Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

85

Holly siedziała na kanapie, patrząc na tańczących Vivian i Hubert'a i  zastanawiała się dlaczego nadal myśli o Matthew, mimo, że nie znaczy dla niej już prawie nic. Może te prawie daje różnicę.

- Ej ludzie! Zaraz północ! - krzyknęła Julie. Ktoś wpadł na pomysł, aby wyjść na zewnątrz, więc wszyscy wybiegli na dwór, biorąc ze sobą szampana.
Było dość mroźno, ale to nikomu nie przeszkadzało.
Hubert w pośpiechu otwierał szampana i w tym momencie na niebie zaczęły pokazywać się kolorowe fajerwerki, zasłaniając całe niebo.

- Jeszcze tylko..10...9...8... - zaczęła Amber i wszyscy jej zawtórowali, odliczając do nowego roku. Każdy wykrzykiwał jak najgłośniej.
Hubert rozlał każdemu do kubeczka alkoholowego napoju.

-...3...2...1 Szczęśliwego Nowego Roku! - wszyscy krzyknęli, Amber i Holly podeszły do Tom'a i stuknęli się kubeczkami. Hubert zaczął śpiewać jakąś piosenkę, a Luka przyłączył się do niego, rzucając mu się na szyję. Po chwili Hubert trzymając w dłoni butelkę po szampanie, rzucił ją tak wysoko i tak daleko, że butelka uderzyła w okno szkoły sportowej, rozbijając szybę w drobny mak.

- No i coś ty zrobił?! - krzyknęła na swojego chłopaka Vivian, chociaż nikt tak naprawdę nie zauważył tego co się wydarzyło. Dziewczyna pociągnęła chłopaka za rękę do środka, a za nim poszedł Luka. Po chwili wszyscy nucąc piosenkę śpiewaną przez Patric'a, znów weszli tanecznym krokiem do domu.

- Ej kto chce chipsa? Bardzo dobre, polecam - zawołał wstawiony Luka, zajadając chipsy cebulowe. Zbliżył paczkę do siedzącej obok Holly i znów zapytał. - Chcesz chipsa? Wiem, że chcesz...

Holly choć pewnie wzięła kilka chipsów, a na twarzy Luki pojawił się uśmieszek. Przysunął się do dziewczyny i objął w pasie. W pokoju znów rozbrzmiała taneczna muzyka. Chłopcy otworzyli kolejną butelkę alkoholu i z zadowoleniem rozlali po kieliszkach trunek. Chwila nie minęła, a Tom'a znów wzięło na wymiotowanie.
Holly podbiegła do Amber i usiadła obok niej.
- Ejj - powiedziała Holly z ukrywanym uśmieszkiem - on co jakiś czas łapie mnie w talii...
- On czyli kto? - włączyła się do rozmowy Vivian, a Violet tylko spojrzała w naszą stronę: była zbyt zajęta przytulaniem się z Patrick'iem.
- No Luka, a chyba gorsze jest to, że za bardzo mi to nie przeszkadza - zachichotała Holly.
- O czym plotkujecie? - zapytała Julie, która właśnie wróciła z toalety. Luka przeleciał ją wzrokiem od głowy po koniec spódniczki, którą na sobie miała.
- Ubierasz się zbyt wyzywająco - odezwał się Luka patrząc na Julie uwodzicielskim wzrokiem. Dziewczynę zaskoczyło to co powiedział, usiadła na kolanach dla Holly, która objęła ją po przyjacielsku w pasie.

- Jak to? Jestem normalnie ubrana, poza tym jak ci przeszkadza to nie patrz. - odparła dziewczyna. Luka tylko coś burknął wrednego pod nosem, lecz Rafael wszystko usłyszał i wstał nagle z kanapy.
- Jeszcze tylko coś powiedz o niej. - warknął Rafael gotowy do bójki, lecz Hubert łapie go za ramię.
- To lepiej pilnuj swojej dziewczyny. - odpowiedział Luka, a Rafael chciał od razu zareagować na jego odzywkę, lecz Julie chwyciła swojego chłopaka za rękę i odsuwa go od kanapy, z której wstali wszyscy chłopcy.

- Chodź Rafael, nie ma co się z nimi sprzeczać - powiedziała Julie i pociągnęła chłopaka za sobą do toalety.

- No to nieźle...właśnie dlatego nie lubię ludzi, szczególnie pijanych. - szepta Amber, a Vivian tylko zjeżdża ją wzrokiem.

- To nie wina Luki, on tylko powiedział coś, to Rafael chciał wyciągać już łapy. - mówiła Vivian.
- Spokojnie kotek, jakby wyciągnął tylko te ręce to zaraz by ich nie miał. - odparł zdenerwowany Hubert. - Ona sama jest też trochę winna, bo chodzi i się kręci przy Luce, wiedząc, że ma swojego chłopa. Ja to nie lubię takich typów, bo...

- Jezu, co za afera...- szepcze Holly do Amber - Przecież tu każdy grzeczny jest, co on mówi?
- Tak, bo ty to najbardziej widzisz, skoro ty taka pijana. - szepcze Amber - ale masz rację, Julie nic przecież nawet nie zrobiła. Oni są za bardzo pijani, zobacz ile wypili. Patrick to chyba nawet na czymś grubszym jedzie.

- Ej, a znacie tą piosenkę? Nie chcę!!!..widzieć łez w twoim oku..proszę weź mnie....- zaczał śpiewać Patrick, zdartym już trochę głosem, a wszyscy tylko głęboko westchnęli.

- Idę do toalety, zaraz wracam - mówi Vivian, zwracając się do Violet, kiedy widzi, że Rafael i Julie właśnie wychodzą z łazienki.

Rafael przepuszcza w drzwiach pierwszo Julie, a potem idzie sam i aby minąć się z Vivian, przesuwa się w stronę futryny. Vvian też to robi i uderza się dość mocno o futrynę. Z boku mogło to wyglądać tak, jakby to Rafael ją popchnął barkiem, co niestety zauważa Hubert.

- Co ty ku**a wyprawiasz? - wstał nagle Hubert i podchodzi do Rafael'a. - Czemu ją popchnąłeś?

- On mnie nie popchnął, sama się walnęłam! - krzyknęła Vivian, stawając między Hubertem a Rafael'em.

- Słyszałeś co ona powiedziała? Nie uderzyłem, ale chcesz to dawaj...walnij mnie - powiedział Rafael, a Julie i reszta dziewczyn podbiegła do zamieszania.

- Uspokójcie się! - krzyczy Julie, kiedy obaj chłopcy zbliżają się do siebie.

- Co wy kur**a odpier***lacie? A ty mały, czego się rzucasz do mojego ziomka? Problem jakiś masz? - podbił nagle Luka, a Holly chcąc opanować zdenerwowanego chłopaka, dotyka jego klatki, aby go odsunąć.

- Ku**a! czemu ty zawsze musisz robić dramę co?!! - krzyknęła Vivian, a z jej oczu nagle zaczęły lecieć łzy. - Luka! Ty też się ogarnij! Mam już dość tego całego sylwestra. O wiele lepszy byłby jakbyśmy spędzili go u Jacob'a! Bo wy cały czas się sprzeczacie i nie możecie się ogarnąć.

- Ja nie pozwolę, żeby tej chu* pobił mojego przyjaciela! A to wszystko poszło o to, że on nie pilnuje swojej laski. - krzyczał Luka, a Holly, nadal go odsuwała od towarzystwa.  Zapłakana Julie wzięła Rafael'a za rękę i znów poszli do toalety, gdy kłótnia nadal trwała. Philip i Tom również wstali  i chodź nie byli tak pewni siebie jak Hubert i Luka, to próbowali coś zdziałać.

- Nie odzywajcie się do Rafael'a, uspokójcie się, bez spin żadnych - mówił poważnie Tom, podchodząc do Luki.

Luka również podszedł do Tom'a i chodź był niższy od niego, to był lepiej zbudowany, a jego pięść cały czas była zaciśnięta.
- A ty nie odzywaj się, obrzygańcu. - powiedział Luka, a Tom tylko podniósł ręce w oznace poddania się i odsunął się od wszystkich którzy stali przy Hubercie i Vivian.

- Ale ludziska, trzeba wyczilować, usiąść i pić razem dalej, mordeczki kochane - odezwał się Patrick, który cały czas siedział z Violet na kanapie, opierając na niej rękę. Jednak nikt go nie słuchał.

- A ty na mnie nie wrzeszcz, bo zobaczysz! - zawołał Hubert i złapał mocno Vivian za ramię, lecz ona nie pokazała bólu jaki poczuła.

- A ty mnie ku**a puść, debilu, ja chcę wracać do siebie, bierz samochód i wracamy, i ty Luka też. - krzyknęła Vivian - Mam ciebie dość, Hubert, nie wiesz jak mnie ranisz...jesteś debilem - Vivian odwróciła się i poszła po kurtkę i torebkę.

Jeszcze chwilę potrwały te wszystkie wrzaski; Hubert płakał, tak samo i Luka...bili się po klatkach piersiowych pięściami, mówiąc jacy są twardzi, chociaż łzy im leciały na koszule.

Za chwilę chłopcy poszli za Vivian, aby założyć buty i kurtki. Vivian była zła, ale płakała. Holly i Amber nie wiedziały jak pomóc.

- Dobrze, że Julie zabrała Rafael'a, bo by było niezłe mordo bicie. - powiedziała cała w szoku Amber, a Holly przypatrywała się Lukiemu, który zaraz miał odjechać.

Po chwili wszyscy usłyszeli dźwięk klaksonu. Vivian pożegnała się wszystkimi, a Luka podszedł do Holly powolnym krokiem.

- Przepraszam - powiedział i przytulił dziewczynę, żegnając się. Holly trochę zaskoczona objęła chłopaka.

- Wybaczam...

Luka ze smutnym uśmiechem na twarzy wyszedł z pokoju i cała trójka zeszła na dół, wsiedli do samochodu i odjechali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro