22
Amber:
Siedziałam jak głupia, czekając aż coś się zadzieje. Może wypadnie mu butelka wody i poturla się prosto pod moje nogi? Nic nie wiadomo, a może...
I właśnie wtedy spojrzał w moją stronę, a ja kompletnie spanikowałam. Próbowałam się szczerze uśmiechnąć, ale wyszedł tylko grymas. Maxon również się uśmiechnął, poprawił plecak i niespodziewanie zrobił krok w moją stronę, a potem kolejny i zanim sobie to uświadomiłam stał już obok mnie.
- Witaj, Amber - odezwał się - są już wyniki z konkursu z fizyki. - i nagle wyciągnął rękę w moją stronę - Gratuluję Ci.
Nie wiedziałam czego on mi gratuluje, ale nieśmiale uścisnęłam jego kościstą dłoń.
- Sory, nie widziałam jeszcze wyników. - wykrztusiłam.
- Zajęłaś trzecie miejsce, a to duże osiągnięcie, zważając na to, że ja otrzymałem czwarte. - odpowiedział i uśmiechnął się, ukazując swoje dość białe ząbki. Ciekawe, czy nosił aparat ortodontyczny.
Dopiero potem doszło do mnie co powiedział. Byłam zaskoczona, bo nie byłam świetnie przygotowana, a wiele uczniów dużo lepiej umieli fizykę, niż ja. Trzecie miejsce świadczyło o tym, że choć w jednej rzeczy jestem lepsza od obiektu moich westchnień.
- Tylko ja nie wiem jak to mogło się stać - znów odparłam, a chłopak złapał mnie za łokieć.
- Po prostu jesteś świetna w te klocki - uśmiechnął się - a może w inne również?
Nie wiedziałam, co chciał przez to powiedzieć, bo to zabrzmiało dosyć... dwuznacznie. Tak czy inaczej, było to nawet miłe, a może i bardzo, bo jednak staliśmy tu już tak długo, rozmawiając ze sobą, czego kompletnie się nie spodziewałam.
Konkurs nie był mi potrzebny po to, żeby dostać nagrodę w postaci dyplomu czy czegoś tam. Wtedy liczyło się to, że wzbudziłam atencję u Maxona swoją osobą. Tym bardziej, że zajęłam lepsze miejsce niż on.
- Muszę uciekać na egzamin z matematyki, ale pewnie się jeszcze spotkamy, piękna, do zobaczenia - powiedział i wyparował.
Stałam tam jeszcze kilka minut, patrząc w miejsce, gdzie stał chłopak.
- Czy on właśnie powiedział do ciebie "piękna"?? - zapytała Holly.
- Nie wiem, myślałam, że to mój mózg płata mi figle - odpowiedziałam, nie ruszając się z miejsca. - Ale słyszałyście to... on zajął czwarte miejsce...
- A ty trzecie. Jesteś na podium - odezwała się Rose - Słuchaj, masz faceta w garści. Zobaczył, że jesteś inteligentna, skromna i śliczna, a to już coś, patrząc na to, że faceci są idiotami, no nie okłamujmy się!
- Teraz musisz tylko zadbać o to, żeby zwracał coraz częściej na ciebie uwagę. - odparła Julie.
- Nie, teraz to ja sobie zemdleję.
* * *
Viki:
Holly zawsze była irytująca i nieznośna, ale wiele razy sprawiała, że byłam wesoła. Tym razem również miała rację. Bałam się poznania Mike'a, w ogóle bałam się poznawać nowych ludzi, bo zawsze mogłam im zaufać za bardzo, a oni równie dobrze mogliby skorzystać z mojego zaufania i nie do końca w dobrej wierze.
Przez cały dzień natrafiałam na Michael'a, który nawet do mnie nie podchodził, nie zaczepiał, tak jak to robił zazwyczaj. Zawsze miał jakiś pretekst, żeby zagadać, a teraz nawet na mnie nie spoglądał. Choć nie potrzebowałam jego uwagi, ale miałam trochę wyrzuty sumienia, bo jednak był miły, a ja go odtrąciłam. Nie zamierzałam nic do niego pisać, bo by uznał, że jestem jakąś desperatką, a mi na nim nie zależy, prawa?
- Stara, mam takie nortujące mnie pytanie - odezwała się Holly, dosiadając się do mnie w stołówce. Czasem zapominam, że ta pożal się Boże moja przyjaciółka uczy się w tej samej szkole co ja - Skąd gościu, który zrobił pierwszy zegar wiedział jaka jest godzina?
Spojrzałam się na dziewczynę z nad kubka z serkiem.
- Nielicha rozkmina, ale teraz daj mi spokoju - mruknęłam, wracając do jedzenia serka.
- Chcę ci poprawić humor, bo widzę, że coś ciebie trapi - odparła z uśmiechem Holly i otworzyła paczkę frytek. - A ja wiem co.
- Noo, wykaż się jasnowidztwem.
- Viki, znam Cię nie od dziś i nie trzeba być jasnowidzem, żeby się domyślić. Jasne, że chodzi o Mike'a. - odparła, a ja luknęłam na nią, przewracając oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro