Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|2|Jej już z nami nie ma

*Rozdział jeszcze do poprawy*

Od wiadomości od nieznajomego minął tydzień. Nic szczególnego się nie działo. Przez ten czas, sprawa samobójstwa Mei już nie co wygasła, choć dalej jak przechadzałaś się po szkole, mogłaś słyszeć co jakiś czas szepty ludzi na temat jej osoby.

***

Nie mogłam oderwać widoku od spadających płatek śniegu, zawsze śnieg wydawał mi się piękny, tak biały i czysty. Zakrywał wszystkie brudy tego popsutego świata przez ludzi, co pozwalało im wieść beztroskie życie.

- Przepraszam, czy mam przyjemność z Hayashi Naomi ? - Z rozmyśleń wyrwał mnie męski głos, a po chwili mogłam poczuć czyjąś rękę na ramieniu którą niemal od razu strzepnęłam.

Uraczyłam w końcu wzrokiem, mężczyznę w dość młodym wieku. Jego ciemno brązowe włosy, było elegancko ułożone żelem, mimo młodego wyglądu na twarzy było można dostrzec lekki zarost. Miał na sobie szary długi płaszcz, który lekko zakrywał jego elegancki garnitur jak na moje oko firmy Canali a do tego czarne, połyskujące oxfordy. Oj czyżby od samego Francesco Vistula?

- Zależy, z kim mam przyjemność? - Chciałam jak najszybciej zakończyć tą bezsensowną, moim zdaniem wymianę zdań, niż robić za sensację. Dla uczniów kończących teraz lekcje.

- Nakadai Kazuma, miło mi - Wyciągnął w moim kierunku rękę w geście przywitania, którą jego zaskoczeniem odtrąciłam.

- Przykro mi ale nie przepadam za psami z wydziału zabójstw - Ostatnie słowo przeliterowałam dając mu do zrozumienia, że wiem gdzie pracuje. Choć tak na prawdę nie wiedziałam, tylko przepuszczałam, ale on tego nie musiał wiedzieć.

- Czyli formalności mamy już za sobą, w sumie to lepiej nie będę musiał owijać w bawełnę. Przysyła mnie Takahama Hiroshi- Nie pozwoliłam mu dokończyć.

- Jak tak na ciebie patrzę to rzygać mi się chce. Cholerny żółtodziób który próbuje się wybić, przykro mi ale eleganckie ubranko nic tu nie zdziała.

Widać nie spodziewał się, że mu przerwę i nie okaże szacunku jak to robi większość osób w moim wieku w kierunku osób starszych, Kazuma stał przede mną w zadumie próbując nadal przeanalizować moje słowa, wykorzystując jego nieuwagę minęłam go i zniknęłam za zakrętem. Akcja zaskoczenie, zakończona sukcesem.

***

Mam już dość, pomagania w policji. Najpierw to było zwykłe hobby, czemu mordercy zabijają ? Co ich do tego kieruję ? Czemu psychopaci uważają, się za zdrowych czy po prostu, że ich czyny są dobre. Hobby przerodziło się w niemal w obsesje. Szukając odpowiedzi na moje pytania, trafiłam na naprawdę chore sprawy, które w pewnym sensie czegoś mnie nauczyły, 90% ofiar umarła bo w pewien sposób zaufały oprawcy albo po prostu go nie doceniły a przeceniali siebie. Dlatego nie warto ufać ludziom, właśnie tego nauczyłam się w policji, postawiłam między sobą a ludźmi mur nie do przejścia, który jakimś niewyjaśnionym działaniem, Mei dała radę przebić. To ona odciągnęła mnie od spraw policji i sprawiała, że zaczęłam się czuć się jak nastolatka, którą jestem. Dzięki niej udało mi się pogodzić z przeszłością.

Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Leniwie wstałam tym samym zrzucając czarnego kota z moich kolan.

- Przepraszam Marshall - Rzuciłam do kota, który odpowiedział tylko mruknięciem.
Otworzyłam jak gdyby nic drzwi, nawet nie patrząc kogo przywiało i ruszyłam w stronę kuchni.

- Herbaty?

- Skąd wiedziałaś, że przyszedłem? Wiesz, że mogłem być jakimś niezrównoważonym kolesiem? Albo zboczeńcem. - Mówiąc to zamknął za sobą drzwi i skierował się w kierunku zielonej sofy, wygodnie się na niej rozsiadając.

- Ciężko było się nie domyślić po tym jak spławiłam twojego pracownika, do tego zapach twojej wody kolońskiej cię zdradził. Przy okazji mogły byś ją zmienić, jest strasznie mocna.Czuć ją na kilometr.

- Właśnie o to chodzi. Lubie zostawiać mój zapach na pościeli po spędzonej nocy z piękną kobietą.

- Do, której i tak po spędzonej wspólnej nocy się nie odezwiesz.

- No właśnie. Wyobraź sobie jak w tęsknocie za mną wdychają pozostały po mnie zapach na pościeli, ohh na samą myśli o tym się podnieciłem.- Widząc jego rozmarzoną minę lekko się wzdrygnęłam.

- Jednak wpuściłam do domu zboczeńca - Nalałam mu herbaty do ozdobnej białej filiżanki i mu ją podałam na co ochoczo zamruczał delektując się zapachem herbaty, Shie Ji Oolong. A jego wyraz twarz nagle spoważniał.

- Pewnie wiesz z jaką sprawą do ciebie przyszedłem, więc nie będę owijał w bawełnę.

- Ciężko się nie domyślić, po tym jak na słałeś na mnie kogoś ze swojego wydziału Poruczniku Takahama.

Ryuu Takahama od śmierć moich rodziców jest moim opiekunem prawnym i mimo dziewięciu lat różnicy traktuje go jak przyjaciela niż opiekuna. Jako jedyny zna moją przeszłość. Jak by nie patrzeć to właśnie on kiedy był jeszcze detektywem, zabrał mnie z miejsca tragedii jaka przytrafiła się mi i mojej matce.

- Słyszałem o Mei, bardzo mi przykro...

- I zamierzasz ją wykorzystać, bym znowu wróciła do wydziału? - Jego szmaragdowe oczy skrzyżowały się z moimi fioletowymi. Otwierał usta by coś powiedzieć ale mu przerwałam.

- Od razu oznajmiam, że nie wrócę. To nie moja bajka. I tak przed wcześnie zostałam pozbawiona niewinności. Naoglądałam się już w życiu dużej ilości zwłok.

Na jego twarz malował się smutek i poczucie winy. Bo mimo tego, że namawiał mnie bym dalej pomagała w przesłuchaniach i analizach to wiedział jakie okropieństwo mi sprawił. Gdyby nie on nie musiałabym oglądać w tak młodym wieku, tylu trupów i słuchać jak to facet zabił brutalnie młoda kobietę, tym samym obcinając jej głowę po czym zabawiając się z jej trupem. W ogóle nie powinien na to pozwolić jako opiekun, bo kto widział siedemnastolatkę pomagającą przy zbrodniach.

- Nie będę cię do niczego zmuszać, wszystko zależy od ciebie. Ale jakbyś czegoś potrzebowała albo zmieniła zdanie to zadzwoń - Zaczął się kierować do wyjścia ale przy samych drzwiach na chwile przystaną.
- Pamiętaj, że nadal jestem twoim opiekunem jak i przyjacielem i zawsze możesz na mnie liczyć.

Po chwili jego sylwetka zaniknęła za ciemno zielonymi drzwiami.

- Wiem... - Rzuciłam szeptem w pustą przestrzeń, a po moim policzku spłynęła słona ciecz.

- Boże Mei, co ja mam robić ? - Skuliłam się i starałam uporządkować kłębiące się myśli w mojej głowie, niestety moje rozmyślanie przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości.

"Otrzymałaś wiadomość od Numer zastrzeżony: Nieznany"

"Od[ Nieznany ]- 19:34"

Mei już z nami nie ma, nie powie ci co masz ze sobą zrobić. Musisz się podnieś, a nie się użalać. Gdyby Mei cię taką zobaczyła to by się rozczarowała.

"Do [ Nieznany ]- 19:35"

Skąd znasz Mei ?

Zacisnęłam mocniej ręce na telefonie z wyczekiwaniem i zdenerwowaniem wpatrując się w świecący ekran telefonu.

"Od[ Nieznany ]- 19:37"

Nieznany wysłał załącznik

Weszłaś niepewnie w załącznik, a twoje zdziwienie sięgnęło za nitu.

***

Drugi rozdział, mam nadzieje, że was zaciekawiłam, nie ma to jak poprawiać rozdział na lekcji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro