83
Holly:
Gdy tylko otworzyłam oczy moją pierwszą myślą był SYLWESTER. Zanim do końca się rozbudziłam, zerwałam się z łóżka i odsłoniła roletę. Chwyciłam za telefon i zobaczyłam, która jest godzina.
O cholercia...zaraz 11!
Wzięłam telefon, żeby zobaczyć powiadomienia i ujrzałam wiadomość od pewnej osoby.
Richard: Ejj tyy..może byś już wstała co?
Napisał to o 8, ja to pewnie wtedy przekręcałam się na drugi bok.
Holly: Eejj tyy, ja już nie śpię, właśnie się obudziłam i trzeba się ogarniać...niedługo na sylwka idę do znajomych
Richard: Oo ja to sam muszę walczyć
*Richard wysyła zdjęcie*
Otworzyłam zdjęcie i zobaczyłam butelkę wina Ballantines.
Zaśmiałam się do siebie, odpisałam chłopakowi i poszłam wziąć kąpiel.
Gdy wyszłam umyłam ząbki i związałam włosy w ręcznik, aby szybciej wyschły.
- Hej tato - powiedziałam, wchodząc do kuchni, gdzie mój tata smażył sobie jajka na śniadanie.
- Cześć, chcesz jajecznicy? - zapytał, zdejmując z patelni swoje śniadanie.
- Nie, dzięki, mam swoje musli - odparłam i włączyłam czajnik na herbatę, a w tym czasie zrobiłam sobie musli z bananem.
- O której idziesz na tego sylwka? Potrzebujesz czegoś? - zapytał tata.
- Niee, niczego. Idę na 17, bo musimy wcześniej przygotować różne rzeczy. - rzuciłam, zaparzając herbatkę.
Nagle do kuchni weszła mama.
- Dzień dobry, gdzie moja jajecznica?
- No już właśnie gotowa, miałem zaraz przynieść - powiedział mój tata i złapał za dwa talerze z jajecznicą i bekonem i zaniósł do salonu, a mama poszła za nim.
Zostało mi jeszcze tylko najważniejsze...czyli odwalić się i iść.
~Kilka godzin później~
Siedziałam na łóżku wymalowana, ładnie ubrana i z pokręconymi włoskami. Byłam taka podekscytowana, czekałam tylko na odpowiednią godzinę, kiedy tata Amber podjedzie po mnie. W między czasie pisałam z Richard'em, który spędzał sylwestra sam w mieszkaniu. Na pewno było mu smutno tak siedzieć samemu z butelkami wina.
Kiedy znajomy samochód podjechał pod mój dom, wyszłam, trzymając w rękach zawiniętą blaszkę z ciastem.
- Dobry wieczór...hej Amber - powiedziałam, gdy wsiadłam do samochodu.
- Hejka, ty też się tak stresujesz jak ja?? - zapytała dziewczyna, uśmiechając się szeroko. Była super odwalona, makijaż i obcisła sukienka. Nie często widzi się ją w sukience.
- Taak i to bardzo. - odparłam, zapinając pasy. - Ale dobrze, że już jedziemy, im szybciej się to zacznie tym mniej stresu haha
~Narrator~
Po jakichś 10 minutach Amber i Holly były już na miejscu przed domem Violet. Zabrały swoje ciasta i wysiadły z samochodu, kierując się w stronę domu Violet, która za chwilę wybiegła na powitanie koleżanek.
- Hejka, chodźcie do tamtego budynku, od razu porozkładamy przekąski i słodycze. - powiedziała Violet i wszystkie poszły schodami do budynku, który mama ich przyjaciółki wynajmuje, lecz tym razem jeden pokój zamieniły w salkę sylwestrową. - Julie zaraz powinna być, a Vivian z chłopakami i Rafael z kolegami przyjadą potem.
Położyły ciasta w miejsce, z którego zrobiły stół z przekąskami. Rozłożyły wszystkie słodycze, a napoje położyły na stolik, który stał przed kanapą.
Julie przybyła jakąś chwilę potem i wszystkie dziewczyny zaczęły rozmawiać o tym, co i jak.
- Rafael i jego kumple zaraz powinni być - odezwała się Julie - A schabowy dla Vivian już jest?
- Nie, jeszcze nie smażyłam, żeby był ciepły jak będzie go jeść. - powiedziała Violet i po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Dziewczyna podbiegła do drzwi, aby je otworzyć i okazało się, że to Vivian.
- Heej wszystkim - powiedziała na wejściu Vivian i przytuliła każdą ze swoich koleżanek. Wydawała się trochę smutna.
- A ty nie z Hubertem? - zapytała Holly, siadając na kanapie obok Amber.
- Nie, on przyjedzie z chłopcami za jakiś czas. - odparła bez wyrazu Vivian i usiadła obok dziewczyn.
Dziewczyny od razu zauważyły, że coś jest nie tak.
- Coś się stało? - zapytała ją Julie, siadając na jednej z puf.
- Nie tylko...poprzedni sylwester spędzałam z Jakub'em...teraz jest jakoś dziwnie, ale zaraz przejdzie jak zobaczę Hubert'a - odezwała się Vivian i podeszła do okna, wyglądając chłopaków. - O już są! Chyba Rafael też przyjechał...
Dziewczyny nagle się obruszyły: Amber i Holly zajęły miejsca na kanapie, a Violet i Julie poszły do domu Violet przygotować prezent dla jubilatki.
- Zgaśmy światła, szybko, oni zaraz tu będą! I włączmy muzykę! - panikowała Holly.
- Tak! Włączmy lampki! Najlepiej wcale schowajmy się w szafie! - zawołała Amber i podeszła to kontaktu, aby zgasić światło.
- Nie no, bez przesady - zaśmiała się Holly, włączając lampeczki i głośnik, z którego po chwili leciała rytmiczna muzyka.
- To ja po nich pójdę może - powiedziała Vivian i wyszła z pokoju.
- Amber...musimy zachowywać się naturalnie i pamiętaj: musimy rozmawiać! - odezwała się Holly, bawiąc się swoją sukienką.
- No mam nadzieję, że oni nie są patusami, oby tylko się aż tak bardzo nie upili i...- mówiła Amber i wtedy do pokoju weszli CHŁOPCY.....
Hubert, Philip, Tom, Luka, Patric, Rafael...i na końcu Vivian.
Dziewczyny siedziały jak wryte, nie robiąc nic, poza przyglądaniem się chłopakom i mimowolnym ocenianiu ich.
- Dobry wieczór - odezwał się Tom, a inni chłopcy śmiali się między sobą.
Dziewczyn były zestresowane, za to chłopcy od razu podeszli i każdy z nich przedstawił się im.
Luka - krótko ścięte blond włosy, szare oczy, lekko przypakowany, uśmiech zalotnika i łobuza
Patrick - bardzo wysoki brunet o niebieskich oczach, wygląda na nieśmiałego, lecz jest typowym śmieszkiem, szczupły, ma kilka tatuaży
Tom - wysoki brunet, błękitne oczy, szczupły, spokojny, lecz trochę zadziorny i poważny
Philip - blondyn, wpadający w rude odcienie, brązowe oczy, piegi, sympatyczny, kulturalny i zabawny
Hubert - jasny blondyn, niebieskie oczy, uśmiechnięty wyraz twarzy, delikatnie przypakowany
Patrick postawił na stół butelkę czystej wódki, Luka również, a Tom ziołową. Amber domyślała się, że będzie ostro, kiedy to wszystko wypiją, a do tego był jeszcze szampan i inne alkohole.
- To co? Nie czekamy mordy, siadamy, pijemy! - zawołał niskim głosem Hubert i chłopcy zajmowali miejsca.
Po lewej stronie obok Holly usiadł Luka, a obok niego Patrick. Na przeciwko siedział Hubert, Philip i Tom.
Nagle do pokoju weszła Julie i Violet zaczynając śpiewać sto lat ich jubilatce. Po chwili wszyscy wstali i dołączyli się do śpiewania.
Julie niosła talerz z schabowym, w którym umieszczone były świeczki "Happy Birthday". To wyglądało bardzo zabawnie. Vivian była trochę zażenowana tym, że wszyscy głośno śpiewają jej sto lat, ale uśmiechała się.
Gdy przestali już śpiewać, Vivian zdmuchnęła świeczki. Violet wręczyła jej torebkę z prezentem w środku. Dziewczyna zaczęła się śmiać, ale przyjęła "wykwintne" danie i zabrała się do konsumowania.
- Gdzie mogę usiąść? - zapytała Violet, a Holly zrobiła jej miejsce, specjalnie przysuwając się bardziej do Amber, aby nie siedzieć obok Luki. Julie usiadła obok Amber i wszystkie siedziały już blisko siebie.
Holly dostała nagle wiadomość, więc chwyciła za telefon i odczytała:
Richard: Ty to pewnie już pijanusia z przyjaciółmi, a ja samotnie piję winko...SAM
Holly: Nie, jeszcze nie piłam. A ty nie smutaj, będzie dobrze
Dobra odkładam telefon, potem z nim popiszę jeśli będzie chciał - pomyślała Holly i wyłączyła internet.
- To co, Vivian? Zaczynamy jedną butelkę wina? - zapytała Julie i podeszła do stołu, gdzie stał alkohol. Wzięła dwie butelki musującego wina i jedną podała Holly, a drugą otworzyła, aby podzielić się z Vivian.
Holly otworzyła winko i polała Violet.
- A może jednak się skusisz, Amber? - zapytała, ale dziewczyna od razu odmówiła. Wszystkie dziewczyny oprócz Amber wzięły swoje kieliszki i stuknęły sę nimi, po czym napiły się różowego napoju. - A Tobie Amber może soczku poleję? - zaśmiała się Holly, biorąc wiśniony sok.
- Wiem, że chciałaś mi dokuczyć, ale ja poproszę tego soczku - zachichotała Amber, więc przyjaciółka wlała jej napoju do szklanki.
- Porozmawiajmy o naszych małżeństwach, o tym jak nam się wiedzie w pracy - powiedziała Julie, zakładając nogę na nogę.
- Fantastycznie - rzuciła Amber.
- Tak, wyśmienicie, mój mąż dostał awans - pochwaliła się Holly.
- O do prawdy? Jaki? - zapytała Violet.
- Z niewidzialnego męża, na nie istniejącego - odparła Holly i wszystkie się zaśmiały.
Chłopcy rozmawiali sami ze sobą, a dziewczyny w swoim gronie. Trochę nie tak to miało wyglądać.
- ...no to co panowie? Jeszcze po kieliszeczku na czwartą nóżkę! - zaśmiał się albo bardziej zarechotał Luka.
- Muzykę zmieńmy, kto tym zarządza?! - zawołał Hubert, a Violet podała mu swój telefon, który był podpięty bluetooth'em do głośnika. Po chwili po całym pokoju rozbrzmiał jakiś rap. Julie i Holly, które wypiły już pierwszy duży kieliszek wina, zaczęły bujać się w rytm muzyki razem z chłopakami.
- No widzę, że wy to już na fazce małej...dużo wam nie trzeba - zaśmiała się Amber, a dziewczyny nadal tańczyły.
Dwa kieliszki później Holly i Julie zaczynają się wcinać w rozmowy chłopców, zaczynają z nimi gadać.
Vivian usiadła na kolanach Huberta, który rozlewał czystą po kieliszkach tych, którzy chcieli.
- Ej a znacie tą nutę? - odezwał się Patrick, który był już bardziej śmiały. Wstał i zaczął śpiewać - Nie chcę, widzieć łez w twoim oku, proszę weź mnie ginie serce na bloku ej! - nagle przerwał śpiewanie i wypił szybko kieliszek z wódką.
Wszyscy zaczęli się śmiał, chociaż chyba nikt nie znał tej piosenki. Nie można było ukryć tego, że chłopak fałszował, ale narazie im nie przeszkadzało jego śpiewanie.
- Ja to muszę na chwilę uciec do mamy, zaraz przyjdę! - zawołała Violet i wybiegła z pokoju. Holly teraz siedziała obok Luki, który zaczął jej się przyglądać.
- To jeszcze po lampce, Julie? - odezwała się Holly, lekko bujając się do muzyki, ale też również i przez alkohol.
- No jasne, ty moja psiapsióło! A wiesz, że ciebie lubię bardzo? - powiedziała Julie, nalewając do kieliszka wino, którego o mały włos nie wylała.
- No wiem, ja ciebie też...ej a co to z hot laska siedzi obok mnie? - powiedziała Holly i wskazała na Amber, który zaśmiała się, dając sobie z plaskacza w czoło. - Aaa no taaak! To nasza Amber...jaka ty jesteś ostra laska!
- Może już nie pijcie co? - powiedziała Amber, nadal się śmiejąc.
- Ale my jesteśmy jeszcze trzeźwe, poza tym nawet po pijanemu jesteś przystojna Amber, wiesz? - odparła Julie, a Holly przytuliła się do ramienia Amber.
- Ej, Julie, nie pij za dużo - szepnął Rafael do Julie, która tylko się zaśmiała.
- Ale ja chce się napić!
- Julie...nie denerwuj mnie nawet, ej Philip...przypilnuj jej, żeby nie piła więcej - powiedział Rafael, a chłopak usiadł obok czarnuli.
Ona jednak wbrew swojemu chłopakowi chwyciła za kieliszek wódki, której nalał każdemu Hubert, i zamaszystym ruchem wlała zawartość kieliszka do buzi.
Rafael w środku kipiał z wściekłości, lecz nie pokazywał tego po sobie i kontynuował rozmowę z Tom'em.
- Ej kto idzie na fajkę? - zapytał Patrick i wyszedł z pokoju. Wyszli wszyscy chłopcy, a za nimi Julie i Holly.
Patrick otworzył balkon i wszyscy wyszli na świeże powietrze. Julie podwędziła jednego papierosa od Patrick'a, który podpalił jej go.
- Chcesz? - zapytała Julie i skierowała papierosa Holly, która pociągnęła bucha, a z jej ust uleciał biały dym. Rafael nie popierał palenia, tym bardziej, gdy robiła to jego dziewczyna.
- Tobie dałej papierosa, ale może ktoś chce blancika hm? - zapytał brunet i po chwili na ochotnika zgłosił się Philip, który od początku imprezy nic nie wypił.
Staliśmy tacy wszyscy rozgrzani na zimnym powietrzu, ciesząc się tak po prostu. Amber i Violet, która wróciła już do nas, przyszły po jakimś czasie.
Gdy Julie skończyła palić, razem z Holly powędrowały do pokoju, gdzie siedział zdenerwowany Rafael z Tomem. Potem przyszła również Amber.
- Kochanie, no co ty taki smutny? - zapiszczała Julie i usiadła na kolana chłopaka, przytulając go z całej siły.
- Nie smutny, a ty czemu przyszłaś? Idź dalej palić - burknął Rafael.
- Aha, już pewnie mnie nie lubisz, odchodzę więc - powiedziała Julie i podeszła do Amber, siadając jej na kolana. - Ale ty mnie lubisz prawda?
- Oj, Julie, zejdź z tego kolana, bo mnie boli - mruknęła Amber, spychając dziewczynę na kanapę. - Tak, lubię Cię.
Wtedy do pokoju weszła Violet, intensywnie rozmawiając z Patrick'iem.
- To może po kieliszku likieru karmelowego? - zapytał chłopak i polał Violet, która chyba wypiła najwięcej w swoim życiu, chociaż nie było po niej tego bardzo widać. - Ty Holly też chcesz?
- No jasne! - zawołała dziewczyna, tańcząc na kanapie w rytm muzyki. Cała trójka szybkim ruchem wypiła zawartość kieliszków.
- Mm jakie dobre pizzerinki - zawołał Tom i ze smakiem zjadł na raz połowę swojej zdobyczy.
- Julie chodź na dansy! - rzuciła Holly, ale nie musiała długo czekać, bo Julie w podskokach wyszła na środek pokoju. Holly złapała dziewczynę za ręce i obie zaczęły tańczyć.
- Ej i co? Podoba Ci się ten Luka? - zapytała Julie, a Holly zrobiła kwaśną minę.
- Łee taki sobie, ale może trzeba go lepiej poznać, chociaż wiesz...Vivian mówiła, że siedział w poprawczaku, więc....- powiedziała Holly, a Julie zrobiła zdziwioną minę.
- NIE CHCE! Widzieć łez w twoim oku ej! - zaśpiewał nagle Patrick, a wszyscy po raz kolejny zaśmieli się z jego fałszu. - I wszystkie moje ziomki! Lubie ich jak poziomki! Joł joł! Moje mordki!
- A temu się pogorszyło chyba - szepnęła Amber do Vivian i obie się zaśmiały.
Julie odeszł od Holly i podeszła do swojego chłopaka, który śmiał się rozmawiając z Philip'em i polewali sobie ziołową wódkę.
Ona chciała złapać go za barki, ale Rafael wykręcał się, nie dając siebie dotknąć.
- No Rafael...porozmawiaj ze mną - powiedziała Julie.
- Rozmawiam teraz z Philip'em, nie widzisz?
- Nie no, ja mogę zostawiać was samych na chwilę. - odezwał się Philip, schodząc już z pufy.
- Nie będzie takiej potrzeby, to na czym skończyliśmy rozmawiać? Haha - odparł Rafael. Jego dziewczyna jeszcze kilka razy próbowała z nim rozmawiać, ale on udawał, że jej nie widzi.
Do Violet siedzącej na kanapie z Amber i Patrick'iem dosiadła się Vivian z Hubertem, którzy właśnie przestali tańczyć.
Amber poczuła się jak piąte koło u wozu, dlatego wstała i wyszła z pokoju, siadając na schodkach.
Po chwili Philip również wyszedł z pokoju, aby pójść skorzystać z toalety.
Julie nadal nie mogła dogadać się z swoim chłopakiem. Holly widząc to, że jest smutna wzięła ją za rękę i poszły do kuchni. Obie usiadły na podłogę.
- Ja czuje, że on ze mną zerwie - zapiszczała Julie i zrobiła smętną minę.
- Nie zerwie, spokojnie, po prostu jest wkurzony - powiedziała Holly pijanym głosem. - Poza tym tutaj tyle chłopaków, a ty pijaniutka, boi się o Ciebie, ale nie martw, będzie dobrze, pogadaj z nim...
- No ale on nie chce ze mną gadać...chyba mnie nie lubi...- mamrotała pijana Julie, przecierając delikatnie twarz dłońmi, aby tylko nie zetrzeć makijażu.
- Lubi, narazie jest zdenerwowany, nie martw sie Julie - mówiła Holly, gładząc ramiona przyjaciółki.
- Wiesz co? Fajna jesteś Holly, kocham Cię wiesz? - powiedziała czarnulka i obie dziewczyny przytuliły się do siebie.
- Ohh ja ciebie też kocham, Julie...
- Szkoda tylko, że Matthew okazał się takim dupkiem...ale na pewno znajdziesz sobie kogoś nowego, może Luka?
Dziewczyna tylko się zaśmiała i obie wyszły z kuchni.
Kiedy Philip wyszedł z toalety, zauważył, że Amber siedzi sama.
- A co ty tutaj tak sama? - zapytał chłopak i ustał na przeciwko dziewczyny. Amber podobał się ten chłopak, on razu gdy pojawił się w domu, stwierdziła, że ma super gust odnośnie ubrań.
- A tak po prostu, trochę źle mi, wszyscy pijani, a ja taka trzeźwa jedyna...
- Nie jedyna, ja też nie piję przecież - uśmiechnął się chłopak, co dziewczyna odwzajemniła i już czuła, że zaczną super rozmowę, gdy w tym momencie przyszła smutna Holly i usiadła na schodki.
Po chwili skuliła się i zaczęła płakać.
Amber od razu do niej podeszła i usiadła obok niej.
- Czemu płaczesz? Co się dzieje? - zapytała brunetka.
- Bo...- pociągnęła nosem Holly - Tęsknię do Matthew!! Ale on jest taki głupi, ja jestem głupia, że za nim tęsknię, uhhh!
Amber tylko przewróciła oczami, bo zawsze gdy Holly się napije zaczyna płakać z byle powodu.
- On nie był Ciebie wart, Holly. Nie płacz tylko, znajdzie się inny chłopak, dobrze, że zerwaliśmy, on był toksyczny - mówiła Amber, ale Holly jeszcze bardziej zaczęła płakać.
Julie podeszła do dziewczyn i odepchnęła Amber.
- Co ty, beczysz? - zapytała. - Nie płacz, wszystko będzie dobrze.
- Ale ja jestem taka beznadziejna...gdybym nie była to on by nie szukał sobie nowych dup!! - pisnęła Holly i dalej płakała.
- Nie jesteś beznadziejna, Holly. - powiedziała Julie i przytuliła dziewczynę, która wtuliła się w małe ciałko przyjaciółki.
- A co tu się dzieje? Ona płacze? - zapytała Vivian, wchodząc razem z Hubertem w krąg płaczu i żałości.
- Pamiętaj Holly, jesteś piękną, mądrą i seksowną dziewczyną! I to, że nie jesteś z tym bęcwałem to znak, że mówię rację! - wykrzyczała Julie.
- Mi też było źle po rozstaniu z Jakubem - odezwała się Vivian - i to bardzo źle, ale teraz jestem z Hubertem i jest lepiej. Będzie taki chłopak, który Ciebie mocno pokocha.
- Słuchaj Holly - zaczął mówić Luka, który zjawił się w ostatnim momencie. - Chłopcy są głupi, a wiesz skąd to wiem? Bo sam jestem chłopakiem.
Wszyscy zaśmieli się, nawet Holly, która wytarła spod oczu łzy.
- Chłopak nie jest wyznacznikiem wartości dziewczyny, teraz jest źle, ale będzie dobrze potem...szczęście do ciebie wróci - powiedział Hubert.
Holly otarła wszystkie łzy i zaśmiała się, widząc że Luka założył czyjeś klapy, które były różowe.
- Ej gdzie wszyscy? Śpiewajcie ze mną! - krzyknął z pokoju Patrick - Nie chcę! Widzieć łez w twoim oku ej! Ginie serce na blooku ej!
- Czy tylko ja mam dość tego, że on to śpiewa w kółko? - szepnął Philip Julie, która się zaśmiała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro