Rozdział 3
Usiedliśmy na kamieniach, a ja zaczęłam mówić.
- Po pierwsze: da się przejść przez ten kanion. Po drugie... - tutaj Levi mi przerwał.
- Niby jak mamy przejść na drugą stronę?
- Tam jest most. - odparłam wskazując palcem za jego plecy.
- Ja po nim nie przejdę... - powiedziała cicho Megan.
- Dlaczego?
- Ja... mam lęk wysokości.
- Nie wiedziałam...
- Nie no, spoko. Skąd miałaś wiedzieć? Przecież mamy się dopiero kilka dni.
Racja...
- Ale dla was się poświęcę. - dodała.
- Dobra. Chodźmy już, chce mieć to jak najszybciej za sobą. - powiedział Levi i postawił na moście pierwszy krok. Potem ruszyłam ja, a na końcu Megan.
Gdy doszliśmy do połowy mostu, usłyszeliśmy trzask, ale nic się nie stało więc szliśmy dalej. Byliśmy prawie na końcu, kiedy znowu usłyszeliśmy ten sam dźwięk... Nagle most się zarwał. Wszyscy zaczęliśmy spadać. W ostatniej chwili Levi złapał się krawędzi. Ja jego nogi, a Megan mojej. Levi w ostatniej chwili złapał się deski mostu. Wisieliśmy tak parę chwil, aż zobaczyliśmy jakąś postać. Wyciągnął rękę, ale Levi nie chciał jej złapać.
- Złap go idioto! - Krzyknęła Megan.
- Nie - odparł wkurzony.
- Jak go nie złapiesz i spadniemy to cię zabije i nie obchodzi mnie to, że będziesz martwy! - krzyknęła.
Levi niechętnie złapał nieznajomego za rękę, a chłopak nas wciągnągnął. Przyjrzałam mu się uważnie: Miał czarne włosy i czerwone oczy.
- Witam, jestem Takeshi - przedstawił się.
- Hej ja jestem Megan to Levi i Narumi- przedstawiła nas.
- Dziękuję, że uratowałeś nam życie - powiedziałam.
- Nie ma za co - powiedział z uśmiechem.
- Ja was skądś kojarzę - spojrzał na Megan i Leviego.
- Megan raczej nie, przybyła tu parę dni przede mną. Chyba, że znasz Leviego.
- Może - odparł czarnowłosy patrząc na nich podejrzanie.
- Wiesz może gdzie znajduje się Góra Aurelii? - zapytałam.
- Tak, a co was tam sprowadza?
- Chcemy zdobyć nóż...- właśnie w tym momencie przerwał mi Levi.
Znowu...
- Po co mu to mówisz? - zapytał poddenerwowany.
Po tych słowach poczułam się speszona.
- Chcemy się tam dostać i tyle.
- Wow, wow nie złość się tak na nią wilczku bo się napuszysz. - zaczęłyśmy się z Megan cicho śmiać.
- To zaprowadzisz nas tam? - Spytała się Megan.
- Pewnie! Najpierw rozbijemy mały obóz, a jutro ruszymy dalej. - odparł Takeshi.
Ruszyliśmy głębiej w las. Po paru minutach rozbiliśmy obóz i poszliśmy spać.
* * *
Obudziłam się w nocy. Rozejrzałam się. Koło ogniska spała Megan. Usłyszałam w oddali jakieś szelesty. Postanowiłam pójść w tamtą stronę. Po chwili w oddali zobaczyłam światło. Podeszłam bliżej. Nagle coś mnie złapało i pociągnęło do tyłu zatykając usta.
- Cicho bądź - rozpoznałam głos Takeshiego. Odetchnęłam cicho z ulgą. Zobaczyłam w oddali dwie osoby. Rozpoznałam Leviego. Była z nim jakaś kobieta. Nie widziałam jej dobrze.
-Plan idzie pomyślnie? - zapytała nieznajoma.
- Tak... No prawie - odparł Levi.
- Co? Jak to prawie?
- Prawie, bo napatoczył się taki jeden wampir i czlowiek.
- Hmm... W takim razie niech was tam zaprowadzi, a potem ich zabij.
Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Levi jest zdrajcą! Spojrzałam na Takeshiego.
- Wracajmy - powiedział. Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i wróciliśmy do obozowiska. Po czym mnie puścił. Siedzieli tam już Levi i Megan.
- Gdzie byliście? - spytała rudowłsa.
- Usłyszałam coś w krzakach i poszłam to sprawdziś sama, bo nie chciałam was budzić, ale się zgubiłam, a Takeshi mnie znalazł. - skłamałam.
- A co to było? - Zapytał Levi.
,,Królik z rogami często można je tu spotkać '' usłyszalam w głowie!!!
Jak?
- Ten królik z rogami
- Aha - powiedziała Megan.
- Chodźmy już spać, rano ruszamy dalej. - wszyscy poszli spać. Ja jednak nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o tym, co powiedziała tamta kobieta. Po jakimś czasie zasnęłam...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro