Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

Amber:

Było już grubo po 20, ale brakowało mi glukozy we krwi i musiałam zjeść coś słodkiego. Nie mam cukrzycy, ale miałam nieodpartą ochotę na słodycze.
Z jakiegoś powodu było mi smutno albo to tylko zmęczenie spowodowane dzisiejszym dniem w szkole.

Będąc już w sklepie poszłam od razu w dział ze słodyczami. Nie umiałam się zdecydować czy lepszy będzie snickers czy paczka żelków.
Wreszcie wzięłam dwie te rzeczy, dorzucając paczkę chipsów.

Nagle zadzwonił telefon i byłam pewna, że to mama lub Holly, która znowu ma jakieś dziwne tematy do rozmowy.

Na ekranie wyświetlał nie znamy mi numer, dlatego nie wiedziałam czy odebrać.
W końcu wzięłam się na "odwagę".

- Halo? Kto dzwoni? - zapytałam.

- Witaj, ciekawe..poznajesz mnie po głosie? - odparł męski głos, a mi o mało co serce nie wyrwało się z piersi.

- Yy...strzelam...em.. Maxon? - zapytałam niepewnie, modląc się, żeby to był Carol lub nawet Eric.

- Ma się rozumieć - powiedział.

- Skąd masz mój numer? - zadałam kolejne pytanie.

- Zdziwisz się, ale napisałem w Google "numer pięknej kujonki" i wyskoczył. - powiedział, zgaduję, że z uśmiechem na twarzy.

- No możliwe, nie zaprzeczam - odparłam, śmiejąc się - więc...po co dzwonisz?

- No wiesz...może byś chciała się spotkać na przykład jutro? Byśmy się lepiej poznali...kumasz czaczę, co nie mała?

Zatkało mnie totalnie. Ja..i mój crush..randka. To było niemożliwe. Coś tu było nie tak i myślałam, że to jakaś podpucha.

- Robisz ze mnie żarty??

- Że ja? Nie, mówię pełen powagi. Chciałem tylko się umówić...

Szczerze, to wątpiłam w to, że ON chce mnie lepiej poznać, bardziej podchodziło mi to pod zakład z kolegami.
Miałam właśnie powiedzieć "nie, raczej nie wyjdę nigdzie z tobą", ale serce odpowiedziało za mnie.

- No dobrze, too...17 obok kawiarni "Last Rose" ?

- Oczywiście, będę czekał, Ambi, to cześć - odpowiedział i rozłączył się.

Od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Maxon'a w nowej szkole to od razu zauroczyłam się nim. Koleś nie ma wad; jest dobry z fizyki, ma same świetne oceny, na wuefie czuje sie jak ryba w wodzie ( nie żebym podglądała, czy coś) i jeszcze jego piękna buźka. A teraz gdy go poznaje, uważam, że charakter też będzie miał zaje**sty.

Cieszyłam się jak dziecko na spotkanie z nim, ale również miałam wielkiego stresa. Nawet nie miałam pomysłu jak się ubrać. Wiedziałam tylko jedno - albo to spotkanie będzie koszmarem albo spełnieniem moich snów.

Kolejny dzień: - Narrator:

Ta środa zapowiadała się jak każdy inny dzień. Nic nadzwyczajnego, chociaż brak kartkówek mógł wydawać się podejrzany. Jednak coś wyróżniało się od innych dni spędzonych w tej szkole. A przynajmniej dla Amber i Viktorii. Miało wydarzyć się coś, czego nikt się nie spodziewał...

- Viki! - pisnęła Holly, siadając do stolika, gdzie właśnie jej przyjaciółka czytała książkę. - wydaje mi się, że coś jest na rzeczy.

- A mianowicie?

- No...jesteś taka...wesoła, widzę to po twoich oczach. - odparła. - zawsze jesteś jakaś oschła.

- Ja oschła? Wydaje ci się, ale tak, masz rację po części, bo dzisiaj widzę się z Michael'em.

Holly rozpromieniła się na tą wiadomość.
- Woow, to świetnie! Mówiłam ci, że polubicie się.

Viki spojrzała na przyjaciółkę i zamknęła książkę.

- Nie wiesz o co mi chodzi. Mamy się spotkać po to, żebym mu pokazała jaka jestem "mocna w gębie" w realu, bo jego zdaniem nie dam rady rzucać ripostami. To będzie piękna walka słów.

- Eee - mruknęła Holly, trochę zawiedziona całą sytuacją. Miała nadzieję, że jej przyjaciółka znalazła sobie kogoś jeszcze na przyjaciela. Czasem wydawało jej się, że Viki jest samotna. - No ale nie mów, że tylko z tego powodu?! Polubiliście się po prostu, a ty nie chcesz tego przyznać.

- Holly - uśmiechnęła się Viki dość ironicznie. - zrozum, on jest idiotą. Tak jak każdy z jego klasy. Są jak... napompowane przeciwięństwa dziewczyn takich jak Tonny. Z nimi nie da się zaprzyjaźnić. Poza tym, Mike pożyczy mi kolejny tom "Czarnego Lasu". To jedyny powód, dla którego jeszcze gadam z tym typem.

Holly wiedziała, że Viki trochę oszukuje, mówiąc to. Wiadome było, że klasa 2d nie należy do tych spokojnych i grzecznych, ale Mike również nie należył do grupy szkolnej "elity". Choć grał w szkolnej drużynie koszykarskiej, laury spadały na kapitana - Maxon'a Kings'a.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro