Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział V

Przyglądał się słońcu. Miał ochotę poftunąć w jego stronę lecz wiedział ze zaraz zjawi się ona. Usłyszał zamykające drzwi. Obrócił się. Szła w jego stronę. Piękna jak zwykle. Uśmiechnęła się na jego widok co odwzajemnił. "Hej" przywitała się gdy stanęła naprzeciwko chłopaka. "Hej"odpowiedział. "Słuchaj"zaczął "mam takie pytanie... nie wiem czy się zgodzisz ale zawsze warto spróbować..." zaczął zastanawiać się czy on przypadkiem się nie stresuje, ale szybko wyrzucił to z głowy "Chciałabyś pójść ze mną na impreze halloweenową?" spytał i spojrzął na nią niepewnie. "Jasne!" z entuzjazmem rzuciła się mu na szyję i wtuliła w jego tors. On na początku w lekkim szoku stał ale za moment objął ją ramionami. Brodę oparł o głowę dziewczyny. Mógłby stać tak do końca świata. "Też jesteś dla mnie ważny"szepnęła przypominając mu tamtą sytuację gdy powiedział jej to samo. Odsunęła się od niego i spojrzała w dół. Avem podniósł jej brodę palcem tak aby popatrzyła mu w oczy. Założył jej długie włosy za ucho i przejechał ręką po policzku. Przysunął ją do siebie mocno trzymając w talii ale za chwile puszczając "Trzymaj się" powiedział ściszonym głosem. Objęłą jego szyję wskakując na jego biodra. Ścisnęła go nogami i wtuliła się w niego, głowę chowając w zagłębieniu jego szyi. "Tak bedę się czuła bezpieczniej" szepnęła mu do ucha. Ten zaśmiał się cicho, a swoim rękom zmienionym w skrzydła pozwolił wzbić się wysoko. Dziewczyna rozglądała się z zaciekawieniem. Było tu naprawdę pięknie. Wkrótce wlecieli w chmury. Dziewczyna z uśmiechniem patrzyła na obłoki, które miały kolory różu, pomarańczy, lodowoniebieskiego czy białego. "Chcesz jeszcze?" zauważył zachwyt Trytonki. Ta tylko skinęła głową i pozwoliła wzlecieć ponad chmury. Widoczne było nocne niebo pełne gwiazd nad nimi, a u stóp błękitne chmury. W końcu Tony zaczął zlatywać na dół i bezpiecznie odstawił Nancy na drewniany most. Przetransmutował skrzydła w ręce. "No powiem ci, że jednak macie się czym pochwalić... ptaszki" zaśmiała się. "Mam nadzieję że ty niedługo pokarzesz mi na co was stać... rybki" odpowiedział. "Robi się późno, idę" złożyła na jego policzku pocałunek i odsunęła się "pa!" krzyknęła. "Pa!" uśmiechnął się, a gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami pofrunął do swojego pokoju.

◆◆◆

"Kurwa!" wrzasnął trzymając się za krwawiące miejsce. Odłożył golarkę i przyjżał się polikowi. "Niech to szlag!" krzyknął zmywając piankę z twarzy. "Wszystko okay?" spytał zza drzwi Milo. "Tak okay" powiedział wkurzony "tylko zaciąłem się". Posmarował kremem skaleczenie i szybko dokończył poranną toaletę. Wszedł do pokoju w bokserkach nie spodziewając się pewnego gościa. Co jeszcze? Co zrobiłem? spojrzał na kasztanowe włosy. Po chwili jej szmaragdowe oczy spotkały się z jego fioletowymi. Dziewczyna nabrała powietrza podziwiając jego idealne ciało. Szybko spóściła wzrok rumieniąc się. Tony podrapał się w kark czując się niezręcznie. "Cześć" powiedział zakładając czarne spodnie. "Hej" uśmiechnęła się "przyszłam, bo myślałam żeby pójść razem z wami na lekcję"przerwała "mamy teraz razem chemię". Blondyn już ubrany podszedł bliżej "Tylko jeśli usiądę z tobą" uśmiechnął się chytrze. "Ehhh no dobrze bo wiem, że i tak nie odpuścisz" spojrzała na jego polik "co rześ zrobił?" zbliżyła się. Oboje nawet nie zauważyli że zostali sami. "Nic takiego... goliłem się". "I to jest powód do robienia sobie krzywdy?" spytała zbulwersowana "apteczka". Chłopak posłusznie otworzył szafkę po czym podał jej opakowanie. Nancy wzięła wodę uslenioną i waciki. Wylała zawartość buteleczki na wacik i przyłożyła do rany chłopaka. Ten nie drgnął, zamiast tego objął jej rękę i mocniej przycisnął do swojego policzka. Trytonka upóściła przedmiot i i objęła dłonią twarz chłopaka. Avem lekko obrucił głowę by pocałować wewnętrzną część jej dłoni. Ich spojrzenia się spotkały. "Chodź tu" szepnął obejmując dziewczynę. Nancy skuliła się i wtuliła w jego klatkę piersiową. Gładził ją po włosach a ona kciukiem zataczala kolka na plecach chłopaka. "Zaraz się zacznie lekcja" powiedziała odchylając głowę. Avem wstał i wyciągnął do niej rękę. Złaczyła ich ręce. Chłopak puścił ją gdy ruszyli przez korytarz. Dotarli na miejsce w odpowiednim czasie. Usiedli w ostatniej ławce przy ścianie i słuchali wykładu nauczycielki... no przynajmniej jedno z nich.

◆◆◆

Czerwonooki szedł przez opustoszały korytarz. Wszystko wykonane było z ciemnego marmuru. Było tu ciemno i mrocznie. Jednak Mistrz lubił jeszcze gorsze miejsca. Szybko zaczął kierować się podziemi. Wszędzie słyszał szepty poległych w tym zamku. Jego czarne jak smoła włosy błyszczały w świetle świec gdy schodził po schodach. Zimny pot spływał mu po skroniach. Otworzył olbrzymie drzwi prowadzące do sali Mistrza. Siedział On na srebrnej kanapie wyłożonej czarnym aksamitem. Odwrócił wzrok na Kardomieda kiedy mu się kłaniał. "Mistrzu" zaczął "słyszałem o poleceniu". Tamten wstał z siedzenia i zbliżył się do sługi. Obkrążył chłopaka trzy razy po czym się zatrzymał. Wyjął z pochwy miecz. Nadaje się pomyślał. "Niniejszym ogłaszam cię moim wiernym Hardegawonem" przylożył przedmiot do lewego ramienia mężczyzny. Wiedział co robi. Już wiele słyszał o tym chłopcu i był nim oczarowany. Świetnie władał bronią, był niepokonany i zawsze zlecone mu polecenia były rozpatrzone i zrealizowane. A do tego był wierny i chytry do szpiku kości. Nigdy nie okazywał słabej strony, zawsze starał się być najlepszy. Wielki pokazał aby wstał a Nowy posłusznie wykonał polecenie. Stukot butów Mistrza odbijał się echem o ściany. "Jak się nazywasz?" spytał władca z powrotem siadając. "Cor Felix" spojrzał niepewnie w Jego oczy. Mistrz uśmiechnął się wrednie patrząc na obraz. "Przyprowadź ją" zgromił go wzrokiem "żywą". Hardegawon wyszedł z komnaty zostawiając Go samego. Usłuszał za sobą tylko Jego mroczny śmiech.

♛♕♛♕♛♕♛♕♛

Siemka, siemka! Jak tam, podoba się? Trochę akcja się rozkręca! Ja wiem że czekacie na ten pierwszy pocałunek ale musicie uzbroić się w cierpliwość! Kurde powiem wam że wydaje mi się za krótki no ale... Wogóle czy ktoś jest na stałe? Jak tak to napiszcie w komentarzu co? Prosze!? A i macie Nancy... myślę że Lily to najlepszy odpowiednik!
Przepraszam za jakiekolwiek błędy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro