Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

~15.40~
Vivian:

Po powrocie do domu od razu pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wtuliłam się w mojego wielkiego miśka i myślałam. Dlaczego zgodziłam się spotkać z Kosperem? Ja go uważam za przyjaciela, a on najwyraźniej przegina. Ale stwierdziłam, że się z nim spotkam i zakończę te flirty.
Nagle przyszło powiadomienie z messengera. To był oczywiście Kosper:

Kosper: Postanowiłem, że pójdziemy na lodowisko

Vivian: Wiesz co? Nie mam ochoty iść na łyżwy.

Kosper: Nie masz nic do gadania, piękna!

Ughh czemu on gra takiego bezczelnego? Przecież każdy wie, że jest mniej śmiały, niż za jakiego podaje się na facebooku.

Vivian: Mam do gadania, bo idziemy przecież razem. Idźmy na kompromis.

Kosper: Facet musi być władczy. Idziemy na lodowisko.

Vivian: A kobieta niezależna. Zostaję w domu, nawet nigdzie nie miałam ochoty wychodzić z tobą.

Kosper: Yyy...no przestań strzelać fochy.Vivi!

Vivian: Nie mam ochoty wychodzić dzisiaj nigdzie, zostaję tutaj w piżamce i idę odrabiać pracę domową. Do potem ;)

Przyznam, że się wkurzyłam. Gość za dużo sobie pozwala. Pff władczy...dupek!

Nagle zadzwonił telefon i miałam go nie odbierać, ale gdy spojrzałam na wyświetlacz, nie mogłam przegapić takiej okazji, żeby z nim porozmawiać.

- Jackob? Po co dzwonisz? - zapytałam.

- Przepraszam, ale musiałem Cię usłyszeć - odpowiedział zachrypniętym głosem, przez co poczułam lekki dreszcz na swoim ciele. - co u ciebie?

- Umm...nic ciekawego, odmówiłam wyjście z Kosperem i raczej zostaję w domku - odparłam.

- Dlaczego? Przecież...bardzo go lubisz, może dzięki randce byście ...no wiesz.. - gdy to mówił, usłyszeć można było smutek, który nagle i ja poczułam w sobie.

- Niee, nie chciałabym, żeby został moim chłopakiem! W życiu! Jest zbyt...nie w moim typie...

- Serio? Eh no rozumiem... A ktoś inny jest? - zapytał ostrożnie.

Przez ten czas, kiedy już nie byliśmy razem odczuwałam jego brak. Wiedziałam, że ktoś jeszcze powinien być w moim pokoju, tak jak to on często u mnie przebywał, a gdy jego zabrakło...odczułam pewnego rodzaju pustkę.

- Jest ktoś taki, o którym często myślę, a nie powinnam. Zbyt szybko zakończyłam z nim więź - powiedziałam.

Chłopak zastanowił się chwilę i odpowiedział:
- Mówisz, że jesteś w domu i nigdzie nie wychodzisz?

- Dokładnie.

- To dobrze, zimno jest, ja muszę kończyć, pogadamy za pół godziny, oki?

- Niech będzie, papa. - powiedziałam i rozłączyłam się. Skoro nie ma czasu pogadać, to ja też nie mam.

To nie może trwać w nieskończoność, ta nasza "przyjaźń" nie ma sensu! Zerwanie było również i moją decyzją, ale teraz myślę, że rozmawiając z nim jak z kolegą rani mnie. Wolałabym wcale z nim nie rozmawiać.

Viki:

Cisza - to właśnie ona jest najgorsza, czasem lepsze są kłótnie od ciszy.

Nie zależało mi na rozmowach z Mike'em, ale nic by mu się nie stało, gdyby do mnie napisał. Tak, wiem, nie chciałam, żeby do mnie pisał, ale teraz trochę mi smutno.

Weszłam na messengera i zobaczyłam, że jest aktywny. Zignorowałam to, bo ja napewno nie napiszę pierwsza. On raczej też nie, skoro wie, że nie życzę sobie jego obecności.

Zastanowiłam się chwilę i kliknęłam w jego konwersację i wysłałam mu link do kolejnej części "Ciemnego Lasu", którego premiera była tydzień temu, ale dopiero teraz jest ogólnie dostępna.

Michael wyświetlił od razu i byłam pewna, że nic nie słyszał o nowym tomie tej książki.

Michael: Przeczytałem ją już.

Byłam w szoku. Przecież to ja miałam być pierwsza! Ale on mnie wyprzedził, trochę się wkurzyłam, ale nie chciałam przyznać mu się do tego.

Victoria: Naprawdę? Ale dopiero od wczoraj można było ją gdziekolwiek spotkać.

Michael: Mam pewne sposoby ;D Ta część była super, ale nic nie pobije pierwszej części!

Victoria: Tak, pierwszy tom to arcydzieło! Zobaczę jaka jest ta nowa.

Michael: No tak, ty pewnie jeszcze jej nie czytałaś. Jeśli chcesz, mogę ci jutro ją pożyczyć :)

Nie chciałam, żeby pomyślał sobie, że jestem od niego zależna, ale taka szansa, jak nowa część " Czarnego Lasu" stała dla mnie otworem.

Victoria: Jeśli nie masz nic przeciwko. :)

Vivian:

Przez te półgodziny siedziałam sobie pod kocem i oglądałam nudne programy na TV. Nie szczególnie czekałam aż Jackob zadzwoni, bo i tak nie mieliśmy o czym rozmawiać. On teraz ma swoje życie, ja mam swoje, choć nawet był o mnie zazdrosny, jeśli chodzi na przykład o Kospera. Nie rozumiałam tego i dalej nie rozumiem.

Nagle telefon zadzwonił, więc odebrałam.

- Mogę już rozmawiać - powiedział mój były, a ja tylko mruknęłam.

Nagle dostałam SMS od mojej mamy. Często tak robi, gdy niechce jej się mnie wołać albo wchodzić na górę.

Otwórz drzwi, bo ktoś puka, ja jestem w łazience

- Zdaje się, że musisz otworzyć komuś drzwi - powiedział zachrypnięty głos z słuchawki. Serce zaczęło mi bardziej bić. Jackob nie wiedział, że ktoś puka. Zbiegłam na dół, nie rozłączając się, bo miałam nadzieję, że to tylko sąsiadka albo....

Stałam przed drzwiami, do których ktoś nadal pukał. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam do siebie.

Serce o mało mi się nie zatrzymało, kiedy zobaczyłam Jackoba, który nadal trzymał telefon przy uchu, tak samo jak i ja.
To było jak sen...ON. W moich drzwiach. Jest tu. Przyjechał. Trasa trwała półgodziny.

- Jesteś jeszcze tam? - zapytał do telefonu.

- Muszę kończyć, mam wspaniałego gościa, do potem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro