Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15, Już nigdy tego nie zrobię

Madara siedział przy stole w salonie i na wszystkie sposoby okazywał swoją niechęć i dezaprobatę, ale tak sprytnie, że nie do końca można było się go czepiać. Rodzice Miyako starali się utrzymać ton pełen szacunku, a dziewczyna siedząc obok Madary próbowała cokolwiek ustalić. Jego matka krzątała się w tym czasie po kuchni i przygotowywała gorące napoje. 

- A co powiesz na biało-granatowe ozdoby w świątyni? 

- Jak dla mnie mogą być i czarne. 

- Madara!- Miyako wybuchła- Próbuję coś z tobą ustalić, żeby skrócić czas trwania tego spotkania gdy przyjdzie twój wuj. Wykaż chociaż trochę dobrej woli! 

- Zostawiam ci wolną rękę. Dla mnie to tylko kolejna klanowa formalność, możemy wziąć ten ślub tu i teraz. Po cholerę się tak wczułaś w to planowanie?

- Madara!

Ojciec dziewczyny nie wytrzymał, ale jej matka szybko go zastopowała.

- Kochanie, chodź, zostawmy młodych na chwilę samych.

- Wiesz co?- Miyako spojrzała na niego z wyrzutem- Ślub sto ważne wydarzenie, święto. Gdy dwoje ludzi zostaje połączonych węzłem małżeńskim. Jesteś głową klanu, tym bardziej to istotne... Gdy głowa klanu ma żonę, do tego z tym samym kekkei genkai, jest pewność... Że będzie ciągłość głównego rodu i...

Madara uderzył dłonią w stół i wstał. Z tyłu głowy miał tego świadomość, ale gdy to usłyszał na głos, poczuł ucisk w gardle.

- Ty wiesz o czym mówisz, czy powtarzasz to jak formułkę? Chcesz spędzić życie u mojego boku wiedząc, że cię nie kocham, nie pragnę, a wszystko będzie tylko wypełnianiem klanowych obowiązków? 

- Uczucie może przyjść z czasem. Wiesz jak wiele małżeństw było aranżowanych w naszym klanie? We wszystkich klanach, to normalne i...

- Jeszcze całkiem niedawno wojna była normalna! Nie uważasz, że trzeba z tym skończyć? Zacząć nowy porządek. Ustalić obowiązki i prawa w naszej wiosce. Bez tego typu nakazów. Jesteś młoda, ładna, zdolna, nie wolisz być z kimś, kogo kochasz, albo kogoś, kogo będziesz w stanie pokochać?

- Ja... Ja kocham ciebie. Od zawsze. Obserwowałam cię, podziwiałam. Wiem o tobie dużo, wiem jaki jesteś, mimo to... hm dlatego... cię kocham i pragnę ślubu z tobą z nadzieją, że pojawi się uczucie do mnie. 

Madara zamarł i wlepił w nią wzrok. Na chwilę przestał widzieć w niej najgorsze zło i wroga, a dostrzegł, że jest jedynie zakochaną, młodą dziewczyną, która cały ten czas starała się, żeby ją zauważył. Pierwszy raz w życiu usłyszał od kogoś wyznanie, jednak nie od tej osoby, od której chciał to usłyszeć. Przez to narosła w nim dziwna frustracja, której nie był wstanie opisać. Może jednak był trochę rozkapryszony jako pierwszy syn, albo po prostu od chwili, gdy połowicznie dzięki temu, że chciał pokoju między klanami i go dostał, miał poczucie, że dobra passa powinna trwać nadal.
Miyako patrzyła na niego czekając na jakąkolwiek odpowiedź. 

- Muszę to przetrawić. 

Wstał od stołu i wyszedł.

--------------------------------------------------------


Miwako wstała i się przeciągnęła. Gdy spojrzała na zegarek jej oczy otworzyły się szeroko.
*Od dawna nie spałam tak długo!*
Poszła w piżamie do kuchni i zrobiła sobie kawę z którą wyszła do ogrodu. Mito siedziała tam i czytała książkę.

- Ohayo, Miwako. Jak się spało?

- Bardzo dobrze i.. bardzo długo. 

- To dobrze. Musiałaś odespać to wszystko... Poza tym chyba długo rozmawiałaś wczoraj z Tobiramą, bo wstał rano ledwo przytomny. 

- Jakoś... Tak. Rozmawialiśmy o technikach, o Akademii i treningach...

- Hmm ciekawe- Mito się uśmiechnęła- w końcu ma kompana do rozmów.

- Uhh- Miwako stęknęła próbując upiąć włosy- czemu nie umiem być tak kobieca jak ty...

- Pomóc?

- To znaczy?

- W mojej wiosce zostały moje młodsze siostry. Ja je wszystkiego uczyłam i też obcinałam im włosy. Zaczekaj... Rozpuść włosy. 

Mito chwyciła kunaia i wyrównała dziewczynie końcówki włosów i zrobiła prostą grzywkę. Miwako czuła się trochę nieswojo, ale gdy spojrzała w lusterko, efekt bardzo jej się spodobał. Uzumaki dała jej instrukcję, jak starannie zebrać włosy w kok i jak o nie dbać. Miwako brakowało takich rozmów, jej mama nigdy nie zwracała przesadnie uwagi na kobiecy wygląd, dlatego jej córka wyrosła na chłopczycę. 

- Arigato! 

- Możemy też pójść za jakiś czas na zakupy i...

- To... Gdy uda mi się odłożyć trochę pieniędzy. 

- To nie problem...

- Nie, i tak nadwyrężam waszą gościnność. 

- Nie nadwyrężasz. Przynajmniej mam w końcu z kim rozmawiać i to bez poczucia przymusu. Przypominasz mi moje siostry. 

- Wróciłem! - rozległ się głos Tobiramy ze środka domu- Jest ktoś..?

Wyszedł do ogrodu.

- O, hej Miwako, jak się spało? 

- Ja pójdę przygotować pranie- Mito wstała- nie chcę zostać zamoczona przez twoje jutsu, Tobirama. 

Wstała i wróciła do domu, gdy Senju zaczął zdejmować bluzę, żeby zacząć trening. 
Miwako odwróciła wzrok.

- Aż tak cię zawstydzam? 

- Co?! Nie, to znaczy... Yhhh...

- Poza tym... coś zmieniłaś z włosami?

- To Mito- zwróciła się z lekkim rumieńcem w jego stronę- zrobiła grzywkę i przycięła włosy. Hashirama jest szczęściarzem, że Mito zostanie jego żoną. Jest kochana. 

- No, fakt, pasują do siebie. Ja wolę inne dziewczyny.

- Jakie?

- Takie jak ty. 

- Hę?!

- A teraz wybacz, ale muszę poćwiczyć nowy ruch. 

Odszedł kawałek po trawie i wykonał kilka pieczęci.

- Kage bunshin no jutsu! 

Obok Tobiramy pojawił się klon. Miwako widząc drugiego chłopaka bez koszulki odwróciła wzrok i udawała, że obserwuje ptaki popijając kawę. 

- Yo, Miwako!- po dłuższej chwili zagadał do niej- Może mały sparing? 

- No chyba żartujesz. Od razu zgasisz moje ogniki, już ci mówiłam!

- Będę delikatny. 

Niechętnie wstała i poprawiła krótkie spodenki od piżamy.

- Może chociaż się przebiorę?

- E tam, dawaj. 

Weszła bosymi stopami na wilgotną trawę i lekko się wzdrygnęła. Na początek wykonywała pieczęci i ataki, a Tobirama używał jedynie kunaia i techniki podmiany. W pewnym momencie Miwako zebrała więcej chakry i wykonała mocniejszy atak, na co Senju odpowiedział wodnym jutsu. Dziewczyna głośno pisnęła. 

- Zimno!

Nie zdążyła zrobić uniku. Teraz była cała przemoczona, a jej jasna koszulka przez wodę przylegała mocno do jej stanika, który, w tamtym momencie, bardzo cieszyła się, że założyła przed wyjściem z pokoju. Tobirama zmierzył ją wzrokiem, przez materiał prześwitywały różowe kwiatki na staniku dziewczyny. Chłopak sięgnął po ręcznik i zarzucił jej na głowę, pocierał jej mokre włosy i się zaśmiał. 

- Wypadek przy pracy, wybacz. 

- Ughh... Planowałam prysznic ale nie lodowaty! Jesteś bez serca! 

- E tam, trochę się śmiejesz. 

- Baaaka.

Chciała go odepchnąć i dalej się droczyć, ale Tobirama nie dał się odsunąć, a jej dłonie zostały na chwilę na jego klatce. Zdjął ręcznik z jej głowy i spojrzał w oczy z uśmiechem pełnym pewności siebie. 

- I co teraz, Miwako?

- Muszę... Muszę założyć suche ubranie... 

Pobiegła do domu, a po chwili Mito wyszła do chłopaka. 

- Tobirama- skinęła głową- za mało masz na pieńku z Madarą?

- Wybacz, Mito, jestem zajęty treningiem, za chwilę muszę wrócić do Akademii. 

Skończył ćwiczyć, osuszył się ręcznikiem, założył bluzę i zgodnie z planem ruszył do Akademii. Przez chwilę pomyślał o mokrym ubraniu Miwako i mimowolnie się uśmiechnął. Gdy dotarł na miejsce, zobaczył idącego korytarzem Madarę, który miał nietęgą minę. 

- O, Madara. Widzę, że humor dopisuje. 

- Masz jakiś problem?

- Nieee, chciałem zapytać jak idą przygotowania do ślubu? 

- Odpieprz się, dobra?- Uchiha próbował nie dać się sprowokować- Nie mam czasu na pierdoły, muszę załatwić sprawy do wieczora. 

Minął Tobiramę lekko szturchając go ramieniem. Zatrzymał się słysząc jego słowa.

- Miwako dzisiaj nie będzie miała siły na trening. 

- Yhh...- zacisnął pięść, a Tobirama mówił dalej

- W sumie mokre koszulki to kolejna zaleta wodnych technik. Polecam. 

- Ty... 

Madara już chciał mu przyłożyć, ale się powstrzymał i wyszedł trzaskając drzwiami. Poszedł prosto do domu Senju, otworzyła mu Mito.

- Oh, Madara... Hashiramy nie ma, będzie...

- Przyszedłem do Miwako.

- Jest u siebie, pójdę jej powiedzieć. 

- Nie ma potrzeby, wiem, gdzie jest jej pokój- wszedł do domu- nie martw się, jeśli powie, że nie chce mnie widzieć to wyjdę. 

Stanął przed drzwiami i delikatnie zapukał. 

- Miwako, to ja, Madara.

- O... Wejdź...

Rozsunął drzwi i wszedł do pokoju. Dziewczyna siedziała na tatami i czesała włosy, była ubrana w szare dresowe spodnie i czarną koszulkę. Uchicha spojrzał na nią.

- Masz mokre włosy, brałaś prysznic? 

- Ja...- wiedziała, że nie potrafi kłamać, wolała uniknąć odpowiedzi- Nieważne, co chciałeś? Mówiłeś, że nie będziesz miał za dużo czasu...

Usiadł przy niej i spojrzał jej w oczy.

- Mam krótką chwilę. 

- Więc co...

Zbliżył się i delikatnie chwycił ją za kark. Miwako zmarszczyła brwi.

- Madara, prze...

- Miwako- zbliżył usta na milimetry od jej ust- jeśli powiesz teraz, że mam przestać... Już nigdy więcej tego nie zrobię...

Lekko zmrużyła oczy, a Uchiha zaczął ją całować, mocniej zaciskając dłoń na jej karku. 

-------------------------------------



Wena mnie dopadła xD dwa rozdziały!

No i wiecie... komentarze, gwiazdki... ^^  <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro