Rozdział 2
Właśnie jesteśmy w moim już starym domu przyjechaliśmy po moje rzeczy .
-hej mamo-witam się z rodzicielką.
-Hej a to pewnie twój mate alfa Rios ? -wita się i pyta zdziwiona że mój mate to najpotężniejszy alfa na świecie i do tego najseksownieiszy .
- tak nie zmiernie miło mi panią poznać -mówi I składa pocałunek na dłoni niczym dżentelmen.
-oh mi również miło Adam choć tu musisz poznać mate naszej córki .
Nagle do salonu wchodzi tata
- cześć - wita się z nami widać że jest szczęśliwy z tego że ja znalazłam w końcu upragnione szczęście .
- Adam Jones alfa tutejszej watachy .
- Manu Rios alfa watachy krwawego księżyca .
- Cieszę się że moja córcia doznała w końcu szczęścia ale mam nadzieje że jej nie skrzywdzisz bo inaczej sobie pogadamy .
- Oczywiście nie mam zamiaru jej nigdy skrzywdzić .
- To ma się rozumieć - mówi mój staruszek z pewnym uśmiechem - razem z mamą czekamy na wnuki.
-tato jestem za młoda na dzieci .
- nigdy nie jest za wcześnie córciu.
- dobrze to my niestety musimy już wracać mówi mój mate - jeszcze raz miło .
- dobrze nam również wpadajcie częściej .
- to pa mówię i przytyłam rodziców i wychodzę z domu .
Widłami do auta i pojechaliśmy do domu.
-prześpij się droga zajmie nam z dwie godziny .
Postanowiłam więc się zdrzemnąć.
- kochanie wstawaj dojechaliśmy - budzi mnie pocałunkiem w czoło mój Manu.
- oh to już - mówi I wysiadam z samochodu .
-choć oprowadzę cię .- tak jak mówi tak i robi .
Po oprowadzeniu została nam jeszcze nasza sypialnia .
- i na końcu to na co czekaliśmy .
- łał jak tu ładnie - mówię patrząc na bardzo piękny pokój
- mogę cię oznaczyć ?- pyta się mnie całując po szyij.
- tak możesz ale bądź delikatny .
- zaufaj mi poczujesz tylko przyjemność .- mówi zaczyna składać pocałunki na mojej szyi i dochodzi do obojczyka i lekko się w niego wgryza tak jak powiedział poczułam samą rozkosz miałam stado motylków w brzuchu .
I gdy już skończył poczułam się bezsilna i zemdlam.
Za wszelkie błędy przepraszam .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro