Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

W końcu zajechaliśmy pod dom Kaśki. Od progu już nas przywitała. Trochę mnie dziwiła cisza która ogarniała wszystko. Gdy podzieliłam się z moim spostrzeżeniem ona tylko się zaśmiała a potem odpowiedziała.

- Wszyscy są zajęci. Pracują wież tak jak zwykle na wsi.- Nie musiała mi tego mówić pomyślała. Przecież mam jakieś pojęcie o tym. Serio. Czemu o tym nie pomyślałam zamiast pytać. Zachowuje się jak typowa dziewczyna z miasta. Postanowiłam że się poprawię.

- Ach tak. Możemy zobaczymy czy nie potrzeba im pomocy?- W tedy odezwał się Mariusz

- No to idź. Zaraz do ciebie dołączymy tylko zabiorę coś z samochodu. - Jasne ale tania wymówka. To oczywiste że chce być sam na sam z Kaśką. Ruszyłam na dziedziniec, a potem w stronę budynków gospodarczych. Spojrzałam na mężczyzn jak pracują. Czułam się trochę dziwnie. Przecież nikogo tutaj nie znałam. W tedy ktoś do mnie krzyknął.

- Ej. Ty tam. Podaj mi tamtą skrzynkę.- Spojrzałam na mężczyznę, żeby mu odpowiedzieć że nie powinien tak się zwracać do mnie. Więcej kultury.Ale w tedy go zobaczyłam ciemne brązowe włosy które opadały mu na czoło. Dość ciemna karnacja. Ale potem spojrzałam niżej i zobaczyłam że nie ma koszulki. Od razu się zaczerwieniłam.- Hej. Chcesz to cyknij mi fotkę jak się napatrzyć nie możesz, ale daj mi wreszcie tą skrzynkę- Czar prysł jak na zawołanie.Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam skrzynkę. Wzięłam ją i podeszłam do nieznajomego. Prawie nią w nim rzuciłam.

- Proszę- Na co nieznajomy się uśmiechnął się szeroko. Wyglądał w tedy bosko.

- Dziękuję. Skąd się tu wzięłaś?-Popatrzył na mnie przenikliwie. Chociaż  było widać że z jego oczu nie schodzą radosne iskierki. Już chciałam coś powiedzieć gdy nadszedł mój brat i objął ramieniem.

- Kathrina szukałem Cię- Brunet już nie wyglądał tak jak wcześniej. Zachmurzył się. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. W tedy Mariusz podszedł do chłopaka przed nami, i wyciągnął rękę.

- Jestem Mariusz, a to moja siostra Kathrina- Brunet od razu podał rękę Mariuszowi i zaczęli gadać.No i jak zwykle olali mnie.Zaczęli o czymś rozmawiać. A już za chwilę wszyscy poszliśmy do garażu. Mój brat był mechanikiem więc pewnie chcieli by zajrzał co tam się popsuło.Nie myliłam się.

- Kathrina musimy się przyjechać by zobaczyć czy wszystko jest dobrze. Jedziesz?- Kiedy chciałam już powiedzieć że jasne. Przecież nie zostanę tu sama z Adamem. (Dowiedziałam jak ma tak na imię gdy rozmawiał z moim bratem.) Ale w tedy wtrącił się właśnie on.

- Może przecież zostać. Pomoże trochę- A później spojrzał się na mnie- Chyba że panienka nie jest przyzwyczajona to pracy- powiedział to tak konspiracyjnym szeptem że tylko ja usłyszałam. Za kogo on się ma. Co z tego że może nie wyglądam na taką. Nie miał prawa mnie obrażać zaraz mu pokaże.

- Jasne Mariusz. Pojedź razem z Kasią a ja postaram się pomóc.

- Dobra jak chcesz.- Po tych słowach wsiedli do samochodu i pojechali. Pomyślałam że to był błąd że dałam się sprowokować i to nie byle komu ale temu łotrowi. Spojrzałam na niego a on zaczął się uśmiechać. Miałam ochotę go walnąć.

- Czego się szczerzysz?!- wypaliłam. A w tedy on zrobił minę niewiniątka, która kompletnie do niego nie pasowała.

- Ja?- spytał . A potem wziął mnie za rękę. A po moim ciele rozpłynęło się nieznane dotąd ciepło. Och przestań. Przecież to gbur. A jednak pozwoliła mu trzymać się za rękę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: