Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

- A to ty Amber, hej! - odezwał się, a ja nadal nie wiedziałam kim on jest - pewnie trochę ciebie przestaszyłem, co?

Chłopak jeszcze bardziej wyłonił się zza drzew i zdiął kaptur. Potem ustał w świetle lampy i się uśmiechnął. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że to Eric.

- Trochę? To za mało powiedziane. - odpowiedziałam. - do wszystkich odpowiadasz tak?

- Nie wszyscy drą się na ulicy, jaką to są idotką - powiedział, a ja chyba znowu się zarumieniłam - tylko nie wiem skąd taki argument.

Nie chciałam mu się tłumaczyć z tego, ani z niczego kolwiek, nie miałam powodu. Ale tak rozpierała mnie negatywna energia, którą sama wytworzyłam, że...

-Jestemwstydliwaibojaźliwaiwszystkopsuję i...

- Wowowow, chwilka nie tak szybko, nic nie rozumiem - zaśmiał się Eric.

- Może i dobrze - syknęłam, omijając chłopaka i miałam sobie już pójść, ale Eric dotrzymywał mi kroku.

- Hej, spokojnie, może chcesz się wygadać - odparł chłopak, więc wię zatrzymałam. - Naprawdę, mnie to pomaga, takie wyrzucenie z siebie wszystkiego.

- Ehh po prostu...chodzi o to, że spaprałam jedyną okazję do bliższego poznania pewnego chłopaka, a to tylko przez to, że jestem nieśmiała i wstydliwa! - wydusiłam z siebie, mało co nie krzycząc. - jestem do niczego, a ciebie nie powinno to obchodzić, nawet cię nie znam!

Chłopak spojrzał mi w oczy ze smutnym i zarazem zdziwionym wyrazem twarzy.

- Eric White, 17 lat, klasa 2d. Z głowy matematyk i informatyk, z serca wielki fan Marvela i gier video. - wyrecytował, na co uśmiech wskoczył mi na twarz.

- To już wiem - mruknęłam, a chłopak spojrzał na mnie zdziwiony - mówiłeś to przed konkursem z fizyki.

- A no tak - klepnął się w czoło Eric - wracając do tego co powiedziałaś, wcale nie jesteś do niczego. Wstydliwość nie jest końcem świata, czasem się z tego wyrasta. Ale dobrze, że jesteś nieśmiała, takie cechy również się przydają.

- Dla mnie akurat przeszkadzają i ...i przez nie stchórzyłam!

- Nie wiem co ciebie spotkało jeszcze kilkanaście minut temu, ale myślę, że może za jakiś czas będziesz dziękować sobie, że tego nie zrobiłaś. - powiedział, a ja zastanowiłam się dłużej nad tym, co powiedział chłopak.

Nie mogłam mu powiedzieć, że Maxon chciał mnie pocałować, bo przecież uczą się razem w tej samej klasie.

- Uwierz mi, że czasem lepiej być nieśmiałą niż wylewną i przesadnie odważną. - odparł i nagle zrobił szeroki uśmiech - Pomogłeś chociaż trochę?

- Szczerze? To nawet bardzo. Może rzeczywiście wyrosnę z tej wstydliwości.

- Ja też należę do osób bardzo nieśmiałych, łączmy się zatem!

- Nie wyglądasz na nieśmiałego - zaśmiałam się i ruszyłam przed siebie, ale chłopak dalej szedł obok mnie.

- Ale co, że ja?! Kto powiedział, że jestem nieśmiały? Jestem jak Iron Man, silny i nie pokonany...- mówił - ...Jak Spider Man odważny i.... Brakuje mi przymiotnika, pomożesz? - szepnął.

- Odważny i nieustraszony?

- O właśnie! - odpowiedział i zaśmialiśmy się oboje - Ty pewnie się śpieszysz, a ja ciebie przynudzam i zatrzymuję, co?

- Wcale, że nie, poprawiłeś mi trochę humor, ale do domku muszę zmykać już od zaraz - powiedziałam z uśmiechem.

- To do zobaczenia kiedyś tam! - pożegnał się, odwrócił i miałam go już puścić wolno, ale podbiegłam do Eric'a.

- Hej, mam jeszcze takie pytanie do ciebie - zaczęłam.

- Oho...jakie?

- Może chciałbyś wpaść jutro na moje urodziny, będzie dużo osób z naszej szkoły. Taka mała impreza urodzinowa.

Chłopak uśmiechnął się łagodnie.

- Z chęcią, Amber - powiedział i zakładając kaptur na głowę, zniknął za drzewami.

Wracają do domu miałam już uśmiech na twarzy. Prócz tego fejku z Maxon'em i pocałunkiem spotkanie z nim było świetne. Teraz wystarczy poznać jeszcze bliżej go na imprezie urodzinowej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro