20
Viki:
Amber się rozłączyła.
Treść postu:
Oddam serce dla piękniej i mądrej dziewczyny za buziaka ;)
- Ja cię kręcę! - pisnęła Holly - to ten gościu, który ciebie ratował z opresji.
- Taa - mruknęłam i weszłam w komentarze. Jakieś dwie dziewczyny kłuciły się o niego. Śmieszne są - i komentarze i te laski.
- Napisz coś, pośmiejemy się trochę z biednego Mike'a. - powiedziała Holly, ale to był bezsensowny pomysł. Niby po co miałabym pisać jakieś głupie komentarze pod głupim postem głupiego chłopaka.
Spojrzałam na dziewczynę spod byka i wepchnęłam do buzi całą garść popcornu.
Holly wiedziała, że nie odważę się tego zrobić, nawet dla zabawy, dlatego przyjaciółka rzuciła się na mnie, uniemożliwiając mi poruszanie się i wyrwała telefon z mojej dłoni.
- Nie rób nic i złaź ze mnie, wariatko! - krzyknęłam, wyrywając się z jej uścisku, ale wszystko na marne. Jednak przebywanie cały czas z Matt'em sprawiło, że jest silniejsza.
Holly wreszcie zeszła ze mnie, a gdy dorwałam swój telefon i spojrzałam na niego widniał tam komentarz, który napisała:
Jestem chętna :D
Najpierw chciałam usunąć ten komentarz, do puki Mike jeszcze go nie zobaczył, a potem zamordować tą..tą...to już nie była moja przyjaciółka. No a przynajmniej w tej chwili.
Nagle przyszło mi powiadomienie:
Michael Sarvin zaregował na twój komentarz
- Cholera - syknęłam - Holly Vicer, dziś jeszcze dokonam na tobie egzekucji.
Dziewczyna tylko śmiała się, trzymając się za brzuch. Nawet nie przejęła się swoim marnym losem, swoją mroczną śmiercią, którą miałam wykonać.
- Jesteś trupem - powiedziałam poważnie.
- Oj no już się nie złość, lepiej sprawdźmy co napisał - odparła i kolejny raz odebrała mój telefon. Coś za dużo sobie pozwala.
Najpierw trzeba się poznać:) - napisał Michael, tym razem na prywatnej konwersacji.
Sorry, to moja kochana przyjaciółka dodała ten komentarz - odpisałam i spojrzałam na Holly, której uśmiech nie schodził z twarzy.
Od razu dostałam wiadomość:
- Aa, to nie :/ wolałbym ciebie, nie twoją koleżankę...
Nie wiedziałam co odpisać. Cała ta sytuacja była dziecinna, a moja przyjaciółka nawet nie pomagała mi.
Teraz Victorio Preis będziesz pośmiewiskiem klasy 2d i o zgrozo -całej szkoły...
- Przykro mi, nie poznasz ani mojej koleżanki ani mnie - tak, to był dobry chwyt. Niech gościu sobie nie pozwala za dużo, niech nie myśli, że może mieć ze mnie ubaw.
- Czemu nie chcesz się z nim poznać? - zapytała Holly, patrząc na moją odpowiedź do Michael'a.
- Bo nie chcę, tym bardziej, że jemu też nie chodzi o to. Napewno siedzi teraz ze swoją bandą koleszków i śmieją się. - odparłam, a dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szczerze - i dobrze, nie obchodzi mnie to.
- Ty się boisz.
- Czego niby??
- Tego, że on chce naprawdę ciebie poznać. Bo przecież popatrz na to z innej strony: gdy zemdlałaś, zaopiekował się tobą, a w bibliotece też nie zachowywał się tak, jakby chciał mieć z ciebie beke. - stwierdziła Holly.
Może i miała rację, ale wątpiłam, że taki ktoś jak on, chciałby poznać taką jak ja.
Po chwili przyszła wiadomość od Mike'a:
- To wielka szkoda, ale będę nieuprzejmy, jeśli będę naciskać. To cześć;)
- Dostałaś, czego chciałaś - powiedziała Holly i wyszła z mojego pokoju.
Cieszyłam się, bo nie musiałam pisać z tym przegrywem, sam się pożegnał i sam wyszedł. Punkt dla mnie.
Kolejny dzień 7.40
Vivian:
Próbowałam nie patrzeć w stronę klasy informatycznej. Jeśli będzie chciał, sam podejdzie, nie zamierzam sama do niego się odzywać.
Przeszłam więc obojętnie przez korytarz, na którym klasa 1d miała lekcje.
Kosper nawet nie spojrzał na mnie. Byłam zdziwiona, bo przeważnie podchodzi do mnie na przerwie. A teraz?
Stwierdziłam, że nie będę się tym przejmować i po prostu w spokoju poczekam na dziewczyny. Usiadłam więc na ławce przy sklepiku szkolnym.
- No i idź do niej! Przecież ciebie nie zje, dzbanie! - powiedział Matt, popychając Kospera w stronę miejsca gdzie siedzę. Patrzyłam w telefon, udając, że tego nie widziałam i nie słyszałam.
- Ale ona mnie nie lubi - roześmiał się Kosper, ale chłopcy popchnęli go i gdy zobaczył, że to widziałam, uśmiechnął się dziwnie i podszedł do mnie.
- Cześć, Vivian - odezwał się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro