Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40

Wtorek:

Holly:

Nie miałam ochoty wstawać do szkoły. Wcale nie chciałam wstawać z łóżka. Najlepiej by było, gdybym została pod kołderką przytulona do Matt'iego.

Nagle do pokoju wparowała moja mama. Zaczęła odsłaniać rolety i kiedy schowałam się pod pierzynką, ściągnęła ją ze mnie.

- Eej! - mruknęłam niezadowolona - jeszcze troszkę odpocznę po spanku!

Mama nic nie powiedziała, tylko wyszła z mojego pokoju i po chwili przyniosła talerzyk, który położyła na biurku. Z ciekawości podniosłam głowę, żeby zobaczyć co przyrządziła i okazało się, że to jajecznica ze szczypiorkiem i tostami.
Nie mogłam powstrzymać siebie od niezjedzenia tego śniadanka, więc wstałam, żeby zjeść.

Zrobiłam delikatny makijaż, mówiąc delikatny mam na myśli pomalowane rzęsy i brwi.
Spojrzałam na zegarek i byłam już trochę spóźniona na lekcje, więc chwyciłam za plecak i niemalże wybiegłam z domu.

Oczywiście założyłam słuchawki na uszy i włączyłam jedną z najczęściej puszczanych przeze mnie piosenek, czyli legendarną "The Time of My Life" z Dirty Dancing. Nigdy jej nie słuchałam, ale Amber mnie chyba nią zaraziła.
Gdy jej słucham mam ochotę tańczyć na ulicy tak jak w tych musicalach.

Tak jak zawsze czekałam chwilkę przed blokiem Amber, z którą zwykle chodzę do szkoły.
Tym razem długo schodziło jej te ubieranie się do wyjścia, ale po kilku minitach wyszła.

- Siemka, ziomek - powiedziała Amber i od razu zauważyłam różnicę w jej fryzurze - No nie gap się tak, ale myślisz, że ładnie?

- Ideolo, gościu zakocha się, kiedy ciebie zobaczy!

* * *

W szkole było jeszcze cicho, bo trwały lekcje, ale gdy zadzwonił dzwonek na przerwę na korytarz wyszli uczniowie i zrobił się rumor.

Podeszłyśmy pod swoją salę i od razu zobaczyłyśmy nasze kumpele z klasy.

- Wiecie, że moja ulubiona youtuberka wraca?? Czy to nie cudownie?! - pisnęła Vivian, gestykulując rękami.

- Dobrze, że jesteście już, bo musiałam słuchać tej wariatki - zaśmiała się Rose, a Vivian dała jej kuksańca w ramię. - Ała, a to za co?

Vivian uśmiechnęła się uroczo i wstała z ławki.

- Ja i Jackob chyba jesteśmy przyjaciółmi, bo piszemy ze sobą i...- mówiła Vivian, ale Julie jej przerwała.

- To pewnie znowu wrócicie do siebie, znając ciebie.

- Nie! To jest ewidentny koniec i ja mu to powiedziałam. Chciał to co najlepsze, dostał, a teraz stracił - zaśmiała się sarkastycznie dziewczyna.
Nasze wzroki powędrowały do Tonny, która akurat szła w stronę sklepiku i nagle przepchnęła się z Vivian, uderzając ją z barku w ramię.

- Uważaj jak chodzisz - syknęła Vivi.

Tonny odwróciła się w naszym kierunku z ironicznym uśmieszkiem.
- Uważaj jak stoisz.

Vivi prychnęła głośno.
- Przyznaj po prostu, że jesteś niedorajdą.

Przyglądałyśmy się tej dziwnej sytuacji i miałyśmy ochotę wybuchnąć śmiechem.

- yy nie obrażaj mnie, ja ciebie nie obrażam, Grace - odpowiedziała Tonny i podeszła do Vivian na niebezpieczną odległość. Dziewczyny uśmiechały się do siebie, lecz raczej nie były dobrze nastawione.

- Obraziłaś mnie tym, że mnie dotknęłaś - powiedziała Vivian z uroczym uśmieszkiem. W tle słychać było śmiechy uczniów, którzy zauważyli kłótnię dziewczyn.

Tonny zmarszczyła czoło.
- To ty masz uczucia? Ale jak to?

- Tak to, szmato - krzyknęła Vivi w twarz wypindrzonej Tonny, odwróciła się w naszą stronę i przybiła piątkę dla Julie. Wszyscy świadkowie wybuchli salwą śmiechu.
Tonny tylko fuknęła coś pod nosem i obrażona jak małe dziecko poszła do łazienki, mocno trzaskając drzwiami.
Śmieszyła mnie ta cała sytuacja, Vivian po prostu wybuchła i dała Tonny to, na co zasłużyła, czyli ośmieszenie.

- Ale jej dałaś, Vivi - odezwała się Violet i poklepała przyjaciółkę po plecach.

- Wiecie przecież, że ja jestem spokojna - powiedziała Vivian, co było kłamstwem, bo dziewczyna jest bardzo energiczna i szalona.

- Patrzcie, jak stchórzyła! - zawołała Amber - a przecież była taka twarda.

Czasem gdy patrzę na Tonny, nie mogę uwierzyć, że jeszcze niedawno z nią i Caroline przyjaźniłyśmy się.
Wydawało nam się, że nie jest fałszywa. A jednak nas oszukiwała w wielu kwestiach. W tych czasach trudno komukolwiek zaufać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro