Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział szesnasty

Katrina:
Jason wyprowadził mnie z gabinetu swojego ojca, po czym poprowadził mnie na pierwsze piętro, a następnie weszliśmy do jakiegoś pokoju. Pomieszczenie jest tej samej wielkości co wcześniejsze pomieszczenia, w tym że utrzymany jest w ciemnych kolorach. Na ciemnozielonej kanapie pod oknem siedzi Clark.
-Co ona tutaj robi?! -pyta, widząc mnie, przy okazji zrywając się z kanapy.
-Katrina przybyła tutaj by powiadomić nas że uwolniła Arianę.-odpowiada spokojnie Jason.
-Co? -pyta zaskoczony Clark.
-Uwolniła Arianę. -powtarza Jason. -I ukryła ją u swojej przyjaciółki. Ojciec kazał ci przekazać że wyruszysz z nami by ją tu sprowadzić, dzisiaj w nocy.
-Co?! -powtarza się Clark.
-Głuchy jesteś?! -pyta Jason. -Masz pomóc nam sprowadzić Arianę do domu!
-Dobra, zrozumiałem.- mówi Clark. -Nie musisz się drzeć. Ale po co nam ona?
-Bo tylko Katrina wie gdzie jest Ariana.- powtarza Jason. -Bądź gotów o dziewiątej wieczorem.
Clark się nie odzywa. Przygląda mi się zaskoczony, jakby nie wierząc w to że jakiś wilkołak pomaga wampirom.
-Chodź Katrino.-prosi Jason.
Wychodzę za nim, po czym on prowadzi mnie do swojego pokoju. Kiedy oboje już tam weszliśmy, chłopak przez chwilę mi się przygląda.
-Dziękuje ci. -mówi po chwili.
-Nie ma za co.-odpowiadam.
-Jest za co. -mówi. -Poświęcasz się dla pół-wampirzycy, by wyrwać ją z więzienia u wilkołaków, i przyprowadzić ją do rodziny, ryzykując przy tym zaufanie twojego mate. Naprawdę ci dziękuję.
Rumienie się. On mi tylko podziękował, a zachowuje się jakby prawił mi komplementy.
-Każdy by to zrobił na moim miejscu.-mówię.
-Nie każdy.-stwierdza. -Nie każdy normalny wilkołak pomógł by nastoletniej, rannej pół-wampirzycy. -nawet nie zauważyłam kiedy podszedł bliżej mnie, dzięki czemu dzieli nas jedynie jeden krok.
-Najwyraźniej ja nie jestem normalna...-szepcze. Co się dzieje?! Dlaczego on tak na mnie działa, że nie mogę normalnie mówić, i robię się niepewna i nieśmiała?
-Ja uważam że jesteś.-stwierdza, po czym zmniejsza dzielącą nas przestrzeń, przybliżając się do mnie i delikatnie całując moje usta. Przez chwilę stoję zaskoczona i lekko otwieram usta, przez co Jason pogłębia pocałunek, wślizgując się językiem w moją jamę ustną. Niepewnie oddaje pocałunek, współpracując językiem przy pieszczocie.
Odrywamy się od siebie dopiero po chwili, przez co ja od razu spuszczam wzrok.
-Jesteś normalna. -Jason szepcze cicho, po czym składa na moim czole delikatny pocałunek. -Oraz bardzo dzielna i odważna.
Znowu się rumienie, zarówno przez komplementy Jasona jak i sam pocałunek.
-Powinnaś coś zjeść.-mówi po chwili, tak jakby nic się nie stało.- Chodź, pokażę ci kuchnię.
Prowadzi mnie na parter budynku, po czym wprowadza mnie do pomieszczenia, które okazuje się być jadalnią. Pokój utrzymany jest w ciepłych barwach, na środku stoi duży, owalny stół z ośmioma krzesłami.
Jason lekko popycha mnie do jednego z krzeseł, po czym odsuwa je i pozwala mi usiąść. Siadam, i lekko przysuwam krzesło do stołu.
-Zaraz wrócę. -mówi, po czym wychodzi z jadalni. Ja natychmiast wracam myślami do pocałunku. Czuję się dziwnie. Przy Jasonie nie jestem sobą,nie potrafię być wredna tak jak przy Peterze. Kiedy jestem w obecności Jasona, od razu się rumienie i wstydzę, tak jakby on wyczytał ze mnie moje wszelkie tajemnice.
Rozmyślam tak przez dobre dwadzieścia minut, gdy nagle do pomieszczenia wchodzi Jason i stawia przede mną talerz z jedzeniem. Są to ugniecione ziemniaczki, karkówka oraz sałatka z ogórków i pomidorów. W moim brzuchu rozlega się burczenie.
-Smacznego.- mówi chłopak, po czym siada na krześle po mojej lewej stronie.
Zabieram się za spożycie posiłku, nadal rozmyślając nad moimi uczuciami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro