Rozdział 1
Dzisiaj wstałam dość wcześnie postanowiłam zejść do kuchni w której spotkałam mamę
- Cześć słoneczko - wita się z mną .
- hej- odpowiadam nieco smutna.
- co ty taka smutna? -pyta się mnie zmartwiona
-gdy byłam wczoraj w lesie spotkałam swojego mate.
-no to raczej powinnaś się cieszyć, uwierz mi ją też na początku nie chciałam mate ale teraz nie zmieniłam bym twojego ojca na nikogo innego.
-Ale ja się boję że gdy postanowie z nim być on zakarze mi zwami utrzymywać kontakt.
- Nie masz się o co martwić, będziesz z nim szczęśliwa.
- masz rację mamo nie bez powodu los nas połączył
Dziękuję , do dobrze to ja lecę .
- Dokąd?
- do lasy - mówię i składam jej buziaka na policzku i biegnę mając nadzieję że go spotkam .
Gdy byłam już na miejscu pod postacią wilka biegłam w stronę tego cudownego zapachu gdy podniosłam łeb do góry ujrzałam najpiękniejsze i złote oczy .
~co ty tu robisz skarbie ?-spytał się mnie w mojej głowie.
~ Liczyłam na to że Cię spotkam .- patrzył na mnie zdziwiony .
~ zaskoczyłaś mnie sądziłem że zaczniesz mnie wyzywać lub uciekać .
~ nie , pewna osoba uświadomiła mi że nasza więź jest najlepszym darem.
~ Ok to się zmień w człowieka kochanie .
Postanowiłam się zmienić on także i zauważyłam że mój mate jest bardzo przystojny wzięłam ubrania które nie wiem skąd wytrzasnął i się ubrałam .
- Jak masz na imię mała?
- Po pierwsze to mała jest twoja pała a ja poprostu jestem niska a na imię mi Veronica a ty ?
- Manu zapamiętaj to imię a jak chcesz to może się przekonać czy taka mała- mówi rozbawiony.
- Cieszę się że Cię rozśmieszyłam - mówię z uśmiechem .
- choć tu muszę Cię przytulić- więc jak mówi to podchodzę do niego i się w niego wtulam .
- jesteś alfa watachy krwawego księżyca? -pytam się
-Tak a ty MOJA luną - mówi I podkreśla słowo moja .
-idziemy do ciebie księżniczko musisz się spakować .
- ok ale będę mogła utrzymywać kontakt z rodzicami .
- tak będziesz mogła - mówi a ja się szerzej uśmiecham .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro