Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10, Bez nazwy

- Madara...

Miwako spojrzała na niego i dotknęła swoich ust zawstydzona, Uchiha miał poważną minę.

- Miwako...

- To... Ja... Widzimy się jutro na treningu...

Pobiegła w stronę tłumu.

- Miwako!

Zawołał, a kilka osób spojrzało na niego. Pobiegł za dziewczyną, ale po chwili odpuścił widząc zdziwione twarze osób dookoła. 

- Ma-da-ra...- Miyako założyła Madarze na plecy zdobioną górę stroju- Wszędzie cię szukałam. Hm, co to za śmieszna maska?

- Nieważne. Nie musisz za mną wszędzie łazić. Mieliśmy się pokazać na rozpoczęciu i się pokazaliśmy, wystarczy.

- Skoro tak uważasz... W takim razie idę do stoiska z grillowanymi, rybami, nabrałam na nie ochoty.

Miyako się uśmiechnęła i poszła pewnym krokiem. Madara założył i poprawił swoją szatę z symbolami klanu. Po chwili do niego dotarło. *Yhh co ona kombinuje?*

Miwako poczuła ucisk w żołądku, gdy zobaczyła dziewczynę z klanu Uchiha idącą w stronę stoiska. *O nie, czy ona wie..?* 

- Witam, poproszę grillowaną makrelę- uśmiechnęła się i spojrzała na Miwako- masz bardzo ładną yukatę. Mogę zapytać, gdzie ją kupiłaś?

- Ja...

Matka Miwako podała zamówienie i spojrzała na córkę.

- W sumie aż sama jestem ciekawa, Miwako.

- Ach, Miwako od ryb!- Uchiha zaczęła, a Miwako poczuła jeszcze gorszy ucisk w żołądku, bo spodziewała się co będzie dalej- To...

- Miyako! - Madara podbiegł w ostatniej chwili- Wszędzie cię szukałem, musisz szybko wracać do naszej dzielnicy- ukłonił się- Państwo Ryoshi...

Miwako odetchnęła z ulgą, ale jednocześnie obserwowała Madarę i nie była pewna jego intencji. Miyako złapała go pod rękę i się uśmiechnęła, a on się skrzywił i rzucił przepraszające spojrzenie Miwako.

- Co ty sobie myślałaś?- burknął na Uchihę- Miyako, chciałaś jej powiedzieć..?

- O czym niby..? 

- Yhh...

- O tym, że ty, Madara Uchiha ćwiczysz z ich córką? Poza tym widziałam jak kupiłeś tą yukatę. Kim jest tamta dziewucha dla ciebie?

- A co cię to obchodzi?

- Obchodzi, bo nie jesteś zwykłym Uchiha, a nawet gdybyś był to by nie było dobrze widziane.

- Daj mi spokój. 


-------------------------------------------------------------

Miwako pomogła rodzicom złożyć stoisko, gdy wrócili do domu, od razu pobiegła do swojego pokoju. Zdjęła yukatę i staranie ją złożyła, położyła się na łóżku i palcami pogładziła swoje usta.
*Mój... pierwszy pocałunek..* 
Uśmiechnęła się, ale po chwili posmutniała.
*A jeśli tylko się tak bawi, a to była na serio jego dziewczyna... w końcu jest głową klanu i jest... bardzo przystojny... Jutro się z nim zobaczę...*

Następnego dnia Miwako była bardzo rozkojarzona w sklepie i pomyliła kilka zamówień.

- Przepraszam, mój błąd...

- Haha, panienka zakochana chyba!

Klientka się zaśmiała i wyszła, Hana spojrzała na córkę.

- Noo, Miwako, nawet klientki zauważają! Zdradzisz co to za jeden?

- Co?!- dziewczyna prawie odskoczyła- Nie, nikt, po prostu jestem zmęczona. 

- Córciu, nawet zmieniłaś fryzurę. Już zapomniałam, że masz tak długie włosy.

- To nikt taki...

- Dobrze dobrze, jak będziesz chciała, to sama mi powiesz. Idę na zaplecze po więcej łososia.

- Dobrze.

Dzwonek wiszący przy drzwiach sklepu zadzwonił, a Miwako poczuła jakby do jej żołądka wpadła kula zimna.

- Dzień dobry- Madara się uśmiechnął- przyszedłem odebrać zamówienie mojego brata. Zaniemógł po wczorajszym festiwalu heh...

- M.. Madara...- podała mu zakupy zapakowane w papierową torbę- Proszę...

Wziął torbę i delikatnie pogładził jej dłoń. Dziewczyna się zarumieniła.

- Ładna fryzura.

Madara się uśmiechnął, a matka dziewczyny wyszła z zaplecza i kiwnęła głową na powitanie. 

- Dziękuję...

Miwako próbowała niczego po sobie nie poznać, Uchiha zapłacił i wyszedł. 

- Yhh... Madara Uchiha- matka burknęła pod nosem- nie wiem czy kiedykolwiek się do nich przekonam.

- Madara jest w porządku- szybko skarciła się w głowie- tak słyszałam. Nie popierał działań swojego klanu, to on doprowadził do zawarcia pokoju, nie sam Hashirama. 

- Twój brat...

- Mój brat- spojrzała na matkę z wyrzutem- Nobu by był szczęśliwy widząc pokój między klanami i wszystkimi dookoła. Skąd masz w ogóle pewność, że to byli członkowie klanu Uchiha? 

- Bo oni...

- Nie było świadków... To ty ciągle powtarzasz...

- Wyjdź. Nie będę z tobą o tym dyskutować.

- Ale...

-Wyjdź. Masz już dziś wolne. 

Miwako zdjęła biały fartuch i cisnęła nim na krzesło na zapleczu i wyszła ze sklepu. Pobiegła w stronę dzielnicy Uchiha licząc, że jeszcze spotka Madarę i tak się stało.

- Madara!

- Hm?- zdziwiony zatrzymał się i spojrzał na Miwako- Zapomniałem czegoś? 

- Nie, po prostu... - rozpłakała się- Moja matka, sytuacja i...to, że nie wiem o co ci chodzi i...

Przytuliła się do niego, a Madara zrobił krok w tył i rozejrzał się, czy ktoś z klanu go nie zobaczył. Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem.

- Ja... Nie rozumiem...

- Yhh...- Madara zacisnął zęby- Chodźmy do mnie.

- Ale...

- Nikogo nie powinno teraz być w domu. Widzisz, sama o tym pomyślałaś!

Szybko przemknęli do domu i do pokoju Madary. Miwako się rozejrzała dookoła. Na ścianie wisiał materiał z wyhaftowanym symbolem klanu, w pokoju była duża szafa, duże łóżko, biurko i stolik z dwoma fotelami. Dziewczyna usiadła na pościelonym łóżku.

- Miwako, ja...- chodził nerwowo po pokoju- Hm...

- Usiądź, nie kręć się tak...

Usiadł obok niej i lekko podrapał się po czole. 

- O co poszło z twoją matką?

- O mojego brata. Nobu... Dotarło do mnie, że ona nawet nie ma dowodów na to, że to ktoś z twojego klanu... Równie dobrze mógł to być któryś z Senju. 

- A zaczęła temat bo..?

- Bo powiedziałeś, że... - lekko się zarumieniła- O moich włosach. 

- Hm. Niektórych ludzi nie da się zmienić. Mój ojciec dlatego opuścił wioskę i pozostawił mi opiekę nad klanem. Ale ja daję ciała, więc wszystkim zajmuje się mój wuj. 

- Ale jej obwinianie kogokolwiek nie przywróci Nobu życia... Też za nim tęsknię- w jej oczach znów pojawiły się łzy- dlatego chcę stać się silną kunoichi...  

- Niedługo egzaminy. I na jonina też... Będę musiał podszkolić moich...

- A tamta dziewczyna?

- Miyako? Też przystępuje na jonina- Madara po chwili zorientował się, że Miwako nie pytała o to, ale ta informacja wyraźnie ją zakuła- ale w ogóle o niej nie myśl, to wszystko była tylko pokazówka przez to, że Hashirama się pokazał z tą Uzumaki... Chociaż mój wuj zaczął to już traktować jako połączenie sił Senju i Uzumaki, na pewno przeciwko Uchiha... Paranoja... Dlatego musiałem się z nią pojawić. 

- Może też powinna być dziewczyna z innego klanu?

- My... - Madara lekko zmarszczył brwi- Prawie nie ma małżeństw z osobami spoza klanu...

Zapadła niezręczna cisza. Uchiha spojrzał na dziewczynę, której policzki spłonęły rumieńcem *Czy on musi być taki przystojny... * 

- Ale...- uśmiechnął się- Bardzo ci pasowały kolory tamtej yukaty.

Założył jej kosmyk włosów za ucho i pochylił się lekko całując ją w kącik ust.

- M... Madara...

*Jesteśmy sami... w jego pokoju, siedzimy na łóżku... serce mi eksploduje!*

- Miwako...

Delikatnie pogładził ją po policzku, gdy nagle drzwi jego pokoju się otworzyły i lekko od siebie odskoczyli.

- Madaaaraaaa- Izuna wszedł ze skrzywioną miną i torebką ze sklepu w ręku- czemu tak mało wędzonego łosos...- podniósł wzrok i zobaczył Miwako- Co...

- Izuna- Madara się zdenerwował i wstał- ile razy mam mówić, że masz pukać zanim wejdziesz do mojego pokoju.

- Zwykle nic nie robisz. Madara baka- Izuna spojrzał na dziewczynę- Miyako cię zje, zobaczysz.

- Doskonale wiesz, że mam ją gdzieś, może ty powinieneś zostać głową klanu, co?

- Yhh- Izuna odwrócił się na pięcie- nie spodoba ci się, co wuj ma ci później do powiedzenia.

- Nie obchodzi mnie to. Jeśli ktoś przyjdzie, mają mi nie przeszkadzać! 

Madara zasunął drzwi i wrócił do Miwako.

- Mam już dosyć, czasem mam ochotę też opuścić tą wioskę, a czasem... odebrać to, co mi się należy...

- Madara...- dziewczyna spojrzała na niego lekko wystraszona- Czy...

- Nieważne. Głośno myślę. 

- Chyba... Lepiej już pójdę. I chyba najbezpieczniej będzie oknem heh...

Wstała, Madara zrobił to samo, po cichu wypowiedział jej imię i ją przytulił. Nadal nie wiedziała co ma o tym myśleć, ale bała się zapytać. Wymknęła się przez okno i szybko opuściła dzielnicę Uchiha. Gdy przekroczyła bramę z symbolem klanu wpadła na kogoś. 

- Oi oi, ale się spieszysz! 

- Oh, Tobirama, przepraszam!

- Madara znów "pomagał" przy rybach? 

- Hm? Nie, nie! Ja...- nerwowo podrapała się po policzku- Ja tylko dostarczałam zamówienie. 

- Rozumiem... Słyszałem że przygotowujesz się do egzaminu na chunina?

- Tak, próbuję... Madara mi pomaga, bo moim żywiołem jest ogień. Na razie najlepsze co mi się udało wykombinować to ataki kulami ognia przy użyciu wachlarzy z cienkiej stali, wtedy jakoś lepiej mogę zapanować nad chakrą. 

- Woda. Moim żywiołem chakry jest woda. Możemy kiedyś spróbować zrobić mały pojedynek. I tak będę egzaminatorem. 

- Jak mój płomyczek miałby wygrać z twoimi wodnymi atakami? Słyszałam, że nawet nie potrzebujesz mieć w pobliżu zbiornika z wodą!

- Hm- Tobirama uniósł jedną brew- a czy ty musisz mieć przy sobie zapałki?

- Haha- lekko się zaśmiała- no tak... 

- Muszę już iść z dokumentami do Akademii.

- Idę w tą samą stronę. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro