napój. Zanim się obejrzałam Nikodem znów napełnił kieliszki , śmiejąc się że teraz na drugą nóżkę. Po tym Patrycja pociągnęła mnie do góry i zachęcała do tańczenia. Razem zaczęłyśmy się bujać do muzyki, chłopcy obserwowali nas jakiś czas, ale w końcu dołączyli do nas. Nikodem stanął za Partycją i położył jej rękę na biodrze i zaczeli razem tańczyć. Patryk trzymał przez jakiś czas dystans, ale ja tego nie chciałam, chciałam się pobawić i miałam gdzieś co kto na to powie. Odwróciłam się do niego twarzą i zarzuciłam mu rękę na kark cały czas patrząc mu w oczy. Spojrzał na tamtych, a ja zagryzłam wargę. Po chwili wrócił spojrzeniem do mnie i położył rękę na mojej talii. Uśmiechnęłam się bo o to cały czas mi chodziło.  I tak wyglądał z początku cały wieczór na zmianę piliśmy, tańczyliśmy, czasem zapaliliśmy. W pewnym momencie, kiedy tańczyłam z Partycją, znudzili się i zaczęli razem świrować i jak stwierdzili nas naśladować. Nawet nie wiem, kiedy  skończyliśmy jedną butelkę i w ruch poszła druga. Po jakimś czasie Patryję zaczęło już trochę za mocno brać, ale mimo że widzieliśmy, że coś się dzieję ona i tak się zapierała i piła dalej, a na koniec sobie jeszcze zapaliła i to ją zmiotło z planszy już całkowicie. Polożyliśmy ją na boku i przykryliśmy jej bluzą. Po zadbaniu o nią wróciliśmy do zabawy. Również zaczynałam pomału odczuwać skutki alkoholu. A jednym z nim było moje zdecydowanie za odważne zachowanie. Kiedy Nikodem poszedł w krzaki za potrzebą, przysunęłam się do szatyna i wpatrywałam się w niego z zagryzioną wargą.

- Co byś chciała- spojrzał na mnie, a ja zauważyłam w jego oczach iskierki czegoś, czego jeszcze nie potrafiłam określić. Przysunęłam się jeszcze bliżej, także nasze nosy się stykały.- No proszę- po czym wbił się w moje usta. Nie  mogłam pozostać dłużna i oddałam pocałunek. Zarzuciłam mu rękę na kark, a drugą położyłam na jego klatce piersiowej. On sam jedną położył na pomoście za sobą i podparł się na niej, a prawą położył na moim biodrze. Nie wiem jakim cudem, ale jakoś się przemieściłam i siedziałam na nim okrakiem. Rękę z klatki przeniosłam na jego policzek. Oderwaliśmy się od siebie na chwilę, aby złapać oddech.

-  I weź tu zostaw was samych, od razu lizać się zaczycie- spojrzeliśmy na niego. Siedział i polewał wódki do kieliszków.- Chodźcie pić, a potem się zajmiecie sobą.- dopiero się skapnęłam co my tak naprawdę robiliśmy. Odwróciłam  się tylko, a szatyn od razu odgarnął moje włosy i położył mi głowę na ramieniu. Chwyciliśmy kieliszki i przechyliliśmy je razem. Nie zostało  nam dużo wódki, ale nie potrzebowaliśmy już jej.- Chcecie?- wyciągnął paczkę fajek i skierował  w naszą stronę.

- Jeszcze pytasz- Patryk od razu sięgnął po papierosa i wyciągnął rękę po zapalniczkę. Ja odmówiłam, nie chciałam palić,  bo bałam się, że skończę jak Patrycja. Nikodem podał mi zapalniczkę zamiast szatynowi,  więc, uważając na swoje włosy, odpaliłam patrząc jak zaczyna się  wydobywać  dym.- Na pewno nie chcesz?

- Nie...- powiedziałam bez przekonania i zaczęłam się bawić palcami. Czułam, że jakby naciskał,  uległabym mu bez żadnych protestów. Coraz mocniej zaczynałam czuć skutki wódki. W głowie zaczynało mi się coraz mocniej  kręcić.

-Natalia- spojrzałam na niego. Zjechałam wzrokiem na jego usta, a potem znowu na oczy. Zbliżył się do mojej twarzy,- otwórz- delikatnie uchyliłam usta. Zaciągnął się, a następnie delikatnie muskając moje wargi wdmuchnął mi dym do buzi po czym się odsunął . Zaciągnęłam się i wypuściłam dym. Wróciliśmy do wcześniejszej pozycji z jego głową na moim ramieniu.

- Ale wy uroczo ze sobą wyglądacie- Niko zachwycał się patrząc na nas. Dalej gadaliśmy o jakiś bzdetach, aż poczułam, że muszę iść w krzaczki. Było już ciemno i powiedzmy sobie szczerze bałam się trochę,  a wstyd mi było zapytać się chłopaków czy któryś by ze mną poszedł. Więc trzymałam, aż nie zachciało się tak mocno, że zaczęłam się kręcić.

- Co jest? Takie rzeczy to jak sami jesteśmy- zaśmiał się debil,  a mi się głupio zrobiło.

- Ktoś tu niewyżyty. Co palce nie wystarczają? - zaśmiał się drugi,  a ja pewnie byłam już całą czerwona.

- W krzaczki muszę- powiedziałam mając nadzieję, że się odwalą.

- To idź- no tak, przecież to takie łatwe, na co ja liczyłam, że któryś pomyśli że może trochę się boję i nie chcę iść sama. Wstałam i poszłam, ale zatrzymałam się na środku pomostu uważnie patrząc na brzeg, który nie wyglądał zachęcającą. Spojrzałam za siebie. Akurat Patryk spojrzał na mnie, a ja wróciłam spojrzeniem na brzeg,  próbując namówić siebie, aby ruszyć się dalej. Nagle usłyszałam i poczułam kroki, a po sekundzie poczułam rękę na talii.- Pójdę z tobą- wyszeptał mi na ucho,  lekko je muskając. Skinęłam głową i poszliśmy. 
Dotarliśmy do krzaczków, puścił mnie i kulturalnie się odwrócił,  a ja trochę spokojniejsza załatwiłam potrzebę. Wróciłam do niego, zarzucił mi rękę na ramię,  a ja go objęłam i razem wracaliśmy.

- Następnym razem powiedz, że nie chcesz iść sama, to nic złego. Jasne?

- Okej- Wróciliśmy do blondyna i wspólnie stwierdziliśmy,  że wystarczy na dzisiaj. Wypiliśmy do końca wódkę i zaczęliśmy ogarniać wszystko, po tym wyciągnęliśmy bluzy i założyliśmy je, ponieważ zaczęło się robić już chłodno.

- No to spać już trzeba- Nikodem wszedł pomiędzy Patrycję i barierkę od pomostu , ja położyłam się koło niej, a Patryk za mną.- Dobranoc. I cicho być- zaśmialiśmy się cicho na jego słowa.
Patryk przysunął się do mnie. Objął mnie jedną ręką, a swoją nogę wsunął pomiędzy moje. Zdjął mi włosy z ramienia oraz  szyi i tylko poczułam jak całuje mnie po tych miejscach, a potem po prostu położył tam głowę. I tak usneliśmy.







❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro