Rozdział III
-Już jestem!-krzyknęła Julie schodząc po granatowych schodach.
-No dobrze- powiedział Josh i uśmiechnął sie do dziewczyn- mam nadzieję że nie będzie wam przeszkadzało jeśli pójdzie z nami Max?- spytał, a przez drzwi wszedł Ganduin trzymając torbę w ręce. Miał na sobie musztardową bluzkę z dekoldem wyciętym w serek, bordowe rurki i timberlandy. Na oczach miał pomalowane kreski. Z resztą tak jak Josh.
-Nie, bedziemy miały- spojrzała na Nancy i uśmiechnęła się. W krótce roześmiani do rozpuku trafili do baru. Usiedli, kelnerka podeszła do nich i złożyli zamówienie. Rozmawiali o dyskotece halloweenowej. No, oprócz Nancy. Myślami była w dzisiejszym poranku. Ten chłopak nie dawał jej spokoju. Był przystojny, tajemniczy i napradę w porządku... no ale był Avemem. I tu tkwi problem. Ehh te jego oczy... kto normalny ma fioletowe tęczówki?! Nie rozumiem... wogóle czemu ja o nim myśle?
-Czerwone wino- powiedziała kelnerka i podsunęła napuj Trytonce.
-Dziękuje- odezwała się. Umoczyła usta w alkoholu a po chwili poczuła przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Znowu uciekła myślami do chłopaka.
-Nancy? Dobrze się czujesz?- Julie wyrwała ją z zamyśleń.
-Tak wszystko w poządku. Coś się stało?- zdezorientowała się.
-Nie nic po prostu nie kontaktujesz się i zrobiłaś się blada- oznajmiła brunetka.
-Nie, jest okay- skłamała. Dopili alkohol i ruszyli w stronę sklepu. Stali i przymierzali najrozmaitsze kreacje na impreze.
-To jest piękne- powiedziała z zachwytem Nancy.
-Leć przymierzyć!- pogoniła ją przyjaciółka. Po chwili wyszła z przymierzalni. Wyglądała olśniewająco. Czerwona sukienka idealnie pasowała do niej. Górę miała prześwitująca z imitacja kwiatów i świecącymi drobinkami, a cześć dolna była z pięknego tiulu.
-JESTEŚ NAJPIĘKNIEJSZĄ DZIEWCZYNĄ JAKĄ ZNAM NANCY!!! A przypominam, że jestem gejem więc... jeśli dziewczyna mi się podoba to musi być cudem, serio- wypiszczał Josh.
-Ejejej tylko nie zakochaj się, pamiętaj że kogoś już masz!- wtrącił Max.
-Oczywiście kotku- zapewnił Tryton i namiętnie pocałował Ganduina.
-Ooooo!!!- obie zrobiły urocze miny. Chłopcy zaśmiali się na to. Kasztanowłosa oznajmiła że zapłaci i poczeka na nich w centrum przy fontannie. Żwawym krokiem wyszła ze sklepu zadowolona z zakupu. Nagle ktoś wciągnął ją w ciemną uliczkę i przyszpilił do ściany. Wystraszona chciała krzyczeć lecz nieznajomy zakrył jej usta. Podniosła wzrok i napotkała znane jej fioletowe tęczówki.
-Ciii- uspokoił ją.
-Tony!!?? Co ty wyprawiasz?- spytała zdenerwowana.
-Musiałem to zrobić. Taki przymus miałem jakby...- tłumaczył się- podobał ci się dzisiejszy ranek?- zapytał.
-Tak...- zarumieniła się.
-Ślicznie ci w różu na policzkach- powiedział a ona zrobiła się czerwona na twarzy. Złapał jej drobną rękę w swoją, a drugą podniósł twarz dziewczyny tak aby patrzyła mu w oczy. Myślała że bedzie ją próbował pocałować tak jak ostatnio lecz ku jej zdziwieniu on objął ją ramionami zamykając w szczelnym uścisku. Dziewczyna wtuliła się w jego top i schowała głowę w klatce piersiowej chłopaka.
-Trzymaj się mocno bo ja nie bedę mógł- oznajmił.
-Że co??- niezrozumiała. Poczuła jak zdejmuje z niej ręce które powoli zamieniały się w fioletowo-złote skrzydła. Wzbili się w powietrze a dziewczyna przerażona wizją upadku mocniej wczepiła się w Avema. Chłopal uśmiechnął się zadowolony. Przysiadł na dachu Muzycznej Chatki. "Chodź za mną" pokierował nią zmieniając skrzydła w postać rąk. Dziewczyna w ciszy podążała za nim. Chłopak wskoczył do środka przez dziurę w dachu po czym kazał Trytonce skoczyć. Obiecał ze złapie ją i tak też się stało. Nancy wyrwała się z objęć chłopaka i wyszeptała ciche dziękuję.
Chłopak zaciągnął ją schodkami w dól gdzie zobaczyła pokój z różnymi instrumentami. Dziewczyna zawoesiła zwrok na pięknych skrzypcach po czym podeszła do nich. Usłyszała dźwięk pianina. Odwróciła się, to Tony. Wzięła do rąk skrzypce i zaczęła grać. Chłopak oniemiał i zatrzymał muzykę swojego instrumentu. Dziewczyna nie zważając na nic grała dalej. Zamknęła oczy, dała ponieść się emocją. Tony otrząsnął się i zaczął jej akompaniować. Muzyka była odbiciem ich emocji i uczuć. Trytonka zgrabnie wykończyła improwizację i otworzyła oczy. Przed nią stał Avem. Przybliżał się do niej gdy złapał jej instrument i odłożył na miejsce cały czas patrząc jej w oczy. Odgarnął jej włosy z policzka i założył za ucho.
Przysunął ją do siebie. Ich twarze były niebezpiecznie blisko. Nagle usłyszeli staruszka- właściciela budynku wchodzącego po schodach.
-Kto tam jest?-zawołał.
-Zwijamy się- szepnął Tony i złapał dziewczynę za rękę. Wyszedł ostrożnie na korytarz i wszedł na dach. Wciągnął Trytonkę w ostatniej chwili. Złapała się jego koszulki a on wzleciał w powietrze. Odstawił ją na ziemie blosko miejsca gdzie umówiła się z przyjaciółmi.
-Przyjdź do mojego domu dziś o 19- powiedział i poleciał w bliżej noe znane miejsce. Dziewczyna zmierzyła ku fontannie gdzie na szczęście nie zauważyła jeszcze przyjaciół. W głowie przewijała jej się melodia ich improwizacji. I słowa Avema:
-Przyjdź do mojego domu dziś o 19.
Oparła się o cegły budowli i zauważyła ich machających jej. Dziewczyna uśmiechnęła się.
-Wracamy?-spytał Max.
-Wracamy- odpowiedziała Nancy.
◆◆◆
Wleciał przez otwarte okno do pokoju gdzie nie zastał swoich kumpli. Leżały tylko porozrzucane butelki po piwie, sterty papierów z zapiskami i książki od różnych przedmiotów. Westchnął i postprzątał wszytko przy pomocy mocy. Przeczytał potrzebne lekcje których miał sie nauczyć. Zegar wskazywał 15:37. Wyszedł z pokoju i skierował się do pokoji dziewcząt. Wszedł do pomoju nr 9.
-Cześć śliczna- powiedział i pocałował w poloczek blondynkę o fioletowych oczach, identycznych jak jego.
-Hej braciszku- zaśmiała się znad okularów.
-Co tam słychać?- spytał.
-Jak narazie wszytko okay- uspokoiła go
-Coby jeszcze nie nie odmalował.
-Ja mam nadzieję, jak coś ci zrobi to pozna z bliska moją pięść a jego zęby będą miały nowy dom- kosz na śmieci- powiedział wystawiając pięści a dziewczyna zaśmiała się serdecznie. "
-Kocham cię Tony- wtuliła się w brata.
-Ja ciebie też, Suzanne- pocałował ją w czoło.
♛♕♛♕♛♕♛♕♛
Cześć wszystkim! Jak się podoba? Miałam napisać trochę więcej ale postanowiłam że następne wydarzenia będą w następnym rozdziale. To co kupiła Nan jest w załączniku (tak wiem że prędzej wiedzieliście ale napisałam żeby nie było ).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro