Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4, Trening

- To nie tak, że cię nienawidzę, Madara... Nienawidzę wojny...

- Rozumiem. Dla twojego komfortu postaram się nie wywierać na tobie presji i będę cię unikał. 

Lekko się ukłonił, odruchowo kładąc dłoń na rękojeści katany i poszedł. Miwako odprowadzała go wzrokiem, po czym wróciła do treningu. Niewiele czasu zostało jej do egzaminu. Teraz poczuła, że szybsze przystąpienie będzie jednak błędem. 

----------------------------------

Madara kolejne dni starał się rozwinąć swojego sharingana i zmuszał brata do treningów. Gdy nadszedł dzień sprawdzenia, kto nada się na egzamin na jonina, Uchiha zaakceptował kilku z członków swojego klanu. Gdy wydawało mu się, że już nie ma chętnych, zobaczył grupkę dziewczyn z klanu, które chichotały przy polu treningowym,

- Ma... Madara- jedna z nich podeszła do niego na tyle blisko, że poczuł się niezręcznie- czy to prawda, że chcesz... sprawdzić też dziewczyny?

Poczuł jak jego policzki oblewa rumieniec. Starał się trzymać fason a jedncoześnie przeklinał w myślach wuja i brata, bo domyślił się, że to ich sprawka. 

- Miyako Uchiha- uśmiechnęła się i założyła kosmyk czarnych włosów za ucho- chciałabym spróbować się zakwalifikować na egzamin na jonina w następnej turze. Ale teraz może chcesz... sprawdzić mnie i moje umiejętności?

- Miyako- Madara chrząknął i czuł na sobie spojrzenia grupki dziewczyn- rozumiem, że po tobie będą podchodzić następne. Teraz sprawdzam kto się nadaje do przystąpienia do pegzaminu, który będzie niedługo. Inne sprawy mnie nie interesują.

- Ale twój wuj powiedział, że niedługo będziesz musiał znaleźć sobie żonę. Tym bardziej, że podobno Hashirama kogoś poznał na ostatniej misji. 

- Nie interesuje mnie to. Jeśli nie chcesz przystąpić do tego...

- W takim razie chcę. 

Miyako cofnęła się o kilka kroków. Włosy miała spięte w wysoki kucyk, a na sobie miałakimonową szatę klanu. Wyjęła katanę, której ostrze po chwili błysnęło czerwienią. 

- Nieźle- Madara lekko się uśmiechnął - zaczynajmy. 

Dziewczyna okazała się silniejsza niż się spodziewał. 

- Katon!

Plunął ogniem i próbował złapać ją w genjutsu. W pewnym momencie, po chwili do niego dotarło, że celowo, w końcu żaden przyszły jonin by tego nie zrobił. Potknęła się o własną szatę i poleciała w stronę Madary, który dziwnym odruchem ją złapał zamiast zrobić unik. Tłumek dziewczyn aż zahuczał.

- Oh... Przepraszam, Madara...

Spojrzała na niego swoimi czarnymi oczyma, była bardzo blisko, a Uchiha trzymał dłonie na jej pasie. Szybkim ruchem odsunął się od niej i poprawił swoją szatę. 

- Nie nadajesz się. 

- Na żonę? 

- Co?! Nie, na jonina!

- Uff... 

Madara pokiwał głową i lekko się uśmiechnął. 

- Nic tu po mnie. Jutro zaniosę zgłoszenia. Pozdrów koleżanki. 

Poszedł do domu. Gdy tylko wszedł do środka, poszedł do pokoju brata, chwycił go i zaczął czochrać jego włosy. 

- Myślisz, że to było zabawne, Izuna? 

- Ej... Ma... Madara! Ałaa! Haha...

- Casting na żonę czy co? 

Madara się zaśmiał i usiadł na łóżku brata. 

- Ile sprawdziłeś?- Izuna wyszczerzył zęby

- Jedną. Nadawała się na jonina, ale postanowiła wpaść mi w ramiona- pokiwał głową - więc odrzuciłem. 

- Potencjalny związek?

- Nie... Kwalifikacja do egzaminu. 

- Uff...

- Baaaaka. 

Madara wyszedł z jego pokoju i mruknął do siebie.

- Miyako, Miwako... taa więcej imion do mylenia...


----------------------------------------------------------------

Następnego dnia Madara zjadł śniadanie i poszedł do Akademii z listą kandydatów na joninów. Drzwi przed nim otworzyły się z takim impetem, że musiał zrobić unik. 

- Ostrożnie...

- P... Przepraszam...

- Miwako?

- Madara... Wybacz- dziewczyna szybko otarła łzę z policzka- pójdę już...

- Co się stało?- chłopak był zaskoczony słowami, które wydobyły się z jego ust

- Nie zdałam... myślałam, że dam radę zostać chuninem, ale...- łzy znów popłynęły jej po policzkach- Muszę odpuścić. Nie jestem w stanie jednocześnie chodzić do Akademii i pomagać rodzicom w sklepie... Zostanę geninem... To... Nieważne, może faktycznie nie każdy powinien mieć możliwość stać się shinobi. Wybacz, pójdę już. 

Minęła go, ale Madara zawołał za nią. 

- Pomogę ci! 

- Słucham?- Miwako odwróciła się  i zrobiła zdziwioną minę- W czym..?

- O której godzinie masz dziś czas? 

- Dopiero po zmroku, gdy zamknę sklep...

- Przyjdź na pole treningowe, to mniejsze, za Akademią. 

- D... Dobrze...

- I przestań się mazgaić. 

Wykrzywił usta w grymasie, a Miwako się uśmiechnęła. Pobiegła do domu, gdzie jej mama czekała już z obiadem. 

- I jak egzamin? 

- Odpadłam już na początku. 

Miwako usiadła przy stole i wzięła miskę ryżu i wędzoną rybę. Jej matka chwilę się jej przyglądała. 

- Nie wydajesz się być załamana z tego powodu... Coś jeszcze się wydarzyło?

- Mamo, ja...- już chciała podzielić się informacją, ale dotarło do niej, że jej rodzice nie będą tym zachwyceni- Nie, po prostu postanowiłam się nie poddawać! Zjem, pomogę tacie zamknąć sklep i pójdę ćwiczyć. 

Matka tylko się uśmiechnęła. Miwako widziała to wypisane na jej twarzy, mimo uśmiechu. Nie chciała, żeby jej córka została kunoichi. Dziewczyna zrobiła wszystko, co zaplanowała i pobiegła na pole treningowe, gdzie już czekał Madara ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, oparty o słupek.

- Już myślałem że nie przyjdziesz. 

- Jestem! 

- No widzę...

Madara spojrzał na nią sceptycznie i usiadł na trawie wskazując jej miejsce naprzeciwko siebie. 

- Czy wiesz już jaki masz typ natury chakry?

- Ogień.

- Ogień..?- Madara chwilę się jej przyglądał w półmroku, a na jego ustach pojawił się uśmieszek- Ogień? Hahahaha... No dobra sprawdźmy jaki na serio jest twój żywioł.

Wręczył jej kawałek specjalnego pergaminu. Miwako się zezłościła, ledwo chwyciła go w dwa palce i spłonął, a Madara lekko przechylił głowę.

- Mówiłaś poważnie.

- Yhh... Jeśli chcesz mnie tylko upokorzyć na każdym kroku, to..- wstała- to dziękuję za taki trening. 

- Zaczekaj.

Madara nadal siedząc na ziemi chwycił jej dłoń. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona i poczuła jak jej policzki płoną rumieńcem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro