Rozdział 13, Romantyk
Hashirama i Madara kończyli kolejną butelkę sake nad rzeką. Ich rozmowa krążyła głównie wokół prawie zabawnych anegdotek Hashiramy. Uchiha obserwował wodę i co jakiś czas wtrącał coś od siebie.
- Ej Madara... -Senju nagle zmienił temat- Co zrobisz z tym ślubem?
- To tylko formalność. A będzie podkreśleniem tego, że klan Uchiha ma się dobrze. Dotarło to do mnie podczas naszej rozmowy.
- Co?! - Hashirama wytrzeszczył oczy ze zdziwienia- Ale ja nie powiedziałem niczego nawiązującego do tego.
- Wbrew pozorom trochę tak.
- A Miwako? Kochasz ją?
- Pójdę już.
Zniknął, a Hashirama westchnął sam do siebie.
- Co to w ogóle miało być... Ale chociaż na chwilę przestał na mnie warczeć.
-------------------------------------
Miwako wstała z łóżka powoli i bardzo niechętnie. Gdy zeszła na dół do kuchni, jej rodzice jedli śniadanie. Matka spojrzała na nią groźnie, a ze spojrzenia ojca wyczytała "nie mogłaś chociaż raz nie ładować się w coś".
Walczyła z wymuszonym na niej poczuciu wstydu, bo czego miała się wstydzić? Nastały czasy pokoju, trzeba było działać, ramię w ramię.
- I co?- matka burknęła- Pakujesz się?
- Ale mamo... Nie przestanę ćwiczyć! Nieważne czy z Madarą czy sama.
- Nie chcę słuchać o nim! Albo chodź sobie do tej całej Akademii, albo...
- Akademia była pomysłem Tobiramy Senju, jego też nienawidzisz?
- Jesteś nam potrzebna w sklepie, nie potrzebujemy darmozjada, który będzie tylko się uczyć jak rzucać kunaiem i zabijać!
Miwako spojrzała na ojca, który w końcu się odezwał kiwając głową.
- Przykro mi, Miwako, ale tutaj twoja mama ma rację. Będziemy musieli zatrudnić kogoś na twoje miejsce, a wtedy będzie nam dużo trudniej utrzymać dom. A ty... jesteś już dorosła, musisz zacząć odpowiadać za siebie.
- Yhh... Jesteście koszmarni!
Wybiegła z domu ze łzami w oczach. Biegła przed siebie, jak najdalej od domu. W pewnym momencie na kogoś wpadła.
- P.. Przepraszam!
- Hm? Nic się nie stało.
Wpadła na tą samą dziewczynę, z którą widziała Hashiramę na festiwalu. Miała włosy spięte w dwa koki i białą szatę. Sięgnęła do małej sakiewki przy pasku i podała Miwako chustkę.
- Proszę, weź.
- Nie trzeba, ja...- otarła dłonią łzy i westchnęła- Przepraszam jeszcze raz.
- Jak się nazywasz?
- Miwako Ryoshi.
- Mito Uzumaki. Słyszałam o tobie. Córka rybaka, tak?
- T... Tak.
Drzwi pobliskiego sklepu się otworzyły i dołączył do nich uśmiechnięty Hashirama.
- Już mam wszystko!
- Na leczenie kaca?- Mito skarciła go wzrokiem
- Hehe...- spojrzał na Miwako- Co się stało? Masz oczy jak królik.
Mito pacnęła Hashiramę mocno w ramię i zmarszczyła brwi. Miwako cicho westchnęła i znów niekontrolowanie się rozpłakała. Gdy udało jej się uspokoić, opowiedziała im wszystko a Mito zmarszczyła brwi jeszcze bardziej.
- Jesteś ich dzieckiem, jak mogą... Hashirama! Masz kilka pustych pokoi, może użyczymy jeden z nich Miwako?
- Mogę w ramach wdzięczności sprzątać u was i płacić za wynajem z oszczędności.
- Hmm- Senju chwilę się zastanowił-nie musisz...
- Chcę.
- To zróbmy tak, do czasu egzaminu zostaw sobie oszczędności, musisz też za coś jeść. A gdy zostaniesz już chuninem i zaczniesz zarabiać na misjach to część z tej kwoty będzie szło na spłatę wynajmu, do czasu aż będziesz w stanie wyjść na prostą.
- A może po prostu przemówisz jej rodzicom do rozsądku?- Mito palnęła
- Nie... - Hashirama westchnął- Musi im udowodnić, że da sobie radę sama i że osiągnie cel. Wtedy zmienią podejście, zobaczysz. Weź swoje rzeczy i za godzinę widzimy się przed moim domem.
- T... Tak, dziękuję.
Wróciła do domu, jej rodziców już nie było. Poszła do siebie, spakowała ubrania, kilka książek, koc i poduszkę i kilka drobiazgów z łazienki. Na stole w kuchni zostawiła kartkę.
Udowodnię wam...
Wyszła i pobiegła do domu Senju, gdzie Hashirama i Mito już czekali. Dom był duży, w prawej części były pokoje należące do Hashiramy i od niedawna Mito, w lewej części mieszkał Tobirama. Miwako podziwiała ozdoby z symbolami Senju na ścianach. Zaprowadzili ją do małego pokoiku, gdzie stała szafka i stolik. Do spania miała tatami.
- Jeszcze później wstawimy tutaj jakieś krzesło i nie wiem... Mów co potrzebujesz, a my z Mito ogarniemy. A teraz, drogie panie, muszę biegiem lecieć załatwiać resztę spraw.
- Dziękuję za wszystko- Miwako się ukłoniła- bardzo dziękuję.
Hashirama uśmiechnął się, pocałował Mito na pożegnanie i poszedł.
- Chodź, pokażę ci gdzie będzie twoja łazienka i gdzie mamy kuchnię. Możesz brać co chcesz, nie krępuj się. Musimy sobie pomagać w Konoha, prawda?
- Dziękuję...
- Mów mi po imieniu.
- Dziękuję Mito.
- Chodź, napijemy się herbaty w ogrodzie.
Uśmiechnęła się a Miwako chwilę się jej przyglądała. *Jest taka piękna... Staranna fryzura, ten strój, makijaż... Nie dziwię się, że Hashirama się w niej zakochał...*
Mito przygotowała w czajniczku zieloną herbatę, postawiła ją na tacy razem z dwoma kubkami. Chwyciła tacę i ruszyła wgłąb domu.
- Chodź, Miwako.
Drzwi do ogrodu były rozsunięte, wyszły na drewniany taras. Miwako na chwilę zaniemówiła na widok kwitnących wiśni i roślin w ogrodzie. Usłyszała za sobą okrzyk zdziwienia.
- Hę? Co jest?
- Ohayo, Tobirama!
Mito zawołała, a Miwako powoli się odwróciła. Zobaczyła Tobiramę ćwiczącego bez koszulki. Jego ciało i włosy były mokre od kropel wody z jutsu, które właśnie ćwiczył. Twarz dziewczyny spłonęła rumieńcem. Szybko się zwróciła w stronę Mito i usiadła obok niej na podłodze. Uzumaki klęcząc nalała herbatę i zawołała.
- Tobirama, chcesz się napić z nami?
- Nie, dzięki- podszedł do nich z ręcznikiem zarzuconym na ramię, a widok Miwako uciekającej wzrokiem gdzie popadnie bardzo mu schlebiał- mamy gościa?
- Miwako będzie wynajmować pokój w naszej części przez jakiś czas. Ma mały konflikt z rodzicami.
- Hm będziesz mogła ze mną ćwiczyć.
- Ja... Dziękuję... Ale nie wiem czy to się spodoba Madarze...
- Yhhh a co on niby ma do tego. Tym bardziej, że niedługo...
- Ekhm- Mito weszła my w słowo. Wiedziała, co chciał powiedzieć, wiedziała też, że Miwako musi się o tym dowiedzieć od samego Madary- Tobirama, możesz pozmywać swoje naczynia? Zostały po śniadaniu.
- Taaa...
Poszedł, a Mito się uśmiechnęła.
- Miwako, więc ćwiczysz z Madarą?
- Tak. Nie jest taki zły jak...
- Wiem. Słyszałam o nim dużo dobrego od Hashiramy. Ale też wiem, że potrafi być dziwny haha.
Rozmawiały o Madarze i Hashiramie przez jakiś czas. Później Miwako rozpakowała swoje rzeczy i ułożyła koc i kołdrę na tatami. Zastanawiała się, czy jej rodzice się przejęli jej zniknięciem.
Słyszała, że Hashirama wrócił do domu, wyszła z pokoju i poszła do niego porozmawiać.
- Miwako! I jak się mieszka?
- Dobrze, chciałam jeszcze raz podziękować. Mimo wszystko chciałabym jakoś bardziej pomóc tutaj i...
Rozległo się pukanie do drzwi. Senju ledwo zdążył odłożyć sandały w przedpokoju i poszedł otworzyć. Miwako stała za nim czekając, aż będzie mogła mówić dalej.
- A kogo niesie... Oooo...
- Hashirama, zapomniałem ci donieść ten dokument- Madara wręczył mu kartkę i zobaczył dziewczynę stojącą w przedpokoju- Miwako? Co tu robisz?
- Miwako od dzisiaj będzie u nas mieszkać- Senju otworzył szerzej drzwi, licząc, że Madara wejdzie do środka, ale nadal stał w progu- miała mała sprzeczkę z rodzicami.
- Czemu mi nie powiedziałaś?- Madara palnął z wyrzutem- I czemu...
- Madara- Hashirama ziewnął- jestem zmęczony, chcę uciąć sobie drzemkę i zjeść obiad. Więc pozwól, że zamknę drzwi do mojego domu, a wy pójdziecie do pokoju Miwako porozmawiać. Ale postaraj się nie wpaść po drodze na Tobiramę, bo nie chcę tu armagedonu.
- Chyba nie mamy o czym rozmawiać.
Uchiha odwrócił się na pięcie, a Miwako w pośpiechu założyła buty i pobiegła za nim.
- Madara! Madara, zaczekaj!
Złapała go za rękaw szaty, ale się jej wyszarpnął i spojrzał z wyrzutem.
- Czemu nie przyszłaś do mnie?
- Bo twoja rodzina by mnie zjadła...
- Coś bym...
- Poza tym wpadłam przez przypadek na Mito i Hashiramę, byłam zapłakana i...
- Powinnaś przyjść do mnie!
Powtórzył jak zdarta płyta, dziewczyna poczuła się dziwnie.
- Przepraszam, ja...
- To ja przepraszam, po prostu...yhh.. Czyli jednak wybrałaś wyprowadzkę.?
- Tak. Egzamin już niedługo. Teraz będę mogła ćwiczyć zamiast siedzieć w tym cholernym sklepie, a jak zacznę dostawać misje i będę na nich zarabiać, to rodzice zrozumieją... Możemy teraz trenować w dzień, wszyscy i tak już wiedzą że trenujemy i...
- Nie mogę... Nie będę mógł się widywać z tobą w dzień na treningi. Musi ci wystarczyć co jest w akademii i wieczory, ale też niedługo mniej...
- Co się dzieje, Madara?
- Obowiązki. Ale dziś... mam już czas.
- Oi!- Hashirama wychylił się przez otwarte drzwi- Madara, brakuje tu twojego podpisu, wracaj.
Wrócili do domu Senju, Madara podpisał dokument i chrząknął.
- Miwako, a...
- Na serio- Hashirama znów wszedł mu w słowo- idźcie do niej pogadać, bo Tobirama za chwilę wraca.
Uchiha się skrzywił i poszedł za Miwako do jej pokoju. Mito podeszła do Hashiramy i oparła się o jego ramię.
- Nie kibicujesz swojemu braciszkowi?
- Nie trzymam niczyjej strony. A Madara powinien jej powiedzieć o ślubie. Im szybciej, tym lepiej... Zanim Tobirama coś palnie.
- Myślisz, że Madara się zakochał?
- Albo chce tylko mieć w posiadaniu. Pod tym względem są podobni z Tobiramą. Tylko ja, jedyny romaaantyk.
- Ach, mój romantyku- Mito się zaśmiała
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro