Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12, Chodźmy się napić

- Madara baka!

Zanim Uchiha zdążył cokolwiek powiedzieć, Tobirama bez zastanowienia cisnął wodnym jutsu. Madara uderzył plecami w drzewo.

- Sharingan!

- Nieee!

Miwako krzyknęła i biorąc głęboki wdech wbiegła między nich. Kunaie trzymane w ich dłoniach zatrzymały się kilka centymetrów od niej. Wystraszona spojrzała na sharingana Madary. Mrugnął powoli, a jego oczy znów były czarne. 

- Baka! Baka! Baka!

Wykrzyczała, a z jej oczu popłynęły łzy i poczuła jak schodzi z niej strach, że jednak któryś nie zdąży się zatrzymać. Osunęła się na ziemię i usiadła ocierając łzy.

- Co to miało być?!- Tobirama krzyknął do chłopaka- Atakujesz Senju na środku Wioski. Źle to wygląda, jeśli powiem...

- Zamknij się, debilu- Uchiha burknął- wkurwiasz mnie. 

- Madara!- Miwako go skarciła, ale nie wyglądało jakby się tym przejął- Co cię ugryzło? Spóźniłeś się, zaatakowałeś Tobiramę i...

- No wybacz, że wam przeszkodziłem w treningu!

- Jesteś zazdrosny?!

Dziewczyna palnęła, a Tobirama uśmiechnął się pod nosem, co irytowało Madarę, który nie wiedział co ma odpowiedzieć. Senju kucnął przy niej i zapytał.

- Nic ci się nie stało? Przepraszam, nie powinienem reagować na jego zaczepkę. Myślałem, że Madara...

- Lepiej się zamknij- Uchiha syknął- po cholerę tu przyszedłeś?

- Miałem do ciebie sprawę, ale się nie zjawiłeś, więc spożytkowaliśmy czas. Teraz już by było i tak za późno na trening, a Miwako ma nowe jutsu. Więc chyba nie ma co się wkurzać, nie? 

- Co chciałeś?

- Dziś już nieważne, złapię cię jutro. Hashirama nie będzie zachwycony jak mu opowiem. Idę, pa!

Tobirama zaczął się oddalać. Miwako pobiegła za nim i złapała go za rękaw. 

- Tobirama, ja...

- Hm?

- Proszę, nie mów o tym Hashiramie... To było nieporozumienie, po części moja wina i... proszę..

- Yhh... No dobrze- uśmiechnął się- normalnie bym nie odpuścił, ale... dla ciebie zrobię wyjątek. Niech ten dureń będzie ci wdzięczny. Mam nadzieję, że jeszcze razem poćwiczymy. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia...

Senju poszedł, a dziewczyna wróciła do naburmuszonego chłopaka. 

- Myślałem, że polazłaś z nim.

- Co cię ugryzło? 

- Nic- usiadł na trawie, a z jego ust nie schodził grymas, przez który Miwako powstrzymywała śmiech- po prostu jego nie trawię jak cholera, z resztą ze wzajemnością. Tym bardziej mnie irytuje, że kręci się koło ciebie. 

- Ha!- dziewczyna usiadła obok niego na trawie- Czyli jednak jesteś zazdrosny! 

- Oi oi! Tego nie powiedziałem.

- Twoja mina mówi wszystko.

Sięgnęła dłonią, żeby odgarnąć mu kilka długich kosmyków opadających na twarz, ale Madara szybkim ruchem chwycił ją pewnie za nadgarstek i zwrócił się w jej stronę.

- M... Madara...

Szepnęła lekko wstrzymując oddech, wystraszyła się jego gwałtownego ruchu, jednocześnie lubiła jego zdecydowane spojrzenie. Zbliżył się do niej jeszcze bardziej.

- Miwako... Kochasz mnie?

- C... co? Ja...- wyrwała mu się i wstała, czuła jak płoną jej policzki, a serce tańczy jakiś dziwaczny taniec- Ja... Za szybko na wyznania! 

- Więc najpierw dajesz się całować?- wstał i skrzyżował ręce na piersi unosząc jedną brew

- Nie! To nie tak, ja... a ty? To ty mnie nagle pocałowałeś wtedy i... nawet nie powiedziałeś słowa!

- Bo uciekłaś- poprawił szatę i ruszył drogą w stronę jej domu- ale nie stresuj się, nie musisz mówić nic na siłę. Chodź, odprowadzę cię. 

- Ale... Yhh...

Szli przez wioskę. O tej porze mało kto się pojawiał na ulicach. Częściej to ona go odprowadzała kawałek, Madara raczej się nie zapuszczał w te rejony po zmroku. Uchiha zerkał na dziewczynę. Nie wiedział jak ma się zachować, a jedyne czego w tamtej chwili chciał to chwycić ją za rękę i się do niej przytulić. Zastanawiał się, czy może jednak dobro klanu jest najważniejsze, a wszystko pozostałe jest tylko jego kaprysami. Czy faktycznie od jego decyzji miały zależeć dalsze losy jego brata, jego klanu, a może nawet wioski. Dotarli pod drzwi jej domu. Madara się zatrzymał i stanął naprzeciwko niej.

- Miwako, ja...

Wyciągnął dłoń w jej stronę, gdy drzwi domu się otworzyły i zobaczyła ich matka dziewczyny.

- Miwako! Już dawno powinnaś być w domu, martwiłam się i...- spojrzała na chłopaka- Madara Uchiha, czemu.. pan- niechętnie użyła tego słowa- co pan robi tu z moją córką?! Co to ma znaczyć?

- Mamo, tylko mnie odprowadził...

- Najpierw prawi komplementy, teraz nagle odprowadza. Co? Może sumienie cię gryzie za mojego syna? To wy mi go odebraliście...

- Współczuję straty, moi bracia też zginęli na wojnie, prawie każdy kogoś stracił, ale...- Madara starał się być spokojny- Nastał czas pokoju. Teraz ważna jest przyszłość naszej wioski. A Miwako... Spotkałem ją i nie chciałem żeby wracała sama do domu w nocy...

- To już chyba lepiej by było, gdyby wróciła sama!

- Mamo! Przestań! Madara ze mną ćwiczy- Miwako wybuchła- pomaga mi, uczy mnie, jest... moim przyjacielem. Skończ z tym obwinianiem, równie dobrze mogli to być Senju... To była wojna i...

- Idź do swojego pokoju- matka dziewczyny powiedziała chłodnym tonem- koniec twoich wieczornych eskapad.

- Jestem już dorosła, nie zabronisz mi.

- Wchodź do domu, zanim ktoś was zobaczy. A jeśli ci przeszkadzają moje zakazy, pakuj się i się wyprowadź. Masz wybór.

- Mamo... Yhh...

Spojrzała na Madarę i weszła do domu. Chłopak oddalając się słyszał zza drzwi kłótnię między kobietami.
*Wszystko dziś idzie źle... Co powinienem zrobić...*

- Oi! Co robisz tutaj w środku nocy?

- Hm..?- odwrócił się ze skrzywioną miną- Hashirama... Jeszcze ciebie mi tu brakowało. 

- Haha, też się cieszę, że cię widzę. Tak się składa, że mam przy sobie butelkę sake, którą chciałem wypić w domu, ale może zatrzymamy się nad rzeką i pogadamy?

- Nie, dzięki. Nie mam siły na poważne sprawy wioski...

- Nieee, pogadajmy po prostu. Jak kiedyś nad rzeką, pamiętasz?

- Co ci się tak zebrało na sentymenty?

- Po prostu... nadal jesteś moim przyjacielem.

- Ha! Czyli Tobirama nic ci nie powiedział...

- Hmm? A co by miał mówić?

- Dobra, chodźmy się napić. 

Usiedli nad rzeką i rozpieczętowali butelkę. Wypili po łyku sake. 

- No, Madara, opowiadaj. Bo coś mi mówi, że masz coś wspólnego z opatrunkiem na jego policzku.

- No przywaliłem mu...- Uchiha opowiedział całą sytuację-...no ale nie chciałem, tak wyszło. I wiem, to było złe i mogło dać poważne konsekwencje, w końcu...

- Hmm czyli rozchodzi się o tą całą Miwako. Przecież to tylko córka rybaka!

- Co?!- Madara wziął kolejny łyk sake- To nie tak, tu chodzi o zasadę. To ja ją uczę!

- Hahaha- Hashirama parsknął śmiechem i uderzył w plecy Madarę, który prawie się zakrztusił trunkiem- jasne. Ale najwyraźniej musi coś w sobie mieć, bo w domu też o niej słuchałem. 

- Hm?

- Opowiadałem Tobiramie o mojej ostatniej randce z Mito z klanu Uzumaki, no i wspomniał mi coś o Miwako. Podobno nie jest jakaś wybitna, ale szybko łapie. No i jest taka... fajnie zwyczajna. Podobno. 

- Co za kretyn...

- No cóż. A ty ją tylko uczysz, czy coś między wami...

- Pocałowałem ją- Madara powiedział to bardzo niechętnie, z poczuciem, jakby od tego miały zależeć dalsze losy wioski, a może miały?- na festiwalu. Ale dziś zrobiłem kilka głupstw...

- A Miyako? Z nią tam byłeś. Poza tym te imiona... nie mogły mieć innych? Haha!

- To bardziej skomplikowane. Wuj z ojcem będą aranżować nasz ślub... Więc...

- O cholera. Pij.

Hashirama wcisnął do dłoni Madary drugą butelkę, którą wyjął nie wiadomo skąd. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro