Rozdział8
Od naszej ostatniej kłótni minęło dwa dni , siedzę właśnie w pokoju Luny i dużej nie mogę wytrzymać bez Manu strasznie zanim tęsknię i postanowiłam już wyjść bo dużej bez niego nie wytrzymam .Postanowiłam iść poszukać Manu i idę najpierw do naszej sypialni ale tam go nie ma wychodzę z pokoju i idę do jego gabinetu ale tam też go nie ma ostatnim miejscem w którym mogę go znaleźć to siłownia .Gdy jestem już w siłowni widzę Manu który ćwiczy i wygląda strasznie seksownie .
-O kochanie postanowiłaś wyjść ?-pyta zaskoczony że tak szybko wyszłam .
-tak nie mogę dłużej bez ciebie wytrzymać bardzo tęsknię gdy nie ma Cię obok mnie .
-ja też skarbie tęskniłem, choć tu-mówi i wyciąga ramiona bym się do niego przytuliła.
-najpierw się umyj .
-dobrze,ale ty idziesz ze mną.
Po udanym prysznicu leżymy z Manu na łóżku w naszej sypialni a Manu cały czas całuje mój brzuch .
-Kocham was i nie mogę się doczekać aż nasze dziecko się urodzi.
-My też Cię kochamy i również nie mogę się tego doczekać .-Manu zaczął całować mnie w usta nasz zwykły pocałunek przeistoczył się w pełen uczucia i namiętności pocałunek.
-Kochanie tak dawno nie byliśmy w wilczej formie może pobiegać co ?
~To dobry pomysł ,zgodź się-mówi moja wilczyca.
-Dobrze , chodźmy .
Wychodzimy z domu i przemieniamy się w wilki po około dwóch godzinach wracamy do domu .
-Manu możemy jutro jechać do moich rodziców ,bardzo ładnie proszę -mówię i robie oczy niczym słodziutki kotek.
-Dobrze pójdziemy jutro popołudniu.
- Super ,dziękuję nawet nie wiesz jak się cieszę -mówię i przytulam go i całuje w usta .
-Cieszę się z twojego szczęścia ale teraz chodźmy spać .
Poszłam do łazienki się umyć i przebrać w piżamę po jej założeniu wychodzę z łazienki i widzę Manu leżącego już na łóżku i ja kładę się na łóżko i zasypiam wtulona w Manu.
Nastał kolejny dzień ,obudziłam się ale Manu już nie było pewnie jest w swoim gabinecie ,zegarek pokazywał godzinę 10 wstałam prędko z łóżka i poszłam się ubrać i zrobić makijaż bo ukończeniu makijażu poszłam do kuchni by zjeść śniadanie po zjedzonym śniadaniu spojrzałam na zegarek była godzina 11.20 wiec poszłam do Manu zobaczyć czy jest gotowy bo o 12 jedziemy do moich rodziców .
-Cześć tygrysie -mówię i składam na jego cudownych ustach pocałunek a on go odaje z wielkim uczuciem .
-Cześć moja kocico , gotowa?
- Tak ,jestem gotowa .
-Ok , to chodź idziemy do samochodu.
Wychodzimy z domu i idziemy do samochodu wsiadamy i ruszamy pp godzinie znajdujemy się na podjeździe rodziców .Wychodzimy
i pukam drzwi otwiera moja mama pierwsze co robi to mnie przytula do siebie .
- Cześć mamo -mówię
-Cześć córeczko, JOHN chodź tu Vera przyjechała .
-Dzień dobry pani Saro.-Wita się mój mate .
-Jaka pani wystarczy Sara albo najlepiej mamo -mówi z ciepłym uśmiechem .
-Wejdzie -mówi i zaprasza nas do siebie .
- Cześć córeczko -Wita się ze mną tata .
-Musimy wam coś powiedzieć - mówię .
- Tak , co takiego ?
-Jestem w ciąży .
-oh dlaczego ja tego nie zauważyłam ,gratuluję będę babcią wiadomo już płeć ?
- Jeszcze nie ale za niedługo mam wizytę u ginekologa i się okaże .
-No dobrze dzieci , usiądzie do stołu zaraz podam obiad .
-może ci pomogę mamo?-pytam się .
-Nie , dziękuję skarbie poradzę sobie .
Po zjedzonym posiłku pogadalismu trochę powiedzieliśmy też że planujemy ślub rodzice ucieszyli się na tą wieść .
-Będziemy już wracać -mówi Manu .
-No dobrze ,cieszymy się że nas odwiedziliście .
-My też ,pa mamo- żegnam się z nią i wychodzę z Manu z domu, wsiadamy do auta i jedziemy do domu.
■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
Kolejny rozdział już jest ,jeśli wam się podoba możecie zostawić po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza .❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro