80
~Środa~
Holly:
Wtorek minął bardzo szybko, ciastka nam szybko wychodziły i już wiedziałyśmy jak zorganizować się, aby każda z nas wiedziała co ma robić i żeby nie dochodziło do ewentualnych kłótni.
- Ano, już gotowa kolejna porcja ciasta? - zapytałam, gdy dziewczyna łączyła już wszystkie składniki na następne ciasto.
- Ah no tak...już dawno jest w lodówce - odparła, a ja podbiegłam do lodówki i wyjęłam miskę z ciastem, aby razem z Violet robić nadal ciastka, a potem je dekorować.
Nagle do pracowni weszła Vivian z Julie.
- Cześć dziewoje! - rzuciła Julie i w podskokach podeszła do nas. - Wiecie jakie nudy bez was...jakoś tak puściej w klasie, ale przynajmniej mniej do roboty.
- No super...a my tu pracujemy ciężko - odezwała się Amber rozwałkowywując ciasto.
- Ej wiecie co...dostałam info od Huberta, że na sto procent przyjdzie taki Patrick i Luka... co do reszty chłopców nie jestem pewna - powiedziała Vivian, ale my i tak cieszyłyśmy się, że poznamy nowe osoby. - Dodałam już ich na grupę na messengerze, żeby jak coś się komunikować no i...Holly? Bo chyba spodobałaś się temu Luce...
Zrobiłam zniesmaczoną minę.
- Jak to? W ogóle obczaję go kim on jest. - powiedziałam i wpisałam w wyszukiwarkę na facebooku jego imię i nazwisko. Był blondynem, krótko ostrzyżonym z niebiesko-szarymi oczami. Chyba coś ćwiczył...
- Ejj nie jest taki zły, Holly - zawołała Julie, zaglądając mi przez ramię do telefonu.
- Hmm ja to nie wiem, nie jest w moim guście - mruknęła Amber.
- Właśnie mi napisał, że będzie do Ciebie uderzał - powiedziała Vivian, wystukując coś w klawiaturę swojego telefonu.
- Pff powodzenia - zaśmiałam się.
- O właśnie i będą chłopcy od Rafael'a. Powiedział mi, że jego przyjaciele - Tom i Philip chętnie przyjdą. - zakomunikowała nam Julie.
- Ja to się boje, że jak alkohol wejdzie w grę to dojdzie do jakiejś bójki...albo że będziecie odwalać manianę - mruknęła Amber.
- My? No coś ty...przecież my nie wypijemy tak dużo jak myślisz - zaśmiałam się, a Julie razem ze mną, wyczuwając moj sarkazm.
- Dobrze, że chociaż ty Violet będziesz trzeźwa razem ze mną - powiedziała Amber, posypując ciastka migdałami.
- Emm..wiesz co Amber, bo ja też będę się alkoholizować raczej - zaśmiała się Violet.
- Oo i bardzo dobrze, moja krew - odezwała się Vivian i zarzuciła rękę na szyję dziewczyny.
- No poważnie? To tylko ja będę trzeźwa nie pijąca?! - zająkała Amber.
- Nie martw się, Philip też nie pije - zaśmiała się Julie.
- A przystojny on??
* * *
Reszta dnia w szkole minęła całkiem dobrze, ciastka były już skończone, wszystkie czterysta ładnie udekorowane i zapakowane. Teraz je tylko rozdać na miejskim kiermaszu.
- Dobra dziewczyny...mam plan - powiedziała Julie, gdy wyszłyśmy wszystkie ze szkoły, lecz bez Vivian, która wcześniej zwolniła się z lekcji. - Bo dzień przed sylwkiem Vivian ma urodziny, więc trzeba ogarnąć jej prezent.
- Oo no właśnie...i kiedy my jej go damy? - zapytała Violet, gdy szłyśmy wszystkie alejką za szkolnym boiskiem.
- Może w sylwestra przed całą naszą balangą? - zaproponowała Amber.
- O dobry pomysł no i jeszcze jedno...czy dzisiaj pasowałoby każdej spotkać się i kupić ten prezent? - zapytała Julie, a każda z nas zgodziła się na taki układ.
- No nie mamy wyjścia, dzisiaj jest ostatnia środa szkolna przed świętami. I tak nie mamy czasu, do tego jeszcze święta i sylwester. - powiedziałam, a dziewczyny pokiwały głową.
- To ustalmy, że za godzinę widzimy się wszystkie w centrum handlowym, okej? Jak coś to się jeszcze spiszemy. - odezwała się Violet i wszystkie skierowały się do swoich domów. Czułyśmy już tą presję świąt, urodzin Violet i sylwestra. Byłyśmy cały czas podekscytowane, tym bardziej, że wreszcie mogłybyśmy odpocząć od szkoły.
Godzinę później wszystkie mniej więcej w podobnym czasie byłyśmy już na umówionym miejscu. Tak naprawdę nie wiedziałyśmy zabardzo co kupić naszej przyjaciółce, ale miałyśmy nadzieję, że w trakcie chodzenia po sklepach coś rzuci się nam w oczy.
- Może kupmy jej całą skrzynkę wódki hm? Ja tam bym się cieszyła - zażartowałam. Chodziłyśmy już jakiś czas po sklepach. - Albo wkład do drukarki!
- Ona nawet drukarki nie ma...- odpowiedziała Amber, przerywając przeglądanie jakieś małej świeczuszki, żeby spojrzeć na mnie tym swoim wzrokiem mówiącym " ale ty jesteś nie mądra, Holly".
- Przecież tylko żartuję, a ty tak spinasz tyłek - odpowiedziałam.
- Nie spinam, tylko trzeba szybko coś wymyśleć, a ty nie pomagasz Holly. - mruknęła brunetka i rozglądała się nadal po półkach sklepowych.
- Aha, czyli że jestem tutaj bezużyteczna tak? To chciałaś powiedzieć? - odparłam, udając, że jest mi smutno, by jeszcze bardziej zdenerwować przyjaciółkę.
- Jeju Holly...przecież tak nie powiedziałam...
- Cicho no już przestańcie, trzeba szybko coś wybrać. - zawołała Julie
- Popatrzcie - krzyknęła Violet, niosąc z końca sklepu duże, puchowe kapciuszki. - Może takie słodziaśne? Ona coś chyba wspominała, że potrzebuje super wystrzałowych kapciuszków.
- Oo taak! Bierzemy je! - rzuciła Julie i wrzuciła kapcie do koszyka.
Po kilku chwilach miałyśmy już wszystkie rzeczy potrzebne na urodziny Vivian. Wymyśliłyśmy również, że żeby było bardziej zabawnie, zrobimy jej schabowego. Potem postanowiłyśmy, że kupimy słodycze i przekąski na sylwestra oraz różnego rodzaju dekoracje. Jeździłyśmy tym wózkiem po całym sklepie, wrzucając do niego różne chipsy i ciastka. Wzięłyśmy również plastikowe kieliszki i balony.
Zakupy były udane, wszystko już miałyśmy przygotowane, teraz tylko czas na imprezę.
* * *
Po wróceniu do domu po zakupach zasiadłam do odrabiania ostatnich lekcji, trzeba było poprawić oceny na koniec semestru, chociaż po sylwestrze wracamy jeszcze na dwa tygodnie przed feriami.
Zastanawiałam się jak będzie wyglądał ten sylwester. Na żadnym nie byłam..nie licząc takich rozdzinnych imprez. Teraz miało być nas dużo. Liczyłam, że Ci chłopcy okażą się fajnymi osobami, nawet nie kandydatami na ocjów naszym dzieci, ale chciałam super spędzić czas. Będzie nareszcie jakaś impreza, gdzie będę mogła się wystroić, pobawić się z innymi przy szampanie i muzyce.
Byłam również ciekawa jaki jest Luka, skoro mu się spodobałam, może warto by było dać mu szansę i po prostu gadać jak ze znajomym.
Zastanawiałam się jak Amber pójdzie, bo przecież ona jest zamknięta trochę na nowe osoby, chciałabym jednak aby tutaj przy nas się otworzyła. Może z którymś z chłopaków nawinie się temat.
Jakby wszystko poszło po naszej myśli to takie rozpoczęcie roku może wywróżyć super rok 2020.
Nagle mój telefon zawibrował, wzięłam go do ręki, przerywając przepisywanie notatek z dietetyki i zobaczyłam, że to grupa sylwestrowa.
Julie: Witajcie drodzy parafianie
Luka: Pochwalony XD
Violet: Uwaga uwaga! Sylwek jest organizowany u mnie, godzina 18-nasta, należy przynieść ze sobą coś do przekąszenia na przykład ciasto albo sałatkę czy coś... mam nadzieję, że nie porozrabiacie
Hubert: No my trochę patusy, ale postaramy się dobrze zachowywać xd
Vivian: No ja trzymam Ciebie za słowo, tylko coś odwal, to będzie kryzys w naszym związku!
Patrick: A u kogo to?
Luka: No przecież napisała, weź idź mordo się prześpij, bo chyba melo weszło za mocno
Philip: Dzień dobry, ludziska, jak tam wieczór wam mija?
Amber: Dobrze, a tam?
Philip: No w miarę, ej niech administrator doda Tom'a, bo on chyba stąd wyszedł
Patrick: A łazienka jest?
Violet: No jest xD
Hubert: Nie, ogródek masz do załatwiania tych spraw haha
Violet: Tylko nie na moje pelargonie!
Julie: Łazienka to będzie zajęta, bo będziemy tam robić nielegalne rzeczy. W ogóle duża ta łazienka? Ja i Vivian musimy się zmieścić.
Rafael: Co ty będziesz robić? Ej a tak btw...ktoś chce coś z avonu?
Luka: Ej a co takiego fajnego w tej łazience?
Julie: Zółwie hahaha
Hubert: Pewnie brzydkie nagie zdjęcia żółwi
Vivian: Nie brzydkie...seksi żółwie xDD
Tom: Ktoś ma katalog avonu? Bo mi się dezodorant skończył...
Philip: Rabat na 20%...jedziemy na zakupki Tom!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro