93
Viki:
Pojechaliśmy do Michael'a, bo ze śledzenia Maxon'a nic nie wynikło. Nie chcieliśmy robić im wjazdu na zakład, tylko sprawdzić lokalizację ich bazy. Wtedy byśmy mieli jakieś dowody.
Pierwszy raz byłam u Michael'a, a znaliśmy się z jakieś 2 miesiące.
Miał super pokój, granatowe ściany i czarne elementy wystroju. A do tego wygodne łóżko.
Siedzieliśmy na łóżku oparci o szczyt i oglądaliśmy jakiś film, który wyświetlał się na telewizorze na przeciwko łóżka. Michael trzymał mnie za rękę i gładził ją delikatnie. Czasem na niego zerkałam i przyglądałam się jego wyrazie twarzy. Miał blond włosy, które często były krótko ścięte. Choć nie lubię takiej fryzury, u niego mi to nie przeszkadzało, a wręcz pasowała mu taka.
Oparłam głowę na jego ramię, a on pocałował mnie w czubek.
- Mike?
- Tak, skarbie? - powiedział chłopak, sięgając po popcorn.
- Robiłeś już to z dziewczyną? - tak, czasem chodziło mi to głowie. Nie chciałam jeszcze nic robić, poza tym byłam zamknięta nawet na drobne czułości, a co dopiero na wiecie sami co.
Blondyn spojrzał na mnie.
- Dwa razy. Z tą samą dziewczyną. - odparł bez chwili zawahania. Tak myślałam, że nie jest prawiczkiem.
- A okej. - odparłam na odczepnego, bo nie wiedziałam w sumie co mu powiedzieć.
- A czemu pytasz?
- Tak po prostu w sumie.
Chłopak znowu spojrzał na film.
- A Ty? - zadał pytanie, którego się obawiałam. Tylko dlaczego? Przecież to nic złego, że nigdy tego nie robiłam.
- Nigdy. - odparłam, a Mike od razu na mnie spojrzał z oczami jak pięć złotych.
- Naprawdę? Dlaczego? - on chyba sobie ze mnie jaja robi.
- Bo nie miałam z kim? Poza tym ja mam dopiero 17 lat. Nawet bym nie chciała. - powiedziałam, a on nadal patrzył na mnie ze zdziweniem. - Dlaczego tak to Cię dziwi?
- Nie dziwi, tylko po prostu nie wiedziałem. Ciężko jest Ciebie rozgryźć. Nie wiem czy mogę Cię pocałować, bo się odsuwasz. Nie chcę namawiać, tylko wiedzieć czego chcesz. - odparł, trochę podnosząc głos. O co mu chodziło? Przecież wiedział, jaka jestem i że nie lubię takich rzeczy. Jestem nieśmiała, a on próbuje zrobić ze mnie duszę towarzystwa.
- Sam widziałeś jaka jestem. Nie umiem czułości. Nigdy nie miałam tak blisko chłopaka. A ty chciałbyś się tylko całować i inne takie, gdzie wiesz, że jestem skrępowana.
- No dlatego chcę próbować cię odkrępować. Sprawić, żebyś się otworzyła troszkę...
- A co jeśli nie chcę? Co jeśli wolę być taka? Nie możesz ode mnie oczekiwać, że Ci się oddam!
- Nic takiego nie powiedziałem! Chcę żebyś czuła się przy mnie komfortowo, no do jasnej cholery! - zawołał Mike, więc od razu ucichłam. - Jesteś moją dziewczyną! To że cię chcę dotknąć, pocałować czy coś to normalne rzeczy. Podobasz mi się, twoje ciało, buzia ale i twoja osobowość i wnętrze. Nie doszukuj się w tym jakiejś krzywdy, którą chcę ci zrobić!
Zrobiło mi się przykro, usiadłam znowu prostu i podkuliłam nogi do klatki piersiowej. Bycie w związku nie jest takie proste, jak myślałam. A ja dziwiłam się Holly, że tak dramatyzuje, gdy kłóciła się z Matthew. Teraz sama kłócę się ze swoim chłopakiem, a to jest narazie tylko głupota. Głupota, która mnie boli, bo trafia w moje czułe punkty. Zawsze wystrzegałam się przed byciem zranioną.
Michael westchnął głęboko i usiadł na krawędzi łóżka, plecami do mnie. Nie odzywaliśmy się chwilkę do siebie. Nawet nie chciałam nic narazie mówić. To ja zaczęłam ten temat i to niepotrzebnie.
Michael odwrócił się, żeby spojrzeć na mnie. Ja jednak nie chciałam na niego patrzeć. Ale on przysunął się do mnie i niespodziewanie mnie przytulił.
- Victoria, naprawdę mi na Tobie zależy, a nie na seksie czy innych takich. Nie chcę, żebyś się mnie bała, jestem twoim przyjacielem i chłopakiem. - szeptał, przytulony do moich ramion.
- Wiem o tym, ale boję się zranienia. - odparłam równie cicho, a on pocałował mnie w policzek.
- Obiecuję, że Cię nie zranię, dla mnie ważne jest twoje bezpieczeństwo. Jeśli nie chcesz, żebym Cię przytulał, całował i dotykał to nie będę tego robił. - powiedział Michael. Spojrzałam mu w oczy, które były bardzo jasne niebieskie. Widziałam, że jest mu przykro. Tak naprawdę chciałam tych wszystkich rzeczy, które robią pary.
- Chcę, żebyś to wszystko robił, ale...ja się krępuję i nie wiem jak przestać. - spuściłam głowę i oparłam ją na swoje kolana.
- Hmm...wydaje mi się, że możemy zrobić takie jedno ćwiczenie. Jesteś na nie chętna? - powiedział Mike, a ja pokiwałam głową na tak. - Dobrze, więc wystaw swoje ręce do przodu. - tak jak powiedział, tak więc zrobiłam, a chłopak zaczął dotykać najpierw moje smukłe palce, potem dotknął moich nadgarstków i zmierzał ku górze, aż dotarł do ramion. Zrobił to kilka razy, przez co nie było to już takie dziwne. Potem pogładził mnie delikatnie po szyi, co już trochę bardziej było krępujące, ale powtarzał to wiele razy, patrząc mi w oczy i uśmiechając się delikatnie. Był taki uroczy i kochany. Naprawdę chciał dla mnie dobrze. - Teraz zrób tak samo na moich rękach i szyi.
No więc również gładziłam najpierw jego dłoń, potem nadgarstek, jego wystające żyły, które dodawały mu dużo do męskości. Przedramię i ramię. I również zrobiłam tak kilka razy. Trudniej było z szyją, jednak to robiłam i z kolejnymi ruchami nie było już to takie straszne.
- Teraz odwróć się plecami do mnie. - znów wydał "rozkaz", ale podobała mi się ta zabawa. Wszystko było po kolei i to był dotyk, którego tak się bałam.
Rysował jakieś kształty na moich plecach, delikatnie drapał i dotykał szyi. To było przyjemne, a co najważniejsze nie czułam takiego onieśmielenia.
- A teraz dam całuska w szyjkę. Mogę? - zapytał Mike, a ja pokiwałam głową na tak. Nadal delikatnie gładząc moje ramię, złożył mokry ale uroczy całus z tyłu szyi. Znowu to samo przyjemne uczucie, które władało całym ciałem. Zamknęłam oczy, pozwalając mu robić to co robił. Kilka całusów z jednej strony, a kilka z drugiej.
Odwróciłam się do niego, a on siedział z nie ukrywanym uśmiechem na twarzy. Przytuliłam go całkiem mocno, a on również mnie objął. Uwielbiałam go przytulać, wtedy nie czułam żadnego skrępowania, a jedynie poczucie bezpieczeństwa. Spojrzałam na niego, a on wpatrywał się w moje oczy.
Patrzyłam na jego usta, które były czerwone, nawet bardziej od moich. Serce mi waliło, ale jednak to zrobiłam. Przysunęłam usta do jego ust, co go trochę zaskoczyło, ale oddał pocałunek. Nasze usta przez dłuższą chwilę były złączone, ale potem zaczęły toczyć walkę.
Ah co ja mówię...to był po prostu namiętny całus
Znów czułam to ciekawe uczucie w środku, takie motylki czy coś. Michael pozwolił sobie na więcej i oparł mnie na poduszce, więc leżeliśmy nadal się całując.
Amber:
- Jak ją nazwiemy? - zapytałam, przyglądając się żabce, która miała już swój domek i jedzonko. Obok siedział Eric i również patrzył na żabę.
- Ciekawe czy to pan czy pani. Nazwijmy ją tak, żeby zgadzało się przy każdej płci. - zaproponował chłopak, a mi ten pomysł się od razu spodobał.
- O dobrze! Hmm może Greenie? Bo jest mocno zielona. Albo Slimmy, bo jest taka obślizgła.
- O może być Slimmy. W sumie jej pasuje. Slimmy. - odparł chłopak i nadal przyglądaliśmy się żabie, która chyba szykowała się spać. W sumie było już całkiem późno. - Bardzo się cieszę, że spędziliśmy dzisiaj tak dużo czasu. Z Tobą nigdy się nie nudzę.
To był naprawdę wielki komplement, bo gdy się dostaje tak mało to potem docenia się nawet te najmniejsze.
- Ja też cieszę się na maxa. Mam nadzieję, że jeszcze wyjdziemy, mordeczko. - powiedziałam i szturchnęłam Eric'a na znak, że jest dobrym ziomkiem. Bo to był dobry ziomek.
- No pewka, mordini, trzeba będzie jeszcze żab nałapać, to zaproszę Cię na kolację francuzką. - zaśmiał się chłopak, a ja tylko złapałam się za głowę. Za takie owoce "lasu" to ja podziękuję. - No już już, nie nastroszaj się.
- No żebym się bardziej nie nastroszyła, to będę już uciekać. - powiedziałam, wstając i zmierzałam do drzwi.
- To może chcesz, żebym Cię odwiózł? Jest ciemno, jeszcze ktoś Cię napadnie i co to będzie? Kto zaopiekuje się Slimmy? - chłopak zrobił smutną minkę, więc nie mogłam mu odmówić. Poza tym chciałam, żeby mnie odwiózł, to byłyby kolejne wspólnie spędzone minuty razem.
Holly:
"Hakuna matata" leciała głośno na cały dom. Trzeba było korzystać z wolnej chaty chociaż w ten sposób. Chciałam zaprosić Amber i Victorię, ale one miały randki, więc nie chciałam psuć im wieczoru.
Tylko ty teraz taka sierotka marysia...
Nawet nie marysia, bo na trzeźwo trzeba było dalej być singielką. Ale nie wiedziałam czy mi to tak bardzo przeszkadza. Kilku chłopaków do mnie pisało, między innymi Richard i David.
David to była inna para kaloszy. To były takie brudne kalosze, wynoszone przez inną dziewczynę. Jakiś zraniony był poprzednim związkiem i próbował mną manipulować.
David: Pewnie mnie nie lubisz i nie chcesz ze mną pisać. Szkoda, ja tylko chciałem Cię poznać :(
Holly: Ale ja nic takiego nie powiedziałam. Piszę tylko, że nie chcę narazie się spotkać, bo praktycznie Cię nie znam.
David: Jeśli nie chcesz ze mną pisać, powiedz to, skarbie :(
To na tej zasadzie. Tyl był jakiś chory na umyśle, nie obrażając chorych. Takich ludzi powinno się od razu blokować. Ale w tamtym momencie o tym nie pomyślałam i kontynuowałam z nim rozmowy. Czasem było całkiem fajnie, ale czasem mnie przerażał.
Zupełnie inaczej było z Richard'em. David i Richie byli w podobnym wieku, ale David nadal czuł się chyba jak osiemnastolatek - i to taki dość niewyżyty.
Richie za to miał poczucie humoru, był mądry i potrafił sprawić, że moje serce czasem mocniej zabiło. Jednak ja nadal byłam twarda i starałam się z nim pisać jak z kumplem, ignorując sygnały z serca. A może to był jakiś szybki zawał? Nie wiem.
W każdym razie dobrze bawiłam się sama ze sobą w pustym domu.
- I want you break free....- śpiewałam oczywiście do szczotki, wydając przy tym dziwne dźwięki, które chyba nie przypominały śpiewania.
Potem oczywiście weszły piosenki z bajek Disney'a, które znałam na pamięć. Żebyście się nie śmieli ze mnie, czasem śpiewałyśmy z Amber te disneyowskie nuty, ona też za nimi przepada, więc nie byłam w tym sama.
Richie: Pewnie tańczysz teraz jak opętana 😜
Holly: No ba! Co to za pytanie! Kręcę zadkiem w każdą stronę 😅
Richie: Mmm zadkiem? 🤭 A można dołączyć?
Holly: Ooo oczywiście, zapraszam na parkiet!
Pisaliśmy non stop przez kilka dni. Czułam, że mogę być przed nim otwarta, bo był starszy i wiedziałam, że nie będzie się ze mnie śmiał. Poza tym wiedziałam, że mogę być sobą.
Richie: Może zadawajmy sobie pytania? Jeszcze bardziej sie poznamy.
Holly: No dobra, to jakie są twoje zainteresowania?
Richie: Jeżdżę dużo na rowerze, gram w gry i interesuję się formułą 1. Nawet w tym roku byłem na wyścigu 🤭
Holly: Oo to takie typowo męskie hobby, ale superowe
Richie: No może i tak...masz drugie imię?
Holly: Nie, tylko te z bierzmowania, czyli Ana.
Richie: O to ja tak samo, moje to Simon.
Holly: No u mnie miało być Anastasia, ale wyszło Ana. Jakiej muzyki słuchasz?
Richie: Metalu 🤩
Holly: Poważnie? Ale super...nikogo nie znam, kto słucha metalu
Richie: Bo ja wyjątkowy, nie tylko w tym haha A ty czego słuchasz?
Holly: Rapu, hip hopu, depresyjnej muzyki, w sumie tego co wpadnie w ucho. Czyli ty nie jesteś ten z disco?
Richie: Dla mnie hip hop i disco to to samo.
Holly: To ty chyba nie rozróżniasz, disco jest o kilka leveli niżej od rapu...
Richie: Oj ty się tam nie znasz hah
Holly: Pff ty się nie znasz, od 6 lat chodzę na tańce z hip hopu, nie obrażaj mnie
Richie: Oo wow i umiesz trząchać dupką?
Holly: yyy XD
Richie: Słucham 😇
Holly: Nie, ale chciałabym umieć
Richie: To czego oni was tam uczą?!
Holly: Tańczenia, a nie striptizu.
Richie: Oj to jest bardzo przydatne w życiu. Dawaj pytanie hah
Holly: Ile miałeś dziewczyn?
Richie: Oprócz tej laski, o której mówiłem to żadnej niestety. A ty ile chłopaków?
Holly: O kurcze, to nie spodziewałam się. Ja miałam 6, ale kilka trwało ze dwa miesiące.
Richie: O no to masz branie, foczko hah
Holly: Foczko? Ale taka foczka, czy bardziej lew morski? Haha
Richie: Foczko...taka mała, zgrabna foczko haha
Nagle pisanie przerwał mi dźwięk dzwonienia. Była to Amber. Ściszyłam więc głośniki z dudniącą muzyką i odebrałam.
- Halo?
- Hejka, mam nadzieję, że nie obudziłam. - powiedziała Amber rozpromienionym głosem.
- Niee, jeszcze nie śpię, robiłam...takie tam różne, a co się dzieje?
- Nic, ale dopiero wróciłam od Eric'a i muszę ci coś powiedzieć. Bo ja się chyba zauroczyłam w nim....- pisnęła cicho dziewczyna.
- No wow! Widać to było od razu, gdy odpiździłaś się do szkoły i mało co nie wybuchłaś z zadrości o Nicol. Ale gratulację, młoda damo.
- Eh no właśnie, jest jeszcze ta Nicol...nie mówię, że chcę od razu być z Eric'iem, ale ona jest jakimś tam utrudnieniem. Mam nadzieję, że już jak oni będą razem to ona nie zabroni mi z nim się kumplować.
- Spokojnie, on zna Ciebie dłużej niż ją, a po za tym Cię lubi. Ale kurcze, super, że coś do niego poczułaś, teraz musimy spełnić plan "Max" i bedziemy w połowie drogi do celu.
- No mam nadzieję, że to wypali. Dobra, to ja idę spać, chociaż nie wiem czy zasnę. To dobranocki, paa! - zawołała Amber i zanim się pożegnałam, dziewczyna już się rozłączyła.
Ajj trzeba będzie to jutro przegadać..
Kontunuuowałam rozmowę z Richard'em do może trzeciej w nocy. On miał do pracy na 14, ja zaś na 8... Ale te rozmowy w nocy są jeszcze bardziej ciekawsze, że nie mogliśmy się rozstać, żeby iść spać. Jednak po czasie usnęliśmy z telefonami w rękach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro