Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13 Tartar

Amnesia Opening Full - Zeotrope

ROZDZIAŁ NA PIĄTEK! (09.02.16r)

Powodem dodania rozdziału wcześniej jest fakt, że wyjeżdżam 31 sierpnia na wakacje i wracam 4 września.

-Hades-

Podłoże pod moimi nogami zaczyna pękać, a z szczelin w nim wypływać czarny śluz. Posyłam Aresowi szaleńczy uśmiech. Bóg wojny otacza siebie tarczą, a ja prycham. Obrona przede mną jest bezowocna. Jestem jednym z trzech władców! Panem życia i śmierci! Nikt nie ma mocy na tyle potężnej by walczyć z śmiercią.

-Idźcie stąd!- Rozkazuję grupce przerażonych nastolatek.Dziewczyny od razu wykonują jego polecenie i wybiegają z sali- ciągnąc swoje nieprzytomne towarzyszki na sobą. Unoszę dłoń, a podłoga pod jego stopami odlatuję na ścianę. Ares odskakuję do tyłu, przez co unika mojego ataku. Przegryzam wargę. Mój brat powoduję trzęsienia ziemi myśląc, -zapewne- że stracę równowagę. Zaczynam biec w kierunku bóstwa, wyciągając miecz. W dłoni tego śmiecia pojawi się stalowy miecz. Ach... Miecz Aresa jest powszechnie znany jako jeden z jego atrybutów, lecz na Olimpie pełni rolę dekoracji. Widziałem wiele, razy jak Ares nim walczy i wygrywa. Jednak tym razem będzie inaczej. Tym razem przegra i zginie. Mój brat znany z sztuczek i oszustw, tworzy swoje odbicia lustrzane. Uśmiecham się. Och... Ależ ty głupi! Jestem śmiercią, nie można mnie oszukać! Jednym sprawnym ruchem dłoni niszczę wszystkie odbicia. Zauważam swojego parszywego brata, stojącego przede mną.

-Zakończmy to.- Syczę, a on marszczy brwi i przyjmuje bojową pozycje. 

-Z przyjemnością.- Oznajmia ruszając na mnie. Sam biegnę w jego stronę. Nasze miecze uderzają o siebie, a w powietrzu słychać brzęk metalu. Moje oczy płoną czerwienią, a w oczach Aresa widzę przerażenie. Mimo tego, że jest bok mnie, posyłam na niego tuzin sztyletów. Bóg wojny odgradza się barierą, lecz kiedy tylko jej dotykam ona zamienia się w proch. Atakuję go w prawe ramie, lecz ten odbija mój cios mieczem. Cofam się od niego o krok. Wyciągam miecz przed siebie.

-Lepídes tou thanátou , eímai o Ádis tigáni sas diatázo na xypnísei ! Fotiá anáflexis tou Ádi kai na synchorísei tous echthroús mou apó ti gi. (Po polsku znaczy to: Ostrzę śmierci, ja twój pan- Hades rozkazuję ci się przebudzić! Zapłoń ogniem Hadesu i zmieć z ziemi moich wrogów.)- Miecz trzymany przeze mnie w dłoni zaczyna emanować aurom śmierci i podziemia. Mój brat cofa się o krok.

-Ty chyba...- Zaczyna, a w jego oczach lśni strach. Śmieję się szaleńczo. 

-Owszem, Aresie. Mam zamiar wrzucić cię do Tartaru.- Oznajmiam, a mój brat cofa się. Uśmiecham się pod nosem. Nikt, ale to nikt nie da rady przeciwstawić się mojej mocy.

-Egó, kýrios tis zoís kai tou thanátou Ári poiní na tin aiónia katadíki , kai i zoí ston Tártaro. (Po polsku: Ja, pan życia i śmierci skazuję ciebie Aresie na wieczne potępienie i życie w Tartarze.) Wokół boga wojny pojawia się czarny okręg, a kiedy chcę z niego wyjść na jego rękach i stopach pojawiają się kajdany. 

-Gin!- Krzyczę, a z w chwili kiedy chcę zadać ostateczny cios, czuję jak coś ciepłego wtula się w moje plecy. 

-Proszę uspokój się...- Do moich uszu dociera cichy szept Persefony. Obracam się w jej stronę i obejmuję.

-Nie mogę się uspokoić. On zginie w Tartarze!- Oświadczam, a ona przybiera zamyślony wyraz twarzy. Mam zamiar odwrócić się w kierunku brata, lecz ta łapie mnie za ramie.

-Uwięź go w Tartarze, ale na tydzień.- Oznajmia, a ja prycham. Nigdy w życiu!

-Nie.- Oznajmiam hardo. Moja przeznaczona idzie do przodu i staję o krok przed kręgiem. Wystawiam dłoń do przodu by ją złapać, lecz on odpycha ją.

-Albo zgodzisz się by pozostał w Tartarze tydzień, albo będziesz musiał umieścić nas tam oboje.- Mówi, a ja wytrzeszczam oczy. Widzę, jak moja księżniczka unosi nogę i patrzy na mnie wyczekująco. Co zrobić?! Nie mogę pozwolić by moja kruszynka trawiła do tego piekła, ale nie mogę też pozwolić by ten dupek uszedł z tego cało. Wzdycham.

-Niech ci będzie...- Oznajmiam niechętnie, a na jej twarzy pojawia się uśmiech. Persefona podchodzi do mnie, a ja szybko oplatam ją ramieniem w tali. 

-Hadesie, możemy o tym pogadać.- Przekonuję Ares, lecz ja nie mam o czym z nim rozmawiać.

-Se katadikázo se mia evdomáda apó tin agonía , talaiporía kai póno sta Tártara. (Po polsku: Skazuję cię na tydzień udręki, cierpienia i bólu w Tartarze.)- Oznajmiam, a krąg wokół bóstwa zaczyna lśnić czarnym ogniem. Po chwili w kręgu pojawiają się węże, które wgryzają się w jego skórę. Gdyby było to zwykle węże, Ares nic by nie poczuł lecz to są Aretergi. Aretergi to stworzenia cieni. Są one strasznie niebezpieczne, a ich ubarwienie jest strasznie niezwykłe. Każdy widzi je inaczej, jedni widząc je na złoto, drudzy na granatowo. Według starych przesłanego to jaki się kolor widzi oznacza stan czystości naszej duszy. W powietrzu słuchać krzyk Aresa, kiedy jego skóra zaczyna płonąć. Nagle obok nas pojawia się Zeus. Na początku wygląda na zdziwionego, lecz kiedy zauważa wijącego się z cierpienia Aresa zaczyna wymachiwać rękoma w różne strony.

-Co tu się stało?!- Wrzeszczy, a ja chwytam Persefonę za dłoń. Zeus patrzy na mnie wyczekująco, lecz ja tylko prycham.

-Nic.- Oznajmiam, po czym przenoszę się do swojego królestwa. Nie chcę mi się gadać z tym ciołkiem. A z Aresem pogadam sobie za jakoś godzinę kiedy przeniesie się do Tartaru. Ach! Już nie mogę się doczekać!

CDN

No więc kochani co sądzicie o tym rozdziale? Hades dobrze postąpił?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro