Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

58

Violet:

- Słuchajcie, bo to jest bardzo ważne co zaraz powiem - zaczęłam mówić, a wszzystkie dziewczyny przerwały swoje zajęcia i spojrzały na mnie.

- Niech zgadnę: kończysz z piciem alkoholu? Czy ty chcesz mnie zranić? - zapytała Vivian, lecz to nie było to.

- Nie, aż tak tragicznie ze mną nie jest. - zaśmiałam się, a moja przyjaciółka odetchnęła z ulgą.

- Masz chłopaka...jesteś z Ross'em! - powiedziała Amber - no i tylko ja jestem singielką...jak zwykle.

Ross był to mój najlepszy przyjaciel, łączy mnie z nim bardzo wiele rzeczy. Niestety mieszka w Canadzie i po prostu trudno nam się zobaczyć. Lecz jest najlepszym chłopakiem jakiego znam. I nawet gdybym chciała...nie będziemy razem. Kilometry są zbyt duże.

- Nie, nie jesteśmy razem, dajcie mi powiedzieć!

- Wiem! Uświadomiłaś sobie, że ogórki kiszone są najlepszym przyjacielem człowieka, i że brak ich spowodował by utratę sensu życia?? - powiedziała Holly, z pełną powagą, przez co nie wiedziałam czy to dobry żart czy ona tak na serio.

- yyy to też, ale stwierdziłam, że wreszcie zacznę się uczyć, poprawię wszystkie jedynki i dwójki i zapiszę się na zajęcia dodatkowe z matmy. Jesteście ze mnie dumne? - odparłam, a dziewczyny tylko zabuczały.

- Ja jestem bardzo - powiedziałam Amber.

- Violet, mówisz to już 3 raz w tym miesiącu - zaczęłam smiać się Holly.

- Pewnie wyjdzie tak, że usiądzie do lekcji, a skończy przy butelce wina - śmiała się tym razem Vivian.

- Ej no! Nie róbcie ze mnie alkoholiczki! - oburzyłam się, ale dziewczyny nadal się ze mnie śmiały. Nawet Amber zamknęła książkę, którą wypożyczyła przed chwilą z biblioteki.

- A co do tematu alkoholu...musimy spędzić razem sylwester! - krzyknęła Holly.

- Mamy dużo czasu, przed nami jeszcze słoneczne Święta Bożegonarodzenia. - mówiła Amber. - Tego właśnie nienawidzę w Californii...że nie ma tu śniegu i świeci ciągle słońce!

- To prawda. Na takim słońcu można smażyć ogórki kiszone...- odpowiedziała Holly.

- Co ty masz z tymi ogórkami?! Jesteś normalna czy nie dzisiaj?

- Tak - odpowiedziała Holly i uśmiechnęła się, nie odpowiadając poważnie na pytanie. Obie zaczęłyśmy śmiać się z miny Amber.

- Gdzie jest właściwie Julie?

Julie:

Podprowadziłam Rafaela kawałek do szkoły, a potem wróciłam do domu. Miałam nadzieję, że on jednak urwie się z lekcji i spędzi czas ze mną.

Jestem głupia, bo po co miałby to robić? Marnować czas i obecności dla jakiejś tam laski z równoległej klasy.

Przyznam, że bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało. Tylko krótko.

Po powrocie do domu odpaliłam głośnik, który stał pod telewizorem i włączyłam jedną z płyt Justina Bieber'a. Związałam włosy w luźny kucyk i chciałam wziąć się za uporządkowanie ubrań w mojej szafie.

Nagle przyszło mi powiadomienie z instagrama. Wcześniej dodałam do swojej relacji możliwość zadawania mi pytań. Często tak robiłam, czasem z nudów, a czasem by poznać czyjąś opinię o sobie albo nawet aby poprawić kontakty ze starymi znajomymi. Weszłam więc na apkę i ujrzałam, że jakiś nieznany mi użytkownik zaczął mnie obserwować.

"jaroszparo...Jezu...co za idiotyczna nazwa!" - pomyślałam i weszłam w profil tej osoby. Niestety nie było żadnych zdjęć, ale stwierdziłam, że też go zaobserwuje i poczekam na jakąś reakcję. Skoro ten ktoś dodał mnie, to znaczy, że musi mnie kojarzyć. No chyba, że to jakiś arab, to od razu usuwam.

Po złożeniu kilku par spodni przyszło mi kolejne powiadomienie.

Dostałaś wiadomość/pytanie od jaroszparo....

"Czy nadal jesteś z Paul'em?"

Że co proszę?! Nie dość, że nie znam człowieka, nie wiem kim jest, a on mnie pyta o takie coś? To chyba już 7 takie pytanie...Nie rozumiałam, po co im to wiedzieć. Każdy powinien trzymać się swojej dupy, za przeproszeniem.

Postanowiłam napisać do tego jaroszparo, kim kolwiek był.

Julie: Serio uważasz, że to jest zabawne? Daj mi spokój, bo tylko się pogrążasz.

Ten użytkownik odpisał niemal od razu.

jaro.szparo: Nie chciałem urazić...serio pytam...

Julie: Kim ty wgl jesteś? XD Spadaj ode mnie, cymbale...

jaro.szparo: aj...myślałem, że ty zawsze taka pozytywna, a tu tak nie miło..masakra..Napisałbym kim jestem, ale ja wstydliwy chłopak, a ty od razu zwyzywałaś, więc teraz się boję.

Ta rozmowa z tym człowiekiem była taka żenująca. Co on sobie wyobraża? Napisałam tylko, żeby mnie zostawił w spokoju, bo mnie to nie interesuje. Nie odzywał się dłuższą chwilę, więc myślałam, że sobie odpuścił, ale byłam w błędzie. Po kilku minutach znowu napisał coś idiotycznego:

jaro.szparo: Hm..w sumie raczej znam odpowiedź na swoje pytanie :) Więc nie wiem czy już ciebie zacząć wyrywać, bo generalnie nie masz chłopa...więc zapiszesz mnie na listę kandydatów na twojego przyszłego chłopaka? :P

Bezczelny. On jest bezczelny. Jeszcze go nie znam, a już mam dość tego typa. Współczuje laskom, które nabierają się na jego dziwne sztuczki podrywania. Ja na szczęście jest inteligentną kobietą i nie dam się zmanipulować takiemu anonimowi.

Julie: Nie jestem chwastem, żebyś mógł mnie wyrywać! Weż idż się pobaw z filmem 18+ i skarpetką elo

jaro.szparo: Dobra dobra, ogarnij się mała...jeszcze zobaczymy

Julie: Groźba?

jaro.szparo: Nie..no co ty, ja dziewczyny bym kwiatuszkiem nie uderzył ;)

Julie: Wydaje mi się, że jesteś dziewczyną...żałosną na dodatek

jaro.szparo: Niee...spokojnie. Jutro jadę na grilla z kumplami i gdy wpadną procenty...to może napiszę z prawdziwego konta. Ale cykam się. Jeśli domyślasz się kim jestem, to napisz mi :D

Julie: Po co?

jaro.szparo: A tako...wyślę ci szczeniaczka, dzisiaj takiego fajnego widziałem..ci muwie!!

Julie: Nie muwie tylko mówię.

jaro.szparo: No wieem, to tak specjalnie.

Nie rozumiałam typa, miałam wielki znak zapytania w głowie. Poza tym...skąd on wie, że ja lubię słodkie szczeniaczki? Przez myśl przeszła mi taka myśl...możliwe, że pisałam teraz z Paul'em. To by było w jego stylu: zrobić fake konto i pisać do mnie. Pewnie myślał, że się czegoś dowie. Może miał nadzieję, że napiszę, że tęsknię za nim. Za nic w świecie.

Chociaż z drugiej strony...Paul nie zwracał uwagi na to co lubię, więc nie mógł wiedzieć o mojej tajemnicy dotyczącej szczeniaczków.

Nie. Nie będę już pisać z tym dziwnym gościem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro