3.
- Co tobie nagle się stało? Wytłumacz mi!
Jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił; ze złej i zagniewanej na bardziej smutną.
Gdy nic nie odpowiedział, odezwałam się ja.
- Kompletnie ciebie nie rozumiem. Na początku mnie zapraszasz tu, bo chcesz mi powiedzieć coś ważnego, a potem zmieniasz humor i zaczynasz piep**yć o Sebastianie! Przecież ja nawet z nim nie pisałam - totalnie się wkurzyłam i wszystko z siebie wydusiłam. No...prawie wszystko.
- Jak to nie?! Nawet z nim wyszłaś do kina, on ci tam wyznał miłość! Jak mogłabyś o tym zapomnieć?? - krzyczał tak samo jak i ja. On serio jest o mnie mega zazdrosny.
Ale nie wiem dlaczego, skoro to co on mówi nie jest prawdą. Jedyne co jest to to, że chciałam poznać Sebastiana, tak po prostu. Nie wiedziałam o czym on mówi.
- Okropnie się mylisz. Nic nie mam wspólnego z nim. Możesz przejrzeć mój telefon, jeśli mi nie wierzysz. Tak dla świętego spokoju. - powiedziałam i podałam mu telefon.
Napewno go nie weźmie, ufa mi na słowo.
Tak wtedy myślałam, ale on rzeczywiście chwycił za telefon i odblokował. Wszedł w SMS'y, a gdy zobaczył, że brak tam imienia jego kolegi, przeszedł na Facebook'a. Ale tam również nic nie znalazł ciekawego, prócz wysłanego zaproszenia do Sebastiana do grona znajomych, którego i tak nie zaakceptował.
Charlie oddał mi telefon z miną pełną wstydu. Podrapał się po karku, a ja założyłam ręce na piersi.
Byłam wkur**ona na niego. Nie wiem co jemu przyszło do głowy, ale to jest bardzo poważne i dziwne. On nie ma powodu, żeby być o mnie taki zazdrosny.
- Ale chwila... Sebastian mi mówił, że wychodzi z Amber do kina i... - zaczął, ale ja i tak mu przerwałam.
- Charlie, nie wiem co sobie ubzdurałeś, ale masz w tej chwili napisać do niego i zapytać o mnie.
Chłopak zgodził się niechętnie, ale zadzwonił do kolegi i po jednym sygnale odebrał.
- Siema, stary. - odezwał się Sebastian - co tam?
- Hej, czy to prawda, że...w sobotę byłeś z Amber w kinie? - zapytał Charlie, a ja nasłuchiwałam odpowiedzi.
- Tak, byłem, a co? - zapytał, a ja zmarszczyłam brwi. Teraz to się wkurzyłam jeszcze bardziej.
Charlie posłał mi wymowne spojrzenie.
- A co ciebie...łączy z Amber? - padło kolejne pytanie.
- Stary, czy ty w ogóle mnie słuchasz? - burknął chłopak w słuchawkę. - Przecież mówiłem ci, że powiedziałem jej co czuję do niej, a ona przemyślała to i od dzisiaj jesteśmy razem.
Byłam bardzo zdziwiona. Nie wiem co tu się wyprawia, ale ja z tym koleszką nie mam nic wspólnego - tym bardziej z nim nie jestem.
- Charlie, po co te pytania? Jeśli chcesz pogadać, to po dwudziestej, teraz jestem na randce z Amber - gdy to chłopak powiedział, zaczęłam się domyślać o co może chodzić.
- Przecież...ja je...z jaką Amber?- jąkał się Charlie, nie wiedząc o co chodzi.
- Kurde, co tobie jest? Amber Dranten! Dobra, zadzwoń jak wytrzeźwiejesz - odparł i rozłączył się.
- A ty w ogóle wiesz jak JA mam na nazwisko? - zapytałam. - On mówił o Amber z młodszego rocznika, Amber Dranten. Nie o mnie. Czy muszę tobie aż tak to tłumaczyć?
Chłopak znów złapał się za kark. Widziałam, że jest mu wstyd, że oboję się w to wpakowaliśmy.
Nie chciało już mi się z nim gadać. Odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku domu. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo się ściemniło.
- Amber! - krzyknął Charlie i pobiegł za mną.
- Nie gadam dziś z tobą.
- Amber - powtórzył moje imię i dotykając moich ramion zatrzymał mnie. - Przepraszam cię. Ja po prostu pomyślałem, że to o ciebie chodziło i ...byłem zazdrosny.
- Charlie, nie wiem z jakiego powodu miałbyś być. - odparłam, zrzucając jego rękę z mojego ramienia. - A gdybym chodziła z Sebastianem, a nawet z kimś innym - co byś zrobił? Co miałbyś do tego?
Chłopak zastanowił się.
- Żałowałbym...
Nie zrozumiałam jego, więc cały czas przyglądałam się mu.
-...że nie jestem na jego miejscu.
Oo niee...Zaczyna się.
- Charlie, ja...
Tym razem to on mi przerwał.
- Nigdy nie zauważyłaś, że jestem w tobie zakochany? Nie widziałaś, że ciebie traktuję inaczej niż inne koleżanki?
Czy inaczej traktował? Tego nigdy nie dostrzegłam.
- Nie czujesz do mnie tego samego? - gdy o to zapytał, moje serce zaczęło szybciej bić. Nie wiedziałam jak łatwo i łagodnie mu odpowiedzieć "nie".
- Bardzo ciebie lubię, jesteśmy jak przyjaciele. Możemy mówić sobie o wszystkim, ale z mojej perspektywy nie czuję tego co ty.
Chłopak spojrzał mi w oczy i dopiero teraz zdjął ręce z moich barków.
- Przepraszam cię, ale po prostu traktuję ciebie jak przyjaciela i chciałabym, żeby tak pozostało.
Nie wiedziałam co jeszcze mu powiedzieć. Chciałabym, żeby on nigdy się we mnie nie zakochał, żeby było tak jak w gimnazjum.
- To muszę cię zawieść. - odparł - Nara.
Poszedł sobie. Tak zwyczajnie mnie zostawił i już chyba koniec przyjaźni. Wiedziałam, że jego zranię, ale nie sądziłam, że nie będzie chciał już mnie znać. Bo co ja miałam zrobić?
I jak rozdział? Napisz komentarz i zostaw gwiazdkę ;) Miłego Dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro