Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

68

Amber:
Tylko przyszłam do szkoły, a moja przyjaciółka zaczęła znowu rozpaczać nad swoim związkiem. Wczoraj do 2 w nocy pisałyśmy o relacji Holly i Matt'a, a dzisiaj z rana powtórka z rozrywki.

- No ale posłuchaj mnie, Amber - rozpaczała Holly, ciągając mnie za ramię. - Czy uważasz, że ja zawiniłam? No wiadomo, nie jestem święta, ale przecież starałam się być jak najlepsza dla niego. Popatrz, popatrz! - powiedziała i pokazała na swój brzuch. - Tu były wcześniej dwie fałdki, teraz jest tylko jedna, a to dzięki temu, że Matthew mnie motywował i...

- Kazał mi ćwiczyć i chudnąć dla niego?! - burknęłam na przyjaciółkę, która zrobiła dziwną smutną minkę.

- Nie, ja sama chciałam, no przecież popatrz na na mnie, mam gruby brzuch, grube uda i...

- O mój Boże, Holly, jesteś świruską! - krzyknęłam - Przecież on powinien Ciebie kochać za to jaka jesteś i pomimo tego jaka jesteś! To, że on ćwiczy, to nie znaczy, że ty musisz lub że Tobie to potrzebne.

- Oj no ja wieem...- westchnęła Holly - Ale on mi nawet pokazywał swój ideał dziewczyny i wiesz co, nie bardzo jestem do niego podobna. Ja po prostu chciałabym naprawić ten związek, ale nie umiem, bo przecież on też powinien się starać, a nie pier**lić głupoty o białku i siłowni.

Bosz...co ja się mam z tą dziewczyną. Zepsuł jej myślenie ten chłopak i ona chyba tego nie widzi, że Matt zrobił się toksyczny.

- Wiesz co, powiem Ci co ja o tym myślę...Matt był super chłopakiem, na początku bardzo go lubiłam, ale teraz to jak on się zachowuje jest chore, a ty przy nim nie jesteś już sobą. Stawia Ci jakieś warunki, każe ci robić z niego króla przy jego kolegach, samo to, że zwala wszystko na to, że nie ma czasu dla ciebie, bo ma siłownię. Jeszcze te jego koleżanki..są trochę podejrzane. - mówiłam, a moja przyjaciółka słuchała tego ze smutną miną.

- Ona ma rację. - odezwał się czyjś głos, i gdy się odwróciłyśmy stała tam Julie. Po chwili usiała obok nas i zaczęła mówić. - Czujesz, że on po tej przerwie waszej dziwnej będzie z Tobą szczery, będzie Cię szanował i będzie miał dla Ciebie czas? To nic nie zmieni, nadal będzie dla niego najważniejsza siłownia.

Holly słuchała naszej przyjaciółki i pewnie zastanawiała się, czy jej związek ma szansę i czy ona będzie z nim szczęśliwa. Od pewnego czasu widziałam, że już próbuje o nim zapominać i też miała na niego wywalone. Ale wiem, że ją to boli, mnie również takie coś by bolało.

- Jeśli mam być szczera to myślałam o zerwaniu z nim, może gdybym z nim zerwała to by nagle w jego głowie zapaliła się lampeczka z napisem "kocham Holly" - zaśmiała się dziewczyna - Dobra...zobaczymy ci mi powie, gdy się spotkamy. Okej..już nie marudzę.

Gdy rozmowy ucichły, wyjęłam zeszyt z plecaka i zaczęłam powtarzać tematy z biologii. Wtedy do naszego grona dołączyła Violet i zaraz potem Vivian. Obie powiedziały krótkie hej, wpratrywały się w swoje telefony.

- A co wy takie...nieobecne? - zapytała Holly.

- Piszę z Hubertem - rzuciła Vivian.
- Piszę z Brunem - odparła Violet.

- A jak kogoś to interesuje to ja piszę z chłopakiem z insta! - uśmiechnęła się Julie.

Holly popatrzyła na wszystkie smutno i nagle złapała mnie mocno i z zaskoczenia za ramię, przytulając je do siebie.
- TYLKO MY - pisnęła - Tylko my jak te dwa samotne kamienie po różnych stronach jeziora...opuszczone!!

Dziewczyna udawała rozpacz, ciągają mnie za ramię.

- Tylko my zostałyśmy same...czy ktoś nas zechce???

Zdenerwowana odkleiłam przyjaciòlkę od swojej ręki.
- No ty przynajmniej kogoś jeszcze masz, a ja? Nikt mnie nie lubi. - odparłam. Obok przechodził Martin, więc zawołałam do niego - Hej, A może ty mnie lubisz, Martin...lubisz mnie??

Martin nie zatrzymując się, uśmiechnął się zalotnie i puścił do mnie oczko.

Wszystkie zaśmiałyśmy się z tego.
- ahh chociaż Martin mnie kocha - westchnęłam i przytuliłam zeszyt. - A wy wszystkie jesteście zablokowane, jak chcecie się bawić to umcie.

Julie zaśmiała się z tego co powiedziałam, podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno.
- Eee...yyy...możesz mnie już puścić? Czuję się...yh..jak ogórek w słoiku.

- Ktoś powiedział ogórek?! - zawołała Holly, a ja tylko przewróciłam oczami. Julie puściła mnie w końcu i wtedy w kieszeni spodni poczułam wibracje telefonu. Wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam, że ktoś napisał mi wiadomość.

Maxon: Siemka lala, pamiętaj, że za tydzień organizuję imprezę, musisz być. Ubierz się ładnie, do zobaczenia;*

Ojejuńciu....no tak, zapomniałam, że Maxon zapraszał mnie na imprezę.

- Dziewczyny...będziecie musiały mi troszkę pomóc. - mówiłam i wpatrywałam się w wiadomość od mojego crasha. One tylko spojrzały na mnie z pytającymi minami. - Pamiętacie jak mówiłam wam o tej imprezie u Maxona...no to ona jest za tydzień...będę musiała mieć ładny makijaż, więc mo....

Julie i Holly od razu mi przerwały, piszcząc z zadowolenia.

- Zrobimy twój makijaż na bóstwo, moja bitch! Będziesz wyglądać jak milion dolarów! - piszczała Julie.

- I trzeba będzie Ciebie wrzucić w mega seksi kiecunię...taką z dekoldem, żeby podkreślić to i owo. - mówiła Holly, gestykulując rękami.

- Jeju...narazie się nie stresuję, ale pewnie stres nadejdzie potem.

- Może sobie walnij herbatkę z amolem przed wyjściem na party. - odezwała się nagle Vivian. - Ja ci mogę zrobić, to serio pomaga.

- Chcesz to odpicuję ci paznokietki, jakieś szpony na chłopa - zaśmiała się Violet.

To wszystko było bardzo miłe ze strony dziewczyn, chciały tak samo jak ja, żebym wypadła jaknajlepiej. Chciałam, aby ta impreza była wyjątkowa, może w ten dzień coś on do mnie poczuje, może powie mi, że mnie lubi...ale nie tak jak Martin tylko..no wiecie jak!

- Jestem już ciekawa twoich opowiadań po tej imprezie - powiedziała Holly, a chwilę potem zadzwonił dzwonek i musiałyśmy lecieć na lekcję.

*     *     *
Kilka godzin później:

Zadzwonił ostatni dzwonek i prawie że wybiegłyśmy razem z Holly ze szkoły.

- Słuchaj, Julie będzie może kiedyś z Rafael'em, Vivian będzie na pewno z Hubertem, bo ona to potrafi łapać chłopców w swoje sidła, Violet może też będzie z Brunem, ty z Maxonem i mi jak się uda to będę nadal z Matt'em. - mówiła Holly, gdy wracałyśmy razem - Czy to nie super, że każda z nas będzie kogoś miała w tym samym czasie?

- Hmm..to by było piękne, musiały byśmy zrobić jakąś wspólną imprezę wszystkie razem z naszymi chłopakami...

Chwilę się zastanowiłam i przeanalizowałam czy będzie jakaś okazja do zrealizowania tego pomysłu, no i tak średnio...niedługo święta...sylwester....SYLWESTER

- Ejj Holly! - zawołałam - przecież będzie sylwek, wtedy będzie można się spotkać wszyscy razem!

- Myślisz, że każda z nas wyrobi się z parowaniem przed sylwkiem? - powiedziała dziewczyna i w sumie miała rację.

Pogadałyśmy jeszcze chwilę i obie rozeszłyśmy się w różne strony.

Gdy weszłam do swojego mieszkania, powitałam tylko rodziców i wzięłam swojego pieska, aby wyjść z nim na spacer.

Zaczynało się robić już ciemno i zimno o tej porze. Niby California, ale chłodno czasem jest.

Kira, bo tak nazywa się mój piesek, ciągnęła za smycz jak nigdy, wąchając wszystko w pośpiechu.
Biegłam tak z nią przez pół dzielnicy, no...może mniej.

Gdy wróciłam do domu, znowu przyszła mi jakaś wiadomość. Myślałam, że to dziewczyny, ale to był Eric.

Eric: Jak pani dzionek mija? :D

Amber: A całkiem dobrze, nie narzekam, a Tobie?

Eric: Właśnie kończę grę Wiedźmina..

Amber: Pff słaby jesteś, ja już dawno skończyłam ją, a przypomnę Ci, że zaczęliśmy w nią grać w tym samym czasie XD

Eric: Ale ja miałem treningi, a ty obijałaś się wtedy w domu :P

Amber: Co to to nie, jak już to się uczyłam.

Eric: Jasne jasne...ej ty, obrażalska...chciałabyś wyskoczyć dzisiaj na piwko?

Amber: Nie piję alkoholu, mówiłam Ci już...

Eric: No to na oranżadę haha pójdziemy do maka czy coś, co ty na to?

Amber:...przekonałeś mnie tym makiem, za 30 minut w parku na GoldenStreet?

Eric: Tak jest, wasza wysokość :*

*  *  *

Zbliżałam się już w umówione miejsce i ucieszyłam się, bo chłopak czekał już tam na mnie. No chociaż on się nie spóźnia.

- Witaj witaj okularnico - powiedział i przytulił mnie na powitanie. Hmm dawno tego nie robił.

- Witaj okularniku - uśmiechnęłam się, a ten w zabawny sposób poprawił swoje okulary.

- To co? w drogę...specjalnie nie jadłem kolacji, żeby zmieścić w brzuszku pysznego burgera - powiedział i jak dziecko poklepał się po brzuszku. - A ty na co masz ochotę?

- Jeszcze nie wiem co zjem, ale na pewno wezmę gorącą kawę. - odparłam.

- No dobrze, a potem gdzie byś chciała iść?

- Hmm...- zastanowiłam się chwilkę, gdzie by tu iść, żeby fajnie spędzić czas, ale nic mi nie przychodziło do głowy. - Ty coś wymyśl, ale coś naprawdę superowego.

- O proszę jaka wymagająca - odparł Eric - No ale dobrze, spróbuję coś wykombinować, a tera chodźmy już coś zjeść.

Szliśmy całą drogę, zawzięcie rozmawiając o nas, to co lubimy i czego nie lubimy, w czym się zgadzamy i w czym mamy odmienne zdania. Widziałam po nim, że naprawdę interesuje go to, o czym mówię. Zadawał pytania i ja mu też, fajnie się nam rozmawiało, co raz śmialiśmy się z różnych rzeczy.

Gdy już weszliśmy do środka, zamówiliśmy to co chcieliśmy i zajęliśmy stolik. Eric odsunął mi krzesło jak w eleganckiej restauracji, z czego od razu się zaśmiałam.

- Czy coś nie tak, madam? - zapytał w teatralny sposób i również zajął swoje miejsce na przeciwko mnie.

- Nie, nic, wszystko jest dobrze.

- Dobra, kontynuujmy nasze pytania, tylko teraz jakieś mocniejsze. Ty zaczynasz.

- Hmm....z iloma dziewczynami kręciłeś  i z iloma byłeś w związku?

Chłopak chwilkę się zastanowił i odpowiedział:
- Z pięcioma kręciłem, ale z trzema byłem w związku. Totalne niewypały niestety. Trochę smutne sytuacje, bo pierwszy związek to był po prostu pierwszy, w drugim laska mnie zdradziła, a w trzecim odjechała bez słowa.

- Mhmm...to rzeczywiście niewypały, ale na pewno natrafisz jeszcze na lojalną dziewczynę...jestemctego pewna.

- Ehh no może i tak. Dobra, teraz moja kolej. Jaki masz typ chłopaka?

- Uuu...na pewno musi być zabawny, ale przy tym inteligentny. Musi być szczery, lojalny, wierny no i nie nudzić mnie. Myślę, że to takie typowe cechy.

- Oo no to wpasowuje się idealnie w twoje kryteria - powiedział, unosząc zboczono brwi, przez co na chwilkę się zawstydziłam, chociaż nie wiedziałam czemu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro