Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Ten rozdział dedykuję Weronika7771, która przez ostatni czas latała za mną po szkole chcąc mnie zabić i wrzeszczała "MASZ NAPISAĆ NASTĘPNY ROZDZIAŁ KRETYNKO!!!". No więc dziękujcie jej że nadal żyję i coś naskrobałam. Zapraszam do czytania!

                  ♚♔♚♔♚♔♚♔♚

"Cholera już ta godzina?" powiedziała Nancy patrząc na zegarek, który wskazywał 18:00. Rzuciła książkę na biurko i szybko poszła do łazienki. Wzięła orzeźwiający prysznic. Nałozyła lekki makijaż i pobiegła do pokoju. Ubrała się w bluzę bez kaptura z napisem I'm a mermaid, jasne spodenki, a na nogi czarne trampki. Szybkim krokiem ruszyła ku domu Avemów. Zapukała w mosiężne drzwi z imitacją kłębu powietrza. Otworzył jej Milo, przyjaciel Tonego. "Czego chcesz!" spytał z z oburzeniem szatyn. Jedno oko miał lodowoniebieskie a drugie ciemno brązowe. "Tony mnie zaprosił" spóściła głowę. Chłopak popatrzył się na nią z zaskoczeniem i zawołał Tonego. Blondyn pojawił się w drzwiach i zadowolony złapał ją za rękę. Pociągnął ją ku drzwiom z numerem 1 i zaprosił do środka. "Twoje?" zapytała wskazując na jedno z łóżek. "Mhm" mruknął a ja wskoczyła na nie tak, że leżała na tal zwaną gwiazdę. Avem zaśmiał się i włączył cichą muzykę w tle. Posunął ją i położył sie obok. Spojrzała się na niego lecz on tępo wpatrywał się w sufit. "Więc po co mnie tu zaprosiłeś?" przerwała ciszę. Chciałem z tobą pogadać i no..." uśmiechnął się.

Ma ładny uśmiech.

◆◆◆

Julie siedziała w pokoju chłopaków. Śmiali się przy piwie. Każdy był zadowolony. Dziewczyna płakała ze śmiechu a chłopcy robili się czerwoni. "Ej a tak wogóle to gdzie jest Nancy?" spytał Gabe. "Nie widziałam jej od jakiejś 18:40" powiedziała zamyślona. "Dziwne..." powiedział. "Ciekawe gdzie jest" rzucił Frank. "Mam nadzieje że nie robi czegoś glupiego" szepnęła Julie.

◇◇◇

"Musze lecieć" powiedziała gdy swoje szmaragdowe oczy skierowała na zegar, który wyznaczał 20:32. "No dobrze" odpowiedział ze smutną miną. "Wiesz co? Nawet cię polubiłam" zagryzła wargę uśmiechając się. "Ja ciebie też... rybko" zaśmiał się lecz dziewczyna rzuciła w niego poduszką. "Nędzne ptaszysko sie odezwało" powiedziała z przekąsem, ale i zrozbawieniem cisnąc w niego poduszką. "Tak chcesz się bawić?" zawołał. Popchnął ją na łóżko a ta zaśmiała się próbując się wydostać. Tony ciężar opierał na nogach które były po obu stronach dziewczyny i zaczął ją gilgotać. "Przestań głupku!" krzyknęła śmiejąc się w niebogłosy. "Przeproś" powiedział nie zatrzymując czynności. "Nigdy!" odmówiła. "Przeproś!" powtórzył przeciągając samogłoskę e. Wtem otworzyły się drzwi a w nich stanął Derek zbierający szczękę z podłogi. Dziewczyna zarumieniła się do czerwoności i chciała zsunąć chłopaka z siebie lecz był za silny i ciężki. "Co chcesz?" spytał Tony. "Emm nic, usłyszałem wrzaski i jakby trochę sie przestraszyłem" wytłumaczył czerwonowłosy "ale już wam nie przeszkadzam" zamknął drzwi. "Ty kretynie!" uderzyła go w ramie. "No co? Moja wina?" zszedł z niej. "Twój kumpel" wstała "naprawdę musze iść" popatrzyła na niego. "Odprowadze cię" odparł. Ruszyli ku domu Trytonów w ciszy. Gdy stanęli przed wielkimi drzwiami z rysunkiem kropli chłopak zbliżył się do niej. Złapał ją w talii i przysunął do siebie. Dziewczyna ścisnęła jego koszulkę po bokach. Musnął ustami jej czoło i mocno przytulił. "Jesteś dla mnie bardzo ważna" wyszeptał i jeszcze raz pocałował jej czubek głowy. Nie czekając na odpowiedź czy jakąkolwiek reakcje zawrócił a po chwili zniknął w ciemnościach. Usłyszała otwierające się drzwi. W nich stał Josh. "O! Jesteś! Właśnie mieliśmy ciebie szukać!" powiedział po czym przytulił Trytonkę. "Też cię miło widzieć" zaśmiała się.

◇◇◇

"Pojebało cię Sokole?" mówił na maksa wkurzony Milo "przecież to jest TRYTONKA!!! NA MÓZG UPADŁEŚ CZY CO??!!!". "Uspokój się Milo!" krzyknął Derek, który też przecież był wplątany w tą znajomość. "Przecież nic nie zrobiłem!" zbulwersował się Tony. "Jak to nic?" Milo zrobił się jeszcze bardziej czerwony. "Chłopaki dość!" wtrąciła się Suzann. Spojrzeli na nią i oddalili się od siebie. "Sorry Sokole" klepnął go w ramię. "Jest okay" powiedział.

◆◆◆

Zrobił papierowy samolocik i za pomocą powietrza uniosł go do góry. Poleciał pod ławkami aż natknął sie na łydkę dziewczyny. Trytonka zajrzała pod ławkę i wyjęła go. Po lekcjach nad rzekę o 17  przeczytała staranne aczkolwiek męskie pismo. Rozglądala się po klasie gdy nagle napotkała spojrzenie Tonego. Kiwnęła lekko głową na tak i zajeła się robieniem notatek z lekcji historii. Zadzwonił dzwonek a dziewczyna ruszyła razem z przyjaciółką do pokoju. Rozszadły się i zaczęła wspólnie odrabiać lekcje. Później włączyły muzykę i usiadly na łóżku Julie rozmawiając i jedząc czekoladę. "Z kim idziesz na imprezę?" spytała czarnowłosa. "Jak na razie z nikim" odparła druga. "Żartujesz?" wybałuszyła oczy "kurde nie jestem jedyna..." zesmutniała. "Jak widać" powiedziała Nancy posyłając jej blady uśmiech. Usłyszały trzask a do pokoju wpadli kolejno na siebie wpadając: Gabe, Frank, Josh, Michael oraz Max. Z ust chłopców wydobyły się śmiechy i jęki bólu. Dziewczyny popatrzyły na siebie i wybuchły śmiechem. Gdy tylko Frank wstał opowiedział im całą historię.

           "Chłopaki idziemy do szatni dziewcząt?" spytał Michael." Okay" wszyscy zgodzili się, no prawie wszyscy. "My nie, poczekamy na was za rogiem" uśmiechnął się Max i spojrzał na swojego chłopaka. Reszta ruszyła w wyznaczone miejsce, niestety dziewczyny nachalnie zareagowaly i zaczęły ich gonić co przerwało Maxowi i Joshowi zajęciem się sobą. Płec przeciwna nie zwrocila uwagi ze to oni więc zaczela ich gonić również. Ile sił w nogach wbiegli do domu Trytonów a później do pokoju Nancy i Julie.

Dziewczyny zaczęły histerycznie się śmiać i długo zajęło opanowanie im się. "Wiecie co? Zero współczucia! I one nazywają sie naszymi przyjaciółkami!" krzyknął zbulwersowany Josh i tupnął nogą jak mała dziewczynka. "Spokojnie kochanie, złość piękności szkodzi" zaśmiał się Max ale jego chłopak zrobił na niego obrażnoną minę. "Ojj no przepraszam" podszedł do niego i mocno przytulił chodź był od niego dużo niższy. Tamten objął go ramionami i pocałował w czubek głowy na co reszta chłopców zawyła z obrzydzeniem. Siedzieli jeszcze trochę aż, w końcu wyszli a Nancy mogła się wybrać na spotkanie z Tonym.

◇◇◇

Szła szybko w stronę wyjścia ze szkoły gdzie przypadkiem wpadła na Cornelię Hawkins, Trylotkę, która tak jak ona była Asem swojego domu. "O cześć" uśmiechnęła się Trylotka "przepraszam". "Nie no nic się nie stało" odesłała uśmiech z powrotem. "Pamiętasz, że jutro spotkanie Asów?" spytała niepewnie. "Tak pamiętam" odparła "wiesz muszę lecieć bo się spóźnię". Blondynka pożegnała się i odeszła w dalszą część szkoły. Nancy wyszła na dwór. Zobaczyła sylwetkę Avema stojącego na mostku.

TYM mostku.

                  ♚♔♚♔♚♔♚♔♚

Tak wiem Weronika miała rację! Długo nie było rozdziału, przyznaję się bez bicia! Ale było tyle klasówek serio! A i przepraszam za jakiekolwiek blędy! Mam nadzieję że się podobało! Mam w nidzielę urodziny to może jakaś gwiazdka w prezencie czy komentarzyk?

Kochsm was wszystkich ♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro