Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

86

- Jezuu co to było...- powiedziała Amber i usiadła na pufce.

- Nie chcę nic mówić, ale to są niebezpieczne typy. - powiedział Tom - ja naprawdę bałem się o życie. Już nawet byłem przygotowany na to, że dostanę po mordzie.

- Jak on ciebie nazwał? Obrzyganiec? - zaśmiał się Philip. - No, wtedy to i ja poczułem ciarki na twarzy.

Było już spokojnie, Amber, Tom, Holly i Philip rozmawiali ze sobą o sytuacji, która się przed chwilą wydarzyła i śmiali się też z innych wydarzeń tego wieczoru.
Holly chwyciła za swój telefon i zauważyła wiadomość od Richard'a.

Richard: I co tam u Ciebie?
Holly: Trochę już zamuła, ziomki się napruły i mało się nie pozabijali, ale już pojechali
Richard: No to ja już w łóżku, więc się nie pobiję ze sobą, także też spokój
 Holly: haha to ty pewnie idziesz spać?
Richard: Nie mam co robić, więc pewnie tak
Holly: Mhm, to miłych snów
Richard: Jeszcze nie idę, ale dziękuję i miłej zabawy

- A co oni tam tak długo siedzą? - powiedziała Amber.

- Może..no wiesz, uprawiają cimcirimci - odezwała się Violet, która cały czas siedziała przytulona do Patrick'a. Wszyscy sie nagle roześmiali.

- Oh pewnie tak, pod prysznicem...albo posadził ją na umywalkę i...- zaczęła mówić Holly, powstrzymując śmiech, ale Amber weszła jej w słowo:
- Lepiej nie kończ...może tylko rozmawiają... w ogóle to jak na umywalce?? Jest za wysoko...

Philip i Tom zaczęli coś szeptać do siebie i co jakiś czas parskali śmiechem.

Violet wyjęła telefon i zaczęła robić głupie fotki razem z Patrick'iem. Potem włączyła nagrywanie, a Patrick zaczął mówić do kamery:
- Nie chce! Widzieć łez w twoim oku, proszę weź mnie, ginie serce na bloku ej! Jem kwaśne żelki i siedzę tutaj sobie z...

Violet spojrzała na Patrick'a z gniewną miną, gdy zrozumiała, że chłopak zapomniał jej imienia. Całą imprezę spędzali razem, a on nie pamiętał nawet jak się nazywa jego towarzyszka.

Po chwili z łazienki wyszła Julie i Rafael z uśmieszkami na twarzach.

- I co? Jak było na umywalce? - zapytał Philip i wszyscy się roześmieli.

- Co? Jakiej umywalce? - zapytała Julie.

- Pogodziliście się już? - zapytała Amber, odbijając pytanie.

Julie tylko pokiwała nieśmiało głową na tak, mając na ustach delikatny uśmiech. Para dosiadła się do innych i razem dyskutowali na temat sytuacji, która się wydarzyła przed wyjechaniem ich znajomych.

*  *  *
Violet przyniosła spory materac i rozłożyła łóżko. Wszyscy zmieścili by się i mogliby spać, jednak Philip i Tom postanowili wracać do domu.

- Niedługo ma po nas ktoś przyjechać - powiedział Philip i usiedli na pufkach. Holly i Amber było trochę smutno, bo chciały bardziej zaprzyjaźnić się z chłopakami.

- Hej, psyyt - Amber szturchnęła Holly - zostajesz na noc? Bo ja i Julie to chyba idziemy do domu...

- Jak to? Przecież miałyśmy wszystkie zostać...

- Ale boimy się spać, bo Patrick tutaj zostaje. - szepnęła Julie - mnie to on przeraża, popatrz jak on się gapi.

Holly roześmiała na słowa przyjaciółki.
- Przecież on to będzie się kleił tylko do Violet...

- A propos mnie...- odezwała się Violet - zostanie któraś ze mną? Boję się zostawać sam na sam z Patrickiem.

Holly popatrzyła na Amber i Julie, a one na Violet.

- Dobrze, ja zostanę - powiedziała Holly.
Violet podziękowała przyjaciółce i poszła przebrać się w piżamę.

- Ej wiecie co - zaczął Patrick.

- Nie śpiewaj tego błagam...- odezwał się Philip, łapiąc się na głowę. - Pęka mi łeb, a ty już tysięczny raz śpiewasz tą durną piosenkę.

Holly się zaśmiała, a Patrick zaczął śpiewać coś innego, rymując przy tym jak z nut.

Gdy chłopcy i dziewczyny poszli już do domu i została tylko Violet, Holly i Patrick, towarzystwo ubrało się w luźne ubrania i przygotowywali się do spania.

Violet poleciła chłopakowi spanie na kanapie, a one ułożyły się na materacu. Nie minęła chwila i wszyscy zaraz usnęli.

*  *  *
9.40
Holly otworzyła oczy i ujrzała, że Patrick leży przytulony do Violet razem na materacu. Zabardzo jej to nie przeszkadzało, ważne było to, aby do niej się nie tulił.
Violet otworzyła oczy i uśmiechnęła się, widząc kto się do niej przutula. Gdy wszyscy wstali i ubrali się należało trochę posprzątać w tym mieszaniu.

- To ja idę się ogarnąć, zaraz wracam - powiedziała Violet.

Nagle zrobiła się cisza, lecz po chwili Holly ją przerwała.

- Patrick? Masz jakieś plany wobec Violet, czy to tylko tak...dla zabawy? - zapytała Holly, malując rzęsy.

Chłopak przetarł zaspane oczy i ziewnął.

- No chciałbym coś na poważniej, ale to wszystko w swoim czasie - odpowiedział zachrypniętym głosem.

Holly pokiwała głową i kontynuowała swój makijaż.

Po jakiejś godzinie Patrick pojechał do domu, a cały bałagan został na głowie Holly i Violet. Lecz dziewczyny szybko się z tym uporały. Mama violet pomogła im posprzątać i Holly wróciła do domu.

Holly:

- Już jestem! - krzyknęłam, wchodząc do domu.
Czułam się zmęczona, taka wyprana z emocji. Rzuciłam torebkę na podłogę w swoim pokoju i położyłam na łóżko. Patrzyłam w sufit i myślałam o sylwestrze, jaki spędziłam.

Ani Luka, ani Tom nie zawrócili mi w głowie, tak jak to było w planach dziewczyn. To znaczy, że narazie mam dość posiadania chłopaka. Co w tym fajnego? Rozmawiać mogę sobie z przyjaciółkami, one mnie pocieszą i to z nimi mogę się wydurniać. Chłopcy są jak borowiki: z zewnątrz idealni, w środku zepsuci. Po co więc je jeść, jeszcze się zatrujesz.

Moje rozkminy przerwał dźwięk messengera. Chwyciłam za telefon i zobaczyłam wiadomość:

Richard: Akuku

Myślałam, że o mnie zapomni po tych kilku dniach...

Holly: O witaj
Richard: Co Pani się nie odzywa?

A czy ja muszę pisać 24 na 7? On też mógł się odezwać wcześniej, skoro mu tak zależy.

Holly: A nie wiem. Leczę sylwka
Richard: Biedactwo...jeszcze?
Holly: nie no, nigdy nie mam kaca, ale jakoś żołądek boli. A co tam?

Richard: Trzeba ziółka zaparzyć :D a ja odpoczywam sobie po pracy, ale mi nudno
Holly: o no mi też
Richard: W szkole byłaś?

Tsa... w szkole...po sylwku

Holly: Wolne mam
Richard: Takiej to dobrze, a jutro też?
Holly: tak :D
Richard: żal
Holly: haha

Jeszcze chwilkę popisaliśmy i nasza rozmowa się ucięła. Do mojego pokoju weszła moja siostra, oczywiście nie zamknęła za sobą drzwi.

- A czy możesz zamykać drzwi? - powiedziałam, lecz Asia tylko się uśmiechnęła.

- Ja na chwilę, bo mama woła cię na obiad...a poza tym, jak było na sylwku? - zapytała brunetka, opierając się o ścianę.

- W sumie to super...trochę potem się działo, ale tak to było fajnie. Ale czuje jakieś zmieszanie.

Brunetka weszła bardziej do mojego pokoju i w końcu zamknęła drzwi.

- No to opowiadaj - powiedziała i usiadła obok na łóżku.

- Nie wiem dlaczego, ale wczoraj po alkoholu zaczęłam płakać za Matthew. Tak naprawdę nie chcę z nim być, ani nic z tych rzeczy, tylko...- mówiłam, lecz siostra mi przerwała.

- Ahaa, no to wiem o co chodzi - dziewczyna ma 14 lat, a wie o co chodzi...trochę zabawne - brakuje ci kogokolwiek, nie jego, tylko po prostu kogoś, z kim będziesz. Takie rzeczy się często zdarzają. Niedługo zapomnisz o nim jako kimś, kto był przy Tobie bardzo blisko.

Jak na taką małolatę mówiła całkiem mądrze.

- A na sylwku nikogo nie poznałaś? Nie piszesz z kimś?

- Eh...spodobał mi się taki jeden, ale nawet nie będę do niego pisać, bo chyba nie jest mną zainteresowany. No i piszę z jakimiś ludźmi, ale to raczej dobre ziomki. Poza tym, ja chyba nie chcę nikogo, to za wcześnie.

Dziewczyna pokiwała głową i wbiła wzrok w dywan.

- Widziałam wcześniej, że piszesz z jakimś typem, nie znam profki, czyli to jakiś nowy znajomy, tak? - zapytała.

- Tak, przez przypadek się poznaliśmy i w sumie spoko nam się pisze. Ale jest dużo starszy.

- Ouu to ile ma lat?

- 24... - na tą liczbę moja siostra zrobiła wielkie oczy. Nigdy w sumie nie pisałam z chłopakami tyle starszymi ode mnie.

- To staruszek! Albo sugar daddy hahah - zaczęła się śmiać Asia - tylko uważaj na niego, masz się z nim nie spotykać.

- No trochę starszy jest ode mnie, zważając na to, że mam 17 lat...ale fajnie nam się pisze i nie czuje tego, że jest dorosły... - zaśmiałam się.

Nagle do pokoju prawie że wbił się nasz starszy brat.
- Na co karaluchy czekacie? Chodźcie na ten obiad, bo czekamy na was! - zawołał.

Spojrzałyśmy na siebie i potem zeszłyśmy na dół, gdzie czekał na nas obiad.

*   *   *
Victoria:

Jeszcze tylko jeden dzień i będę mogła spotkać się z moim chłopakiem. Aż dziwnie to mówić, bo byłam single lady przez długi czas. Czasami również myślałam o tym, w czym siedzi Michael i jak bym mogła mu pomóc wyjść spod buta Maxon'a. Najlepiej byłoby zrobić jakiś przekręt i rzucić Maxon'a w jego własną pajęczynę.

Sylwek minął bardzo przyjemnie, bo spędziłam go z rodziną i ze swoimi ulubionymi siostrami ciotecznymi.

Lecz po jutrze już trzeba wracać do szkoły.
Nie wiedziałam czym się zająć, w Riverside jest wiele fajnych miejsc do odwiedzenia, lecz czy moje nogi chcą wychodzić z domu? Wydaje mi się, że nie.

Amber:

Kiedy się obudziłam, była godzina dość późna, ale o tym za długo nie myślałam. W głowie jednak siedział mi Maxon , który okazał się wielkim chu**m oraz sylwester, który wspominam całkiem nieźle. Philip okazał się chłopakiem bardzo w moim typie. I jeszcze to jak był ubrany. No po prostu my type.
Ale jestem cienka pałka i nie napiszę do niego.
Byłam ciekawa jak zacznie się nowy rok, co wprowadzi do mojego życia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro