Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

"Halooo" szturchnęła dziewczynę "Budzimy sieee". Jej niebieskie tęczówki spotkały się z zielonymi jej przyjaciółki. "Zaraz" wymamrotała próbując przyzwyczaić się do światła. Brunetka gwałtownie zciągnęła z niej kołdrę. "Dobra, dobra! Wygrałaś Julie!" podniosła ton i skierowała się do łazienki. "Nancy?". "Tak?". "Nie chciałabyś pójść ze mną na małe piwko?" spytała czesząc swoje czarne włosy do łopatek. Julie była dziewczyną o dość ciemnej karnacji, podobnej do mulatów. Jej lodowoniebieskie oczy odznaczały się więc dość mocno. Posiadała lekko haczykowaty nos lecz nie czyniło to jej brzydkiej, wręcz przeciwnie. Ubierała się raczej sportowo lecz zawsze na ziemskim topie. Razem z Nancy często chodziły do sklepów z ciuchami z Ziemi. Tak jak wszyscy nastolatkowie kochały ludzką kulturę. Przecież nie będą na co dzień chodzić w szatach do ziemi, nie? "Chętnie" Trytonka pokiwała głową.

Po godzinie siedziały wraz z chłopakami w barze w wiosce. Rozmawiali na różne tematy i śmiali się. Nancy zrozumiała jak bardzo przez te pare dni oddaliła sie od przyjaciół. Bała sie tematu Tonego. Nie chciała go poruszać lecz los jak to los, zawsze przekorny. Julie spojrzała wymownie na chłopaków i odwróciła wraz z nimi wzrok na koleżankę. "Sluchaj Nancy..." zaczęła "chcieliśmy sie spytać... co jest pomiedzy tobą a Evansem". Trytonka poczuła uścisk w brzuchu i zakłopotanie bo w sumie to... Co było tak naprawdę pomiedzy nią a blondynem? Sama nie wiedziała. To było dość skomplikowane. "Ja... sama w sumie nie wiem... Lubimy się, naprawdę i wiem że możecie sie o mnie ale nie ma o co. On jest dobry. Prawda, czasem zbyt bardzo wykorzystuje swoją pozycję w szkole, ale każdy ma wady"

◆◆◆

Teleportował się do syna Mistrza z nowymi wiadomościami. Zapukał w drzwi po czym usłyszał twarde "Wejść". Delikatnie nacisnął klamkę i wślizgnął sie do pokoju bezszelestnie zamykając drzwi i stając parę kroków od biurka przy którym siedział Gabriel. Momentalnie odwrócił się i spojrzał na demona. "Witaj Corze" uśmiechnął sie serdecznie wstając z krzesła. "Mnie równiez miło" odpowiedział. Blondyn rozłożył ręce, a czerwonooki szybko uściskał przyjaciela. "Tęskniłem " odezwał się Cor siadając na skrawku łóżka "Nie ma tu podsłuchu, tak?". Syn Pana tylko kiwnął głową. "Masz nowe informacje? ". "Znalazlem ją " powiedział "Cały czas chodziła wszędzie z pewnym chłopakiem, jest Avemem widziałem jak sie zmienia w pozytywną postać. Coś miedzy nimi iskrzy nie sposób nie zauważyć ". Gabriel spojrzał na niego z uśmiechem i szybko odwrócił się zapisując coś na kartce pergaminu. Potem zaczęli rozmawiać na różne bezsensowne tematy. "Jak układa ci się z Mirabel?" spytał zaciekawiony brunet. "Wspaniale!" powiedział uradowany książę "Ale przyznaj że Mirabel jest piękna" popatrzył na przyjaciela. "Jest ładna" odparł zatapiając wargi w korzennym napoju, myśląc o dziewczynie z przepowiedni, którą śledził. Była piękna. Kasztanowe włosy spływające falami po plecach, hipnotyzujące zielone oczy i pełne usta często w kolorze różu bądź czerwieni. Idealne proporcje i zgrabne nogi... tak bardzo mu się podobała, a za każdym razem kiedy pomyślał co ma jej zrobić czuł jakby ktoś boleśnie ściskał jego serce nie pozwalając mu pompować krwi. "Corze wymyśliłem jak ją uprowadzić" książę uśmiechnął sie szatańsko i spojrzał na rozmówcę. "A więc oświeć mnie!" chłopak odwzajemnił usmiech lecz w środku serce stało w ogniu na słowa: ją i uprowadzić. "Musimy iść do jej szkoły i przedstawić cię jako chłopaka któremu w dzieciństwie odebrano moc i chciałby zobaczyć jak wygląda szkoła dla żywiołaków. Oczywiście mam już pastylki Auroe i zmienimy ci wygląd" powiedział po czym zatarł ręce i spojrzał wyczekująco na przyjaciela. "Świetne! Od kiedy zaczynam?" powiedział z udawaną ekscytacją. "Od dzisiaj" podał brunetowi drewniane pudełko. Po otworzeniu Cor zobaczył okrągłe drazetki w kolorze srebra, ktore mieniły się z słońcu. Wziął jedną do buzi i stanął przed lustrem. Jego rysy twarzy zaczęły sie wyostrzać, barki poszerzyły mu się i urósł o jakieś 5 centymetrów. Odwrócił się i zobaczył Gabriela w swojej nowej postaci: był niższy od niego co bylo dla niego dziwne,a jego postura zmalała. "Idziemy".

◆◆◆

Zauważył ją przepychającą się wśród uczniów. Dogonił ją i dotknął jej ramienia aby wiedziała że jest obok w tym samym czasie gdy dotarli do sali konferencyjnej. Spojrzała w jego stronę i uśmiechnęła się po chwili odwracając wzrok ku scenie. "Uczniowie!" krzyknęła dyrektorka "Pewnie zastanawiacie się dlaczego was tu zwołałam. Otóż jest z nami Jack Viriotti, zapraszam!" wybuchły brawa, a zza kulis wyszedł dobrze zbudowany chłopak o jasnej praktycznie białej karnacji, jaśniejszej od Tonego i czarnych włosach. Po sali rozległy się szepty. Nikt nie wiedział co tu robi. "Jack jest chłopcem któremu nieszczęśliwie odebrano moc wody kiedy był jeszcze dzieckiem. Prosiłabym Nancy Cox aby oprowadziła go po szkole ponieważ przez kilka tygodni będzie chodził na wszystkie zajęcia klasy piątej drugiego stopnia". Trytonka poszła w stronę sceny i stanęła obok chłopaka. "Można się rozejść" powiedziała dyrektor, a wszyscy opóścili salę. "Jack" chłopak podał jej rękę uśmiechając się. "Nancy" uścisnęła jego dłoń odwzajemniajac uśmiech. Spojrzała mu w oczy, wściekle czerwone oczy. Przypomniala sobie kiedy ostatnio widziała takie tęczówki. Jednak wyglądał zupełnie inaczej niż tamten mężczyzna. Mocna postawa, ostre rysy twarzy. Był przystojny. "Chodź" poleciła mu i razem wyszli na korytarz.

                ♛♕♛♕♛♕♛♕♛

Cześć kochani! Nie mam czasu zbytnio na pisanie więc rozdziały będą mniej więcej co miesiąc. Mam nadzieję że podoba wam się nowy.

Kocham was ♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro