Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

...And all my words were a lie...

Coś było nie tak, ale co to było? Harry nie wiedział. Myślał intensywnie co nie było na swoim miejscu, co nie pasowało do tej układanki. Kawałki informacji łączyły się w jego głowie, ale czegoś brakowało. Świadomość tego tak bardzo go przejęła, że zaczął tracić czas i rzeczywistość.

W jednej chwili był w dormitorium, a w drugiej było ciemno za oknami w Wielkiej Sali.

Czemu?

Czemu on musiał to wszystko znosić?

Sam dał mu zaufanie, prawda? Ale... nadal czuł tą dziwny niepokój, gdy myślał o nim...

Harry wzdrygnął się, gdy dłoń wylądowała na jego ramieniu.

- Wszystko w porządku? - Dumbledore zapytał.

Chłopak patrzył na mężczyznę kilka sekund za długo, a potem pokiwał głową powoli. Dyrektor zmrużył oczy na niego, ale po chwili się uśmiechnął.

- Nie wiem kiedy... Nie pamiętam jak się tu znalazłem - Wyznał cicho, nadal lekko zdezorientowany.

- Jeśli nie czujesz się za dobrze to zaprowadzę cię do Skrzydła Szpitalnego - Zaproponował po chwili ciszy - Tam będziemy mogli porozmawiać.

Gryfon pokiwał powoli głową i pozwolił się wyprowadzić z sali.

Szli w ciszy, Harry za bardzo zdezorientowany swoimi myślami, a Dumbledore niezdecydowany co ma uczynić w tej sytuacji. Z jednej strony chciał wypytać się chłopaka o to co się dzieje, z drugiej wiedział, że jest za bardzo wrażliwy na takie przesłuchanie.

- Mam...

- Tak? - Ponaglił go starzec.

- Mam wrażenie, że Severus coś ukrywa. Nie mam na to dowodów, ale myśląc o nim to często się to zdarza. Prawie zawsze...

- Nie wydaje mi się, że znacie się tak długo aby Severus mógł cię jakoś oszukać - Albus oznajmił przyjaznym głosem. Specjalnie nie wspomniał o tym, że Harry nazwał Mistrza Eliksirów po imieniu.

- Prawda... Ale mam wrażenie, że znam go już wieki. Co jest bardzo dziwne, bo nie mam nawet dwudziestu lat - Przyznał cicho - Z drugiej strony krążę w kółko, błądzę we mgle szukając czegoś co tak bardzo mi brakuje do rozwiązania tej zagadki.

- Ciekawe...

************

Harry posłusznie usiadł na wskazanym łóżku w Skrzydle Szpitalnym. Dumbledore ulotnił się, chciał jak najszybciej znaleźć Pannę Pomfrey.

Chłopak westchnął lekko i opadł na łóżko. Powoli zaczynał odczuwać cały ten stres w swoim ciele. Czuł ściskanie w okolicy czoła, był pewien, że niedługo przerodzi się to w ból - uciążliwy i irytujący, taki ból, który nie zniknie samemu. Jedynie sen lub eliksir mu pomoże. Z jednej strony cieszył się, że zyskał uwagę dorosłych, prawda - zawsze ją miał, ale w złych odmianach. Z drugiej strony nie wierzył, że uzdrowicielka mu pomoże. Miał wrażenie, że nikt nie był w stanie mu pomóc.

Nie poruszył się, kiedy dłoń odgarnęła mu włosy z czoła i tam została. Harry tylko westchnął i wtulił w ciało koło niego.

- Coś było nie tak, ale nie miałem żadnego problemu. Więc to uczucie nie pochodziło ode mnie, a jest tylko jedna osoba, od której to mogło pochodzić - Czarny Pan wyszeptał, siedział koło chłopaka i przyglądał mu się.

- Przyszedłeś - Stwierdził i leniwie otworzył jedno oko.

-Oczywiście, że przybyłem. Byłeś i nadal jesteś ważną częścią moje życia i na odwrót. Nie mógł bym się powstrzymać nawet jeśli bym chciał.

- Znamy się już długo, prawda? - Zapytał nagle Potter, jego głos brzmiał prosząco.

- Znamy się już długo, czasami mam wrażenie, że całą wieczność, a nawet więcej...

- Czemu ty wiesz, a inni nie?

- Niestety nie mam nad tym kontroli, a przez to nie mam pojęcia co się dzieje - Westchnął zmęczony mężczyzna.

Riddle nie ruszył się, gdy Dumbledore pojawił się razem z uzdrowicielką, nie zaszczycił ich nawet spojrzeniem. Panna Pomfrey wyglądała na zdziwioną obecnością Czarnego Pana, jednak Dumbledore wydawał się zaciekawiony.

- Tom, mój chłopcze - Oznajmił wesoło starzec - Co cię tu sprowadza?

- Z pewnością nie moje problemy, jestem tu, aby sprawdzić, czy nic się nie stało.

- Czy mogłabym cię obejrzeć Panie Potter - Wtrąciła się delikatnie jednak stanowczo czarownica - jej zadaniem było pomaganie uczniom, niesłuchanie bezsensownych dyskusji.

- Nie podoba mi się ta myśl, ale chyba nie mam wyboru - Usiadł na łóżku i zmierzył kobietę długim nieufnym spojrzeniem.

Przeszły go dreszcze, gdy magia uzdrowicielki przeszła przez jego ciało, nie podobało mu się to uczucie.

- Zaklęcie diagnostyczne? - Zapytał Czarnoksiężnik.

- Lepiej, żebyśmy zaczęli od początku - Wyjaśniła tajemniczo.

W jej dłoni pojawił się pergamin, rozwinęła go i zaczęła czytać. Po kilku minutach zmrużyła niebezpiecznie oczy i potrząsnęła głową, wyglądało, że była czymś zawiedziona.

- W tej chwili wszystko z tobą w porządku, potrzebujesz jedynie snu i eliksiru uspokajającego. Natomiast ja i Dyrektor musimy porozmawiać na ważny temat. Nie obiecuję, że wyjdzie z tego cało - Powiedziała szybko i spojrzała na Dumbledore niczym wąż gotowy do ataku.

Harry uśmiechnął się do kobiety z wdzięcznością, że nie chciała o tym z nim rozmawiać. Nie chciał o tym rozmawiać, chciał zapomnieć. Starzec natomiast zmarszczył brwi, ale zanim mógł się zapytać o treść pergaminu Czarny Pan wyrwał Pomfrey papier z ręki.

Tom zachował kamienną twarz, gdy czytał zawartość diagnozy, jednak jego magia zaczęła się wyrywać spod kontroli. Uzdrowicielka czując zagrożenie pociągła Dumbledore'a w stronę jej gabinetu. Gdy zamknęli za drzwiami, Riddle przymknął oczy i westchnął.

- Mówi, że to jego błąd, pomyłka i jej żałuje, jednak zawsze robi to samo i powtarza swoje błędy.

Czarny Pan spojrzał na chłopaka i pociągnął go do siebie. Objął Wybrańca ramionami w pasie i posadził na swoich kolanach.

- Chce cię bronić, ale nie mogę. Zawsze coś stoi przed tobą, a ja nie jestem w stanie cię obronić. Dumbledore zawsze popełniał błędy, szczególnie te związane z ludźmi. Byłem ja, teraz jesteś ty. Ile ludzi będzie cierpiało przez jego decyzje?

- To, co było jest w przeszłości, i nie mówię to dlatego, że mu wybaczyłem. Dumbldore jest człowiekiem, nie jest nieomylny. Zrobił dużo błędów, dużo takich, które mógłby uniknąć, nienawidzę go z tego powodu. Ale... to nie znaczy, że musi zostać zniszczony, tak samo, jak ty. Nie ważne, jaki jesteś i jakie błędy popełniłeś, to nie znaczy, że musisz zniknąć.

- Jesteś za dobry na ten świat, wiesz?






*********

Jestem w klasie maturalnej, niestety rozdziały będą pojawiać się rzadziej. Oczywiście będę się starać  zrobić rozdział na miesiąc, ale nie obiecuje. Dlatego też proszę o nie pisanie komentarzy typu "kiedy next" bo nie będę umiała wam odpowiedzieć ~ Lilith

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro